W piątek późnym popołudniem do galaktycznej redakcji trafił kolejny smartfon firmy Goclever. Insignia 550i jest nową propozycją w portfolio polskiego producenta, która wkracza w kategorię phabletów. Smartfon wyróżnia 5,5-calowym wyświetlaczem FullHD, dobrą specyfikacją i ceną, która nie przekracza 1000 złotych. Rozpoczynamy test, bo zapowiada się bardzo ciekawie. 

Przy pierwszym kontakcie z Insignią 550i ogromne wrażenie zrobił na mnie obraz wyświetlany na ekranie. W tym przedziale cenowym takie zjawisko zbyt często się nie pojawia. Musicie mi uwierzyć na słowo, ponieważ szukałem ostatnio smartfona dla siostry (co prawda do 600 złotych), ale zerkałem też na modele trochę droższe (nie przekraczające 800 złotych). Rozdzielczość niektórych modeli woła o pomstę do nieba, a te naprawdę dobre można wyliczyć na palcach i jednej ręki. Ci, którzy czytali niektóre moje wpisy wiedzą, że jestem zwolennikiem rozdzielczości minimum HD w smartfonach. W Insignia 550i mamy 5,5 cala oraz obraz FullHD, co wydaje się idealnym połączeniem.

Jeśli chodzi o odczucia organoleptyczne, to po wyjęciu telefonu z pudełka, w pierwszej kolejności widzimy 5,5-calowy ekran, a po włączeniu jego wysoką jakość. Ekran wykonany w technologii IPS OGS LCD w rozdzielczości FullHD ma bardzo dobre kąty widzenia, no i jak na taką rozdzielczość przystało, ostry obraz. Oczywiście w pełnej recenzji na temat samego wyświetlacza przeczytacie więcej, ale już na samym początku chcę zaznaczyć, że będzie to jeden z największych plusów w tym urządzeniu.

Po wzięciu smartfonu do ręki czuć miłą w dotyku tylną obudowę, która przypomina coś w rodzaju gumy (podobnie jak miało to miejsce w testowanej przeze mnie modelu Insignia 500). Dobrze, że producent zdecydował się na to samo rozwiązanie. Niestety w Insignia 550i tylna obudowa ma tendencję do zbierania drobnych odcisków palców, co przy tym rodzaju klapki nie prezentuje się estetycznie. W pierwszych godzinach użytkowania smartfonu słyszałem też drobne trzeszczenie obudowy, ale po całym dniu już takie zjawisko nie występuje. Mam nadzieję, że tak będzie do zakończenia testów. Ostatnia rzecz jaka rzuca się w oczy, to wystający z tyłu 13-megapikselowy aparat, co na pewno do zalet zaliczyć nie można – oczywiście fakt, że wystaje, nie jego matrycę.

To tyle jeśli chodzi o pierwsze wrażenia obcowania z Goclever Insignia 550i. Pełna recenzja tego smartfonu pojawi się na naszej stronie już wkrótce, a tymczasem czekamy na wasze pytania i propozycje, na czym mamy najbardziej się skupić. Komentarze możecie zadawać pod tym wpisem lub na naszych kontach społecznościowych na Facebooku lub Twitterze.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 replies on “Rozpoczynamy test smartfonu Goclever Insignia 550i. Co chcecie wiedzieć?”

  • vito
    17 lutego 2015 at 22:08

    Kupiłem już jeden „wspaniały”, wychwalany we wszelkich testach i rankingach, model poprzedniego flagowca od Goclevera. I co? Wszelkie wasze testy psu na budę się zdają. Po kilku miesiącach białe plamy na wyświetlaczu, grzeje się to badziewie na nawigacji, resetuje podczas przeglądania internetu (trzęsie się wtedy ekran przy jednej z krawędzi). Naprawić tego ustrojstwa nie sposób. Goclever nie posiada części, więc awaria oznacza koniec życia tego smartfona i sporą dawkę stresu dla posiadacza. Dziwię się, że nikt jeszcze nie odważył się opisać, zamiast klecenia dyrdymałów napędzających popyt, całej prawdy o producencie, który pcha chińskie wypociny na polski rynek, nie zapewniając choćby podstawowego zaopatrzenia w części do tychże. Przykład? Bardzo proszę. Insignia 5, Insignia 5x. Wielu dało się skusić na piękne opisy, testy, rankingi. Minęło kilka miesięcy od premiery i Goclever wypiął się na posiadaczy Insigni. Kto potrafi zapewnić konsumentów, że tym razem sytuacja nie powtórzy się? Czy nie lepiej kupić prosto od Chinola? Ryzyko mniejsze i cena lepsza. Chińczycy, w odróżnieniu od Poznaniaków, nie podcinają gałęzi, na której siedzą.