Jedno co mogę na samym początku napisać na temat pierwszego pokazu Nintendo NX, przechrzczonego na Switch’a – NO WRESZCIE. Po miesiącach spekulacji, przyprawiających o konwulsje nawet najcierpliwszych fanów wreszcie coś wiadomo. Co z tego wyniknie? Czy Switch będzie tym, na co fani czekali tak długo?

Właściwie nie wiemy nic ponad to, co pokazali w filmiku. A pokazali, zaskakująco dla materiałów tego typu, wszystko i nic. Każdy z elementów opisanych poniżej pozostawia mnóstwo pytań, na które odpowiedzi uzyskamy niestety dopiero po wyjściu produktu. Ale po kolei.

Pierwsze, to fakt, że Nintendo za wszelką cenę chce sprawić, żeby większa część graczy poczuła się źle. Zazwyczaj do reklam zatrudniane są osoby nieprzyzwoicie atrakcyjne, ale tutaj, to chyba się coś komuś pomyliło. Pierwszy bohater, przeprzystojny dwudziestokilkulatek, zasiadający na kanapie w mieszkaniu, na które nie powinno być go stać jeszcze przez dobre kilkadziesiąt lat, gra sobie w najlepsze, potem wyprowadza psa, zabierając konsolę ze sobą. Na bank ma polskie korzenie, bo na ławce siedzi jak typowy dres, z buciorami na siedzisku. Potem inny człowiek, równie przystojny co jego poprzednik, na lotnisku, zupełnym przypadkiem, siada obok nieprzyzwoicie atrakcyjnej blondynki i grają w najlepsze. Potem, mówiąc kolokwialnie, tnie w Skyrima w czasie lotu, oraz jazdy taksówką do mieszkania, na które również nie powinien mieć szans. Albo leciał z Radomia do Warszawy, albo bateria jest technologicznie ze Star Treka. Kolejna, to kobieta, urody wyjątkowej, która na bank pokłóciła się ze swoim fryzjerem, świeżo po treningu kendo, o czym świadczą spodnie, które ma na sobie, idzie na imprezę, w postaci grilla na pobliskim dachu. Zabiera ze sobą konsolę. Na imprezę. Na dachu. Z grillem. Jak w podstawówce. Szkoda gadać. Kolejne – zawody esportowe w Splatoon. Lubię ten tytuł, ale z zawodami skali takiej, jaka została ukazana to ma tyle, co piranie z wegetarianizmem. Mogliby choć pozory realizmu, dla dobrego smaku zachować.

https://www.youtube.com/watch?v=f5uik5fgIaI

Drugie, czego się dowiedzieliśmy, to oczywiste, wspomniane w tytule, że Nintendo NX zmieniło nazwe na Switch. Zmiana na „Zmianę” wynika z tego, że konsoli tej nie można nazwać inaczej, niż hybrydową. Łączy w sobie możliwości konsoli stacjonarnej z przenośną, wraz z możliwością przeklikiwania kontrolera między wersją „stacjonarną” i tym, co zabierzemy ze sobą na spacer z psem. Rzecz jasna pies będzie musiał sam sobie czas na spacerze zorganizować, bo właściciel będzie zajęty graniem. Według tego, co widać, samo urządzenie będzie tabletem, który po wpięciu w stację dokującą pozwoli na granie na ekranie telewizora. Jako kontrolera będziemy mogli używać klasycznie wyglądającego pada, (mocno podobnego do Xboxowego, który na bank nie będzie dostarczany razem z konsolą, choć potwierdzenia nie ma póki co) oraz kombinacji czegoś, czego wcześniej chyba nie było. Kontroler, którego dwie części, każda z analogiem i klawiszami, będzie odpinana, od wygodnie wyglądającego trzymadełka i wsuwana w obudowę konsoli, co sprawi, że całość wygląda nieco jak kontroler od Wii U, czyli ekran z manipulatorami, które dzięki ukazanej na filmie opcji split screen mogą służyć za dwa pady.

Nintendo jak zwykle robi wszystko po swojemu, dokładnie tak, jak robi od dwóch generacji konsol. Nie próbuje emulować tego co Sony robi z Playstation, czy Microsoft z Xboxem One. Switch jest konsolą mocno unikalną na rynku i wygląda jak naturalna ewolucja tego, co dostaliśmy razem z Wii U.

Jakby mnie kto pytał, to gotów jestem założyć się, że ta konsola jest tym, co Nintendo chciało zrobić z Wii U. Nie wiadomo, czy to ograniczenia czasowe, finansowe, czy zwyczajny koszt produkcji sprawił, że nie udało się za pierwszym razem, ale cóż. Doczekaliśmy się. Moim zdaniem nieco kontrowersyjna była decyzja, by gry na ten system wychodziły na nośnikach podobnych do tych, które są obecnie stosowane w 3DS, czy PSVita, ale jak mówiłem, robią po swojemu. Zresztą, pewnie i tak nie obejdzie się bez wielogigabajtowych pobierań z sieci, więc sprawa robi się drugorzędna, jednakowoż pamiętam porażki, jakie w dobie płyt CD poniosły konsole z kartridżami, tak do ciebie mówię Nintendo64, stąd strach przed powtórzeniem się historii jest.

Nintendo Switch / fot. Nintendo
Nintendo Switch / fot. Nintendo

 

Nowe informacje na temat Switcha pojawiają się dosłownie w czasie redagowania tego tekstu. Oczywiście są cały czas niepotwierdzone, ale to co wiadomo, poniżej:

– Układ graficzny, to zmodyfikowana Tegra. Według doniesień Nvidia współpracowała z Nintendo nad tym rozwiązaniem od dość długiego czasu.
Nie będzie blokady regionalnej. Nie zmienia to wiele w przypadku gier wydanych w języku japońskim, które nie będą lokalizowane, ale jak nie ma ograniczeń, to dobrze.
– Wyświetlacz ma mieć 6 cali, z wielopunktowym dotykiem i rozdzielczością 720p. Jeśli chodzi o stylus, to nic nie wiadomo, choć nigdzie nie jest napisane, że go nie będzie.
– Dotyk nie będzie elementem niezbędnym do grania. Wszystkie gry mają być obsługiwane z pada.
– 32 GB pamięci wewnętrznej, z obsługą kart SD.
– Stacja dokująca ma mieć porty USB 2.0 i USB 3.0.
– Całe urządzenie ma zaledwie 14-15 mm grubości.
– Zero informacji na temat mikrofonu i kamery. Na filmiku ich nie widać.
Chłodzenie aktywne. Wiatrak może intensywnie hałasować, choć to wyjdzie w testach.
– Przyciski Share i Social, wiadomo, internety dla wszystkich i wszędzie.
– Bateria ma trzymać ZALEDWIE 3 godziny. Jak dla mnie dramat, ale poczekamy do premiery, żeby powiedzieć więcej.
– Wspiera Unreal Engine 4 i Unity Engine.
– Wydajnościowo ma być sporo poniżej Playstation i Xboxa.
– Wsparcie dla Amiibo w tytułach, które będą z nich korzystać.

Gry, jakie mają być dostępne na Nintendo Switch to przygotowane dla Switcha wersje Super Mario, Legend of Zelda i Mario Kart. Problem jest taki, że tylko Zelda będzie nowa, w przypadku reszty nie wiadomo do końca, czy będą to nowe części, czy tylko odświeżone. Tak czy siak, te trzy tytuły sprawią, że preordery będą niestety szły jak ciepłe bułki. Kolejne ukazane, to Splatoon, który wcale nie wyglądał na część drugą, no i na końcu Skyrim, w którego chyba każdy grał w takiej a nie innej postaci. Perspektywa zabrania ze sobą Dovahkiina na „Tron Zadumy” jest dość ciekawa. Kto wie? Może skorzystam? Jest też ukazana na filmiku wersja NBA 2K, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby multi uprawiać przez sieć, a nie tylko na dzielonym ekranie.

Nintendo Switch / fot. Nintendo
Nintendo Switch / fot. Nintendo

 

Wątpliwości, jakie pozostają.

Wszystko ładnie i pięknie, ale pozostały pytania, na które chętnie poznałbym odpowiedzi. Co z tą baterią w końcu? Zapowiadane w filmiku są cuda, jak to zwykle, ale 3 godziny to trochę mało. Doczepiane kontrolery. Nie wiemy za wiele na ich temat, prócz tego, że są bezprzewodowe, dopinane do pada i obudowy konsoli. Przydałaby się informacja na temat tego, czy mają wibrację, czy mają jakiekolwiek funkcje ruchowe, do których przyzwyczaiło nas Nintendo, no i na koniec, jak sobie mają poradzić ze skurczami ludzie o dłoniach większych niż statystyczny ośmiolatek? Czy podstawka będzie oferowała dodatkową moc obliczeniową do wyświetlanie na telewizorze? Bo z tego co widać po wymiarach urządzenia, to za potężne toto nie będzie, a ma na tym chodzić Skyrim. Jeśli nie będzie dodatkowej mocy schowanej w stacji dokującej, to czy obraz będzie skalowany inaczej dla TV a inaczej dla wyświetlacza wbudowanego? Kombatybilność wsteczna. To też ciekawe zagadnienie. Czy gry z 3DS będą na tym działać? Czy biblioteka cyfrowa jest konwertowalna, czy będzie trzeba od nowa zaopatrzyć się we wszystkie tytuły, jakie będziemy chcieli zabrać ze sobą do kibelka?

Jakie jeszcze pytania na temat Switcha Was nurtują? Podzielcie się w komentarzach.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 replies on “Nintendo NX to teraz Switch. O co chodzi z tą nową konsolą?”

  • Darek
    24 października 2016 at 16:47

    Mnie również interesuje żywotność baterii, bo to dość ważna kwestia jeśli w połowie ma to być konsola przenośna. Nośnikiem danych bym się nie przejmował. Nie jest on oczywiście tak tani w produkcji jak płyty BD, ale też nie są to duże pieniądze. Skoro gry na PS Vite i 3DSa dawały radę na tych nośnikach, to i teraz da radę. Swoją drogą błyskawiczny odczyt danych może być dużym plusem.

    Z pokazanych gier nowa będzie Zelda, ale posiadacze Wii U będą mogli na swoim systemie przejść ten tytuł. Na pewno nowy jest Mario. Ograłem na wszystkie sposoby ostatnią część i mogę ze stu procentową pewnością stwierdzić, że tych etapów nie było. Ja ogólnie do Switcha jestem bardzo pozytywnie nastawiony, bo dla mnie gry Nintendo mają tą unikatową magię. Choć kocham produkcje wychodzące na PS4 i Xboxa One, to jednak są momenty, że mam ich serdecznie dość. Dość gier widowiskowych stawiających na ciągłą akcję i wodotryskową grafikę. Często w tych grach jest tak, że trzeba przemęczyć niektóre fragmenty by dojść do bardzo fajnych sekcji. Zaś z grami Nintendo jest tak, że one bawią od pierwszej sekundy do ostatniej. Działają na mnie bardzo relaksująco i cieszą jak żadne inne.

    Więc jaki by Switch nie był, to i tak ja go wezmę, nawet dla samych gier Nintendo. Niemniej czuję, że tym razem może Nintendo mocno namieszać. Dodatkowo będą teraz skupieni tylko na jednym systemie, więc możemy dostać na prawdę masę znakomitych gier, i na to głównie liczę.

    • Adam Hreczynski
      25 października 2016 at 01:21

      Podejrzewam, że nie ty jeden kupisz kolejną konsolę Nintendo w ciemno. Sam bym kupił, gdyby nie chroniczny brak pieniędzy. Jeśli chodzi o gry na Switcha… No cóż, mogę zdać się tylko na Twoją ekspertyzę, bo tutaj jedynie możemy spekulować. Skoro mówisz, że Mario będzie nowy – to pewnie będzie nowy. Jednakowoż, ciężko wykluczać nowe poziomy do starej gry. Nie pierwszy raz by było. Obiema rękami się podpisze pod tym, że Nintendo robiło zawsze po swojemu, ku czemu dążył nieodżałowany Satoru Iwata i fakt, grom Nintendo zawsze towarzyszyła swego rodzaju magia, ale rynek jest rynkiem, a ludzie gusta mają różne. Miejmy nadzieję, że przyjmie się lepiej, niż Wii U, które samo w sobie złe nie było, ale dla Mario i Bayonetty – nie kupiłem.