Jeszcze pare lat temu, gdy nawet nie myślałem o prowadzeniu własnej strony, każdą wolną chwilę spędzałem na „grzebaniu” w komputerze. Ogólnie mam tak, że nigdy nie zrezygnuję z komputera stacjonarnego, bo mam do niego mocny sentyment. Pojawiają się coraz wydajniejsze laptopy, coraz popularniejsze All-In-One, ale żaden nie zastąpi porządnej stacjonarki, którą zawsze można niemal dowolnie rozbudować. Teraz jestem na etapie szukania kilku nowszych podzespołów, w tym nowej karty graficznej i powiem Wam, że to wcale nie jest takie łatwe i oczywiste. 

Przez pracę, mnóstwo obowiązków i po prostu przez brak czasu już nie mogę tak często poświęcać się tematom około-komputerowym. Kiedyś potrafiłem z pamięci wymienić wszystkie procesory, jednocześnie klasyfikując je pod względem wydajności od najmniej do najbardziej wydajnego, a benchmark niemal codziennie był uruchamiany, by sprawdzić ile punktów udało mi się wykrzesać z mojego sprzętu po ostrym overclockingu. Był kiedyś taki procesor jak Core 2 Duo E4300, który z fabrycznego 1,8 GHz wskoczył u mnie na 3,3 GHz, pracując stabilnie oczywiście na niereferencyjnym chłodzeniu. Pamiętam też swoją najmocniejszą kartę graficzną, którą kupiłem w 2010 roku za pierwsze, ciężko uzbierane pieniądze. Był to GeForce GTX 260, który w mojej „skrzynce” pracuje do dzisiaj. Ah, co to były za czasy.

Teraz obok wspomnianego GTX’a pracuje też Core i3-2100 i 8 GB pamięci RAM, umieszczone w płycie głównej od Asusa. Taki zestaw czas świetności ma już za sobą, a patrząc tylko na generacje procesora, to w końcu aż cztery generacje do tyłu. Na tego typu rynku błyskawicznie wszystko się zmienia i nawet półroczna absencja może skończyć się tym, że szybko wylecimy z obiegu. Ciężko jest wszystko nadrobić w kilka wieczorów, a ja doświadczyłem tego właśnie teraz, poszukując nowych podzespołów do stacjonarki. Ogólnie myślałem nad nowym procesorem, nową płytą główną, pamięciami RAM DDR4 i grafiką i właśnie z tą ostatnią był największy problem. Być może jesteście w podobnej sytuacji i też poszukujecie nowej karty graficznej czy też pozostałych podzespołów do swojego komputera. Mam więc nadzieję, że moje przemyślenia choć trochę Wam pomogą.

Co prawda nowe części już wybrałem, ale jeszcze nie pozbyłem się pieniędzy z konta, by wszystko sfinalizować. Wybór padł na czterordzeniowy procesor Intel Core i5-6400, a to dlatego, że z najnowszej, szóstej generacji jest najbardziej opłacalny. Fakt, że jest najtańszy ze wszystkich nowych „i-piątek” i pracuje z częstotliwością 2,7 GHz (3,3 GHz w trybie Turbo Boost), ale ja nigdy nie byłem za tym, by przepłacać  za trochę więcej megaherców. Za około 850 złotych można mieć procesor praktycznie do wszystkiego – od podstawowych, codziennych zadań, po te bardziej zaawansowane jak najnowsze gry czy rendering filmów. Ponadto najnowsza generacja ma całkiem wydajną wbudowaną grafikę Intel HD Graphics 530, 6 MB pamięci podręcznej, a przy maksymalnym obciążeniu pobiera około 65W.

Intel Core i5 / fot. Intel
Intel Core i5 / fot. Intel

 

No to teraz płyta, z którą był podobny problem jak z grafiką. Pierwsze na co trzeba zwrócić uwagę to podstawka, która w przypadku 6. generacji procesorów Intela jest nowa i wymiana procesora wiąże się też z wymianą płyty głównej. Choć nowe procesory zadebiutowały stosunkowo niedawno, na rynku jest już ponad 100 różnych układów, gdzie cena zaczyna się od około 200 złotych, ale są też takie modele, które kosztują tyle, co wszystkie części jakie tutaj wybrałem. Skoro po kilku latach postanowiłem mocno zmodernizować komputer, to nowa płyta na pewno nie może należeć do tych najtańszych, ale też bez przesady, by nie przepłacić za oznaczenia typu „Gaming”. Założeniem było zmieścić się w cenie do 500 złotych i kupić taką płytę główną, by wspierała pamięci DDR4, miała standard ATX, przynajmniej cztery złącza USB 3.0 i dobrą kartę dźwiękową.

Gigabyte GA-H170-D3H / fot. Gigabyte
Gigabyte GA-H170-D3H / fot. Gigabyte

 

Mimo tego, że od lat używałem płyty od Asusa, to tym razem wybór padł na produkt od Gigabyte, a dokładnie model GA-H170-D3H oparty na chipsecie Intel H170. Płyta jest duża (ATX), ale dzięki temu mamy kilka złączy PCI, by w przyszłości podłączyć karty rozsrzeżeń. Są cztery gniazda na pamięć RAM DDR4 (2133 GHz), ale najciekawsze jest to, że pod procesorem możemy zamontować super-szybki dysk SSD na złączu M.2, co nie wszystkie płyty głównej umożliwiają. Jest łącznie 6 portów USB 3.0 z czego 4 są na tylnym panelu, 6 złączy SATA 6Gb/s z obsługą SATA Express, a na dodatek najnowszy układ dźwiękowy Realtek ALC1150, który śmiało może konkurować z zewnętrznymi kartami dźwiękowymi na PCI.

Pamięci RAM w standardzie DDR4 nie są jakoś drastycznie droższe od 3. generacji i z dobrym zestawem 8 Gigabjatów można zmieścić się w 300 złotych. W przypadku powyższej płyty, wymiana RAM jest obowiązkowa i ja postawiłem na zestaw Kingston HyperX Savage Black z dodatkowym chłodzeniem typu Heatspreader. To dosyć popularny komplet pamięci, który zapewnia dobre osiągi przy stosunkowo korzystnej cenie. Zestaw zawiera dwie kości pamięci po 4 GB, ma taktowanie 2133 MHz i opóźnienie na poziomie CL 13.

Kingston HyperX Savage Black / fot. Kingston
Kingston HyperX Savage Black / fot. Kingston

 

No i w końcu doszliśmy do karty graficznej, czyli elementu tego zestawu, nad którym najdłużej się zastanawiałem. Nie jestem teraz w stanie stwierdzić, ile forów, testów, opinii i komentarzy przeczytałem, ale biorąc pod uwagę fakt, że siedzę nad tematem już przeszło dwa tygodnie to na pewno było tego sporo. W zasadzie potencjalnych kandydatów do mojego portfela miałem trzech i ze względu na wymóg w postaci obsługi CUDA, trzech pochodzących ze stajni Nvidia – GTX 750Ti, GTX 950 i GTX 960. Tylko raz wydałem około tysiaka na grafikę (wspomniana wyżej GTX 260) i nie chciałbym tego powtarzać. Z początku byłem przekonany do tej ostatniej, która jednocześnie jest najdroższa (od 800 do 1200 złotych) i najwydajniejsza, ale potem pojawił się nad moją głową znak zapytania i pytanie – Czy rzeczywiście jest sens ją kupować i przeznaczać tyle kasy, skoro niezbyt często gram? Spojrzałem zatem w kierunku wcześniejszej generacji, a konkretnie modelu GTX 750 Ti, który zapewniałby wystarczającą wydajność, ale był o te kilkaset złotych tańszy. Cena zaczynała się już od około 500 złotych, dochodziła do 700 złotych, a w moim przypadku wynosiła dokładnie 559 złotych, bo był to model od MSI z chłodzeniem Twin Frozr i lekko podniesionym zegarem rdzenia. Ostatecznie jednak karta przegrała ze względu na brak obsługi DirectX 12, co w kontekście Windowsa 10 i najnowszych gier nie wyglądało zbyt przyszłościowo.

Poniżej możecie zerknąć na tabelę porównującą trzy układu graficzne nad którymi się zastanawiałem.

 

 asus-gtx-960-2gb-strix
 MSI GTX 750Ti Asus GTX 950Asus GTX 960
Ilość pamięci 2 GB 2 GB2 GB
Rodzaj pamięci GDDR5 GDDR5GDDR5
Szyna pamięci 128 bit 128 bit128 bit
Chłodzenie Twin Frozr
Aktywne, 2 wentylatory
 DirectCU II
Aktywne, 2 wentylatory
DirectCU II
Aktywne, 2 wentylatory
Taktowanie rdzenia 1085 MHz
 1137 MHz1228 MHz
Taktowanie pamięci 5400 MHz 6610 MHz 7200 MHz
Wspierane biblioteki DirectX 11.2
OpenGL 4.4
 DirectX 12.1
OpenGL 4.5
 DirectX 12
 OpenGL 4.4
Wyjścia 1 szt. VGA
1 szt. DVI
1 szt. HDMI
 1 szt. DVI
1 szt. HDMI
3 szt. DisplayPort
 1 szt. DVI
1 szt. HDMI
3 szt. DisplayPort
Wymiary 250 x 128 x 38 mm 220 x 125 x 40 mm 216 x 122 x 40 mm
Dodatki
 Afterburner
MSI Gaming App
 Super Alloy Power
GPU Tweak
Xsplit Gamecaster
 Super Alloy Power
 GPU Tweak
 Xsplit Gamecaster
Gwarancja 36 miesięcy36 miesięcy36 miesięcy
Cena 559 złotych 739 złotych 919 złotych

 

Wybór ostatecznie padł na kartę GTX 950, która po pierwsze należy do najnowszej (jeszcze) serii kart graficznych od Nvidia, kosztuje około 700 złotych i zapewnia minimalnie gorszą wydajność niż droższy GTX 960 (raptem kilka fps’ów więcej na korzyść 960-tki), a jest znacznie lepsza niż GTX 750 Ti. Akurat ten model grafiki przygotowała firma Asus, która dodała niereferencyjne chłodzenie DirectCU II, gdzie zastosowano 10-milimetrowy przewód cieplny, który ma odprowadzać do 40% ciepła więcej niż karty ze zwykłym chłodzeniem, co z kolei przekłada się na 30% niższą temperaturę podczas pracy. Większość testów pokazuje, że karta nieźle sobie radzi w praktyce, zapewniając zawsze o te 1-2 klatki więcej niż konkurencyjne dziewięćsetsześćdziesątki.

Myślę, że jest to w miarę rozsądne połączenie najważniejszych podzespołów, które da wysoką wydajność i możliwość odpalenia najnowszych gier w rozdzielczości Full HD przez najbliższe 2 lata. Na sam koniec małe podsumowanie w bardziej przejrzystej formie wszystkich podzespołów, które wybrałem. Dajcie znać czy Wy w ostatnim czasie przeprowadzaliście jakieś zmiany w Waszych komputerach. Może nowa płyta, procesor albo karta graficzna? No i napiszcie też, czy chcecie, by od czasu do czasu na łamach galaktycznego pojawiały się tematy około-komputerowe. Komentarze są Wasze 🙂

 

 gigabyte-ga-h170-d3h-plyta-glowna
Nazwa podzespołuIntel Core i5-6400Gigabyte GA-H170-D3HKingston HyperX Savage Black 8 GB (2133 MHz)Asus GTX 950 2GB Strix
Cena
(w dniu publikacji)
 855 złotych 476 złotych 281 złotych739 złotych
Razem   2351 złotych

 

źródło grafiki tytułowej: StockSnap
źródło: X-KOM, MSI, Asus, Intel, Gigabyte, Kingston

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 replies on “Bo wybór nowej karty graficznej wcale nie jest taki łatwy”

  • sheva_7
    10 listopada 2015 at 09:27

    Zdecydowana większość kart sieciowych, dźwiękowych itp. pracuje obecnie na złączu PCI-E i kupowałbym kartę, która ma więcej lub wszystkie takie złącza. Druga sprawa dotyczy integrowanej karty dźwiękowej – jest niezła ale chociażby Xonary DX/D1 czy nawet AIM SC8000 zjadają ją na śniadanie.

    • 10 listopada 2015 at 10:50

      Owszem, może i Xonar DX, AIM SC8000 czy Sound Blaster X-Fi są lepsze, ale to jakieś 250-300 złotych więcej. Do moich wymagań wbudowana karta dźwiękowa jest odpowiednia.