Pogoda daję nam chwilę odpocząć od wysokich temperatur, ale lato dopiero się rozpoczęło, więc ponad 30-stopniowe upały jeszcze przed nami. Lubię taką pogodę, ale tylko wtedy, gdy jestem nad morzem i leżę plackiem na plaży, z daleka od pracy i obowiązków. Jeśli jednak mam na głowie pracę i niemal cały dzień przesiaduję przed komputerem, to zaglądające przez okno słońce drażni mnie tak, jak student wykładowcę, gdy przychodzi w ostatnim terminie po wpis. Na szczęście ja już na upały się przygotowałem, a to wszystko za sprawą małego wiatraczka od Xiaomi. 

Wiadomo, że kiedy na zewnątrz topi się aslaft, a parapet w pokoju równie dobrze może służyć jako patelnia na jajecznicę, to najlepszym sposobem na zbicie temparatury w pomieszczeniu jest klimatyzacja. Te lepsze systemy kosztują nawet kilka tysięcy złotych, co dla większości domowych budżetów jest sporym, nieosiągalnym wręcz wydatkiem. Dla mnie też, więc odpada. W następnej kolejności są wentylatory stojące czy jak kto woli wiatraki, które rozrzedzają powietrze i dają nam trochę ochłody. Ten wiatraczek, który testuję można poniekąd podpiąć pod tę kategorię, ale to bardziej taki „geekowy” gadżet, który da nam trochę odsapnąć w upalne dni.

Xiaomi USB mini Fan to niewielki wiatraczek składający się z uchwytu USB z silnikiem oraz małego śmigła. Dostępny jest w dwóch kolorach – białym i niebieskim, a dostarczany jest w niczym niewyróżniającym się kawałku foliowego opakowania. Mimo tego, że pochodzi z Chin i kosztuje zaledwie 5 dolarów, to jestem pod wrażeniem wykonania, ale to pewnie dlatego, że producentem jest firma Xiaomi, która dba o jakość swoich produktów. Wiatraczek jest wykonany z lekko gumowanego tworzywa sztucznego, a element, który wpinamy do złącza USB jest giętki, co poznala nam niemal dowolnie ustawić kierunek powiewu. Nie ma żadnego włączanika i działa od razu, jak tylko znajdzie się w porcie USB.

Gadżet możemy podłączyć nie tylko do złącza USB w laptopie, tablecie czy komputerze, ale też do powerbanku i w sumie ta druga opcja jest jakby promowana przez producenta. Niewielkie wymiary pozwolą nam w łatwy sposób zabrać wiatrak zawsze ze sobą, a jak zapewnia Xiaomi, wiatrak będzie pracował niemal dobę bez żadnej przerwy, jeśli podłączymy go do powerbanka o pojemności minimum 5000 mAh. Trzeba jednak pamiętać, by podłączyć wiatrak do wyjścia o większym natężeniu prądu, bo inaczej nie będzie działać. Ja sprawdzałem to na powerbanku LAB.C, którego recenzja jest na galaktycznym i wiatrak działał, ale tylko po podpięciu pod 5V 2.1A, bo na 5V 1A śmigło ani drgnęło. Warto też wspomnieć o tym, że Xiaomi USB mini Fan podczas pracy wytwarza hałas na poziomie 25 dB, a w rzeczywistości słyszać tylko nikomu nie przeszkadzający szum.

Wiatrak na pewno nie schłodzi nam pomieszczenia, ale da przyjemny powiew chłodnego powietrza. Jak na około 5 dolarów to mamy niezły i przydatny gadżet. Zainteresowani mogą go znaleźć w ofercie sklepu GearBest, klikając w poniższy link.

 

Sprzęt do testu dostarczył sklep:

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Mały, ale nieźle sobie radzi. Przetestowaliśmy mini wiatraczek na USB od Xiaomi”

  • 14 lipca 2015 at 01:29

    Na banggood xiaomi czesto daje promocje i ostatnio ten wiatrak kosztowal 3$ a za 2$ mozna bylo kupic lampke na usb od xiaomi