Wygląd i wykonanie

Xiaomi nie miał w swojej ofercie aluminiowego smartfonu do czasu pokazania Redmi Note 3. Z jego poprzednikiem, czyli testowanym Redmi Note 2 tak dobrze nie ma, bo niemal w całości jest wykonany z tworzywa sztucznego, co niesie ze sobą zarówno plusy jak i minusy. Jakby jednak nie patrzeć tych pierwszych jest więcej. Muszę przyznać, że smartfon jest zaskakująco duży nawet jak na 5,5-calowca, ale przez wyprofilowaną, lekko zaokrągloną obudowę w miarę dobrze leży w dłoni. Leży, bo obudowa choć jest matowa (co eliminuje powstawanie jakichkolwiek odcisków palców), to jest też śliska, więc trzeba pewnie chwycić smartfon, by nie wysunął nam się z ręki. W tym znacznie pomaga silikonowe etui dołączone do zestawu. Xiaomi Redmi Note 2 waży 160 gramów, co jest bardzo pozytywnym wynikiem i ma nieco ponad 8 mm grubości. Obudowa smartfonu po ponad 3 tygodniach używania nie miała żadnych zarysować, choć mogłoby się wydawać, że powierzchnia jest na nie bardzo podatna. Pewnie tak, choć to zależy też od tego, jak bardzo dbamy o smartfon.

Niewątpliwą zaletą konstrukcji Xiaomi Redmi Note 2 jest fakt, że całą tylną pokrywę możemy zdjąć, co daje swobodny dostęp do baterii i wszystkich slotów. Trzeba ją jednak umiejętnie podważyć na którymś z rogów, bo nie ma specjalnego miejsca na całej krawędzi, gdzie możemy wsadzić paznokieć. Obudowę można łatwo zdjąć, choć mam wrażenie, że nawet za łatwo i po dłużym czasie wszystkie zaczepy mogą się wyrobić. Tutaj odsłania się właśnie druga strona medalu, gdzie rozbieralna obudowa i brak materiałów w postaci szkła czy aluminium powoduje, że całość potrafi delikatnie skrzypieć, a przyciski ruszają się na boki, bo są integralną częścią „plecków”, które zdejmujemy. Po otworzeniu obudowy naszym oczom ukazuje się charakterystyczna bateria w pomarańczowym kolorze, nad którą ulokowano slot na kartę pamięci microSD i dwa sloty na microSIM, bo smartfon obsługuje tryb dual SIM (stand-by). Aby włożyć jakąkolwiek kartę trzeba wyłączyć telefon i wyjąć baterię. Nie uznaję jednak tego za minus, bo ile razy ze smartfonu wyjmujemy chociażby nośnik z danymi. Robimy to praktycznie wtedy, gdy zmieniamy smartfon lub w sytuacji uszkodzenia karty.

Z tyłu w górnej części centralnie umieszczono aparat, który skromnie wystaje nad obudowę, prawie tak jak student zza drzwi, który ledwo zaliczył i czeka na wpis. Pod aparatem jest pojedyncza dioda LED, a jeszcze niżej połyskujące logo producenta. U samego dołu jest miejsce dla głośnika, ale wycięcie w obudowie nieco wyolbrzymia jego moc. W zasadzie mamy do czynienia z jednym głośnikiem, który gra przeciętnie i gorzej niż w testowanym przeze mnie niedawno Xiaomi Mi4c (a wygląda podobnie).

Przyciski do głośności i przycisk Power znajdują się na prawej krawędzi. Na pewno wykonane są z plastiku i poza poruszaniem się na boki, są w miarę dobrze wyczuwalne. Niestety mam wrażenie, że przycisk do zmiany głośności jest za długi przez, co włącznik automatycznie poszedł nieco niżej, co przy tak dużym smartfonie wymaga przyzwyczajenia. W rezultacie było tak, że chcąc włączyć ekran, częściej naciskałem ten od podciszania. Na przeciwległym boku nie ma nic, ale za to bogato zagospodarowana jest górna i dolna krawędź. Na tej pierwszej oprócz mini jack 3,5 mm znajdziemy jeden z mikrofonów i diodę podczerwieni, co jest zaskoczeniem w tej półce cenowej. Smartfon może zatem służyć jako uniwersalny pilot, o którym więcej napisałem trochę niżej. U dołu jest złącze microUSB, które przesunięto maksymalnie do lewego rogu, a obok niego można dostrzec drugi mikrofon.

Ekran

Wyświetlacz choć nie jest z najwyżej półki, to można go wrzucić do worka z zaletami smartfonu. Przede wszystkim dlatego, że jest duży, ma rozdzielczość Full HD i zapewnia zadowalającą jakość obrazu jak na tę klasę sprzętu. Xiaomi Redmi Note 2 to typowy phablet z 5,5-calowym ekranem, co w połączeniu ze wspomnianą rozdzielczością daje przyzwoite zagęszczenie pikseli na poziomie 401 punktów na cal. Obraz jest wyraźny, a odwzorowanie kolorów stoi na wysokim poziomie, choć można się doczepić do koloru białego, który lekko wpada w żółty. Możemy to jednak zauważyć w chwili zestawienia z innym smartfonem, a ja akurat miałem pod ręką Mi4c (nieco wyżej plasowany smartfon tej samej firmy z matrycą od Sharpa), gdzie biały kolor był zauważalnie bliższy swojej prawdziwej charakterystyce. Zawsze jednak możemy skorygować temperaturę barwową, ustawiając ją ręcznie według własnego uznania, by kolory były cieplejsze lub chłodniejsze.

Ekran w Xiaomi Redmi Note 2 zajmuje ponad 72% powierzchni przedniego panelu, co można uznać za wynik ponad przeciętną. Może nie ma najcieńszych ramek, a dolna przestrzeń jest nieco szersza niż ta nad ekranem, ale trzeba przyznać, że wyświetlacz jest na właściwym miejscu. Warstwa dotykowa dobrze reaguje na palec, ale nie mam stuprocentowej pewności, co chroni wyświetlacz, bo nie znalazłem potwierdzonej informacji o obecności Gorilla Glass lub Dragontrail. Jeśli jednak ktoś obawia się o rysy, może od razu nakleić szkło hartowane, które dołączone jest do zestawu albo wyposażyć się w takowe – koszt to około 20-40 złotych. Warto też wspomnieć o minimalnej i maksymalnej jasności. Smartfon przy najmniejszym podświetleniu radzi sobie nieźle i ekran nie przeszkadza w nocy, ale trochę mu brakuje do poziomu znanego z Mi4c. Dużą rolę tutaj odgrywają też przyciski systemowe, które mają czerwone podświetlenie i to one bardziej przeszkadzają podczas korzystania ze smartfonu w nocy, niż wspomniany ekran z minimalną jasnością. Jasność maksymalna na moje oko mogłaby być wyższa, ale i tak jest wystarczająca, by ekran był widoczny w niekorzystnych warunkach oświetleniowych. Nad kontrolą jasności czuwa czujnik ulokowany nad ekranem, ale mam wrażenie, że jego reakcja jest opóźniona i nie zawsze dobrze rozpoznaje światło otoczenia. Jednak jak już ogarnie o co chodzi i gdzie jesteśmy, to w miarę dobrze trzyma poziom jasności.

Ekranu w smartfonie nie można wybudzić dwukrotnym puknięciem, a szkoda, bo wkońcu to kwestia software’owa, a nie sprzętowa. Być może opcja pojawi się przy okazji aktualizacji. Nad ekranem jest dioda powiadomień, która może świecić w kilku kolorach, w zależności od ustawień i konkretnych powiadomień.

 


SPIS TREŚCI:

  1. PREMIERA | SPECYFIKACJA | OPAKOWANIE I ZAWARTOŚĆ ZESTAWU
  2. WYGLĄD I WYKONANIE | EKRAN
  3. OPROGRAMOWANIE I FUNKCJE | APARAT
  4. WYDAJNOŚĆ I MULTIMEDIA | BATERIA
  5. PODSUMOWANIE | CIEKAWOSTKI | PLUSY I MINUSY

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

9 replies on “Recenzja Xiaomi Redmi Note 2 – zaskakująco duży i zaskakująco wydajny jak na swoją cenę”

  • pat
    2 stycznia 2016 at 17:06

    To jak juz pisałeś na temat elektroniki z Chin to mógłbyś podać parę zaufanych stron?

    • 2 stycznia 2016 at 19:55

      Jasne. GearBest, TinyDeal, GeekBuying, BangGood.

  • kamoO
    2 stycznia 2016 at 22:51

    w minusach „Brak podstawowych aplikacji jak Facebook, YouTube, Twitter itd. ” serio? to chyba dobrze, po co zaśmiecać telefon. zawsze je można doinstalować jeśli chcemy z nich korzystać więc ten minus taki troche słaby

  • ®⚪©©⚪
    30 stycznia 2016 at 22:40

    Cześć. Kupiłem niedawno Xiaomi RMN2 Prime. W tekście piszesz, że wygrałeś polskie oprogramowanie MIUI Polska. Czy zainstalowałeś je bezpośrednio, czy wg. instrukcji zamieszczonej na stronie miuipolska.pl (https://miuipolska.pl/instalacja-miui-mi-note-promi4i/). Pozdrawiam.

    • 31 stycznia 2016 at 00:35

      Robiłem wszystko zgodnie z instrukcją na MIUI Polska.

      • ®⚪©©⚪
        31 stycznia 2016 at 08:51

        Super! Dzięki! 🙂

  • Rafał
    8 lutego 2016 at 22:00

    Ja jakoś nie jestem przekonany to telefonów mało znanych firm, ale ten telefon naprawdę wymiata 🙂 Kolega sobie kupił i miałem okazję się pobawić. Jest naprawdę petarda 🙂

  • Radosław
    28 marca 2016 at 11:11

    Czy jakość rozmów jest po prostu słabsza, ale można w miarę komfortowo rozmawiać, czy rozmowy są praktycznie niemożliwe ???

  • terefere
    24 maja 2016 at 21:24

    „aparat kompletnie nie radzi sobie z fotografowaniem z kilkucentymetrowej odległości” – ależ radzi sobie dobrze tylko trzeba pamiętać, że nie z kilku centymetrów a z 10 cm i mamy wyostrzone makro z pięknie rozmytym tłem. Jak ktoś chce mieć tanie dobre makro z 0 cm niech kupi hybrydę Canona z serii S2-3-5IS.