Smartfony z Chin są coraz popularniejsze co widać też na polskim rynku. Zączeło się od Huawei, a teraz możemy kupić smartfony od takich producentów jak Honor, Meizu czy Xiaomi. Ostatnio testowałem Meizu m2 note – ciekawy smartfon z 5,5-calowym ekranem do 800 złotych, już niebawem będzie recenzja flagowca Meizu MX5, a teraz rozpoczynam przegląd innego „chińczyka”. W moje ręce trafił Xiaomi Mi4c. 

Xiaomi zrobiło na mnie spore wrażenie swoją sportową kamerą Xiaomi Yi, którą już jakiś czas temu testowałem. W relatywnie niskiej cenie mamy sprzęt, który śmiało może konkurować z droższymi, bardziej „europejskimi” produktami. Podobnie jest ze smartfonami Xiaomi, które zawsze na papierze wyglądają świetnie i kosztują znacznie mniej niż konkurencja. Do tej pory nie miałem okazji dłużej przyjrzeć się smartofnowi od Xiaomi, więc model Mi4c jest tym pierwszym i chyba jednym z ciekawszych jakie obecnie można testować. Jak już pewnie zauważyliście, do mnie trafiła wersjaw kolorze białym.

Trudno mi sklasyfikować Xiaomi Mi4c, bo na pewno nie jest to topowy model, mimo tego, że wyszedł grubo po flagowcu Mi4, dziedzicząc po nim część nazwy. Choć może zabrzmi to trochę brzydko, według mnie Mi4c to taki smartfon przejściowy, który zahacza o wyższą półkę i wypełnia czas aż poznamy nowego flagowca Xiaomi Mi5. Pierwsze co mnie w nim pozytywnie zaskoczyło to wygląd i jakość wykonania. Xiaomi Mi4c jest po prostu ładny i pomimo zastosowania tworzywa sztucznego jest dobrze spasowany. Obudowa jest matowa i lekko ścięta po bokach, więc smartfon dobrze leży w dłoni, a komfort obsługi poprawia dodatkowo niska jak na pięciocalowca waga – dokładnie 132 gramy. Dla porównania Mi4c jest trochę mniejszy i smuklejszy od np. Honora 7.

Dobre wrażenie sprawia też ekran, który ma rozdzielczość Full HD i został wykonany we współpracy z firmą AUO/Sharp. Kolory są naturalnie odwzorowane, ekran ma świetne kąty widzenia i genialną minimalną jasność, która sprawia, że jest czytelny, ale nie przeszkadza, gdy używamy smartfonu w nocy. Poważnie, ja nie spotkałem się jeszcze ze smartfonem, który lepiej kontrolowałby jasność ekranu, a na pewno nie spodziewałbym się tego po chińskim smartfonie. Jak już wspomniałem, Xiaomi Mi4c jest pierwszym smartfonem tej firmy, który testuję, ale też pierwszym na moim biurku ze złączem USB typu C. Rzeczywiście jest to wygodne rozwiązanie, bo przewód podłączymy niezależnie od poziomego położenia, ale wymusza to u nas rezygnację z pewnego przyzwyczajenia, że smartfon podładujemy każdą ładowarką, a także fakt, że zawsze ze sobą będziemy musieli zabierać przewód z nową końcówką. Szkoda, że w zestawie zabrakło adaptera na starsze złącze microUSB.

System, a w zasadzie to nakładka MIUI 7 jest przyjemna, płynna i posiada kilka fajnych rozwiązań, ale jednocześnie jest też wadą tego smartfonu. Wszystko za sprawą koszmarnego tłumaczenia na język polski. Wygląda to bardziej tak jak angielska nakładka z dodatkiem (by nie napisać szczyptą) polskiego niż obsługa naszego rodzimego języka, mimo tego, że w ustawieniach takowa opcja istnieje. W efekcie mamy niezły bałagan – wystarczy spojrzeć przykładowo na ekran blokady czy dolną belkę z ikonami, gdzie jest Telefon, Kontakty, ale zaraz obok Browser i Messaging. Jak to już bywa w chińskich smartfonach mamy trochę niepotrzebnych dodatków w postaci aplikacji, które na całe szczęście można odinstalować lub wyłączyć.

Niepokojąco wygląda też sprawa z baterią, przynajmniej w moim egzemplarzu. Mimo ogromnego ogniwa 3080 mAh pierwsze wyniki na poziomie niespełna 2 godzin SoT (Screen on Time) wyglądają źle, choć nie ukrywam, że telefon ładowałem dopiero dwa razy. Później sytuacja trochę się poprawiła, bo pośrednim winowajcą była aplikacja czyszcząca pamięć i działająca w tle, ale nadal czas działania na ekranie dupy nie urywa. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Martwi też brak slotu na kartę microSD przy 16 GB wbudowanej pamięci w standardowej wersji (jest jeszcze wariant z 32 GB).

Ok, ja zabieram się za testowanie, a was zapraszam do zadawania pytań, bo Xiaomi Mi4c na pewno jest interesującym, by nie powiedzieć intrygującym smartfonem. Co chcecie wiedzieć o tym smartfonie i na co szczególnie zwrócić uwagę? 

 

Sprzęt do testu dostarczył:

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

6 replies on “Zaczynamy test smartfonu Xiaomi Mi4c”

  • Kapelusznik
    5 listopada 2015 at 12:04

    Zanim się Pan zabierze za testy radzę zainstalować system od chlopaków z Miuipolska

  • jasiuc56
    5 listopada 2015 at 14:30

    z polskim systemem Miui bateria wytrzyma o wiele dłuzej.

    • 5 listopada 2015 at 15:32

      W takim razie spróbuję zainstalować w wolnej chwili.

      • May Czos
        19 listopada 2015 at 21:24

        Chińskie sklepy bardzo często wgrywają masę agresywnych śmieci, które działają w tle i „wracają” nawet po wyłączeniu czy deinstaacji. Na czystym MIUI będzie lepiej, ale i tak SoT będzie wynosił 3-3,5h, jak na pięciocalowy ekran i duża baterię to słaby wynik. MIUI jest ciężką i słabo zoptymalizowaną nakładką.

        PS. „dupy nie urywa” w oficjalnym tekście? Jest to dość niekulturalne wyrażenie.

  • Norbert Nowakowski
    16 listopada 2015 at 14:50

    ja mam 2 pytania: czy faktycznie jest 3GB RAM? Jak działa Irda i czy wogóle działa?

    • May Czos
      19 listopada 2015 at 21:19

      Są wie wersje, jena z nich ma 3GB RAMu i 32GB pamięci wewnętrznej (ruga ma 2/16GB).