Miałem już na swojej głowie kilka różnych słuchawek, ale z takimi spotykam się pierwszy raz. Firma jest mi znana, bo swego czasu Konrad sprawdził jak grają słuchawki douszne Sudio Vasa Bla, ale nietypowe jest uczucie, gdy jeszcze przed wyciągnięciem słuchawek z pudełka i nałożeniem ich na głowę dosłownie czujesz ich jakość wykonania. Skoro takie wrażenie wywołały już na samym początku, to czy późnej mogło być tylko lepiej? Sprawdziłem dla Was słuchawki Sudio Regent. 

Sudio, a w zasadzie Sudio Sweden to firma ze Sztokholmu, która w swojej ofercie ma wprawdzie kilka modeli słuchawek, ale wyróżniających się nowoczesnym, eleganckim designem i najwyższą jakością dźwięku. Tak przynajmniej piszą o sobie na swojej stronie. Zdaje sobie z tego sprawę, że być może o tej firmie jeszcze nie słyszeliście, ale od razu napiszę, że warto nadrobić zaległości. O jej pozycji świadczy między innymi fakt, że większość detali podczas produkcji jest sprawdzanych i wykonywanych ręcznie, a firma dba o najwyższy standard obsługi klienta. Z tym drugim co prawda nie miałem jeszcze do czynienia, ale muszę przyznać, że kontakt pijarowy mają rewelacyjny.

Specyfikacja
Nazwa:Sudio Regent
Konstrukcja:nauszne
Średnica membrany:50 mm
Czułość:105 dB @ 1 kHz
Pasmo przenoszenia:20 Hz – 20 kHz
Impedancja:47 Ohm @ 1kHz
Mikrofon:wbudowany
Łączność:mini jack 3,5 mm, Bluetooth 4.1
Zasięg:do 10 metrów
Złącze ładowania:microUSB
ok. 120 minut do pełnego naładowania

Sudio Regent trafiły do mnie w biało-czarnym, solidnym pudełku, od którego bije minimalizmem, prostotą, ale też jakością. I dobrze, bo nie zawsze jest tak, że dobre wrażenie robi na mnie opakowanie tego co testuję. Od razu też wiemy co kupujemy, bo na froncie znalazło się zdjęcie słuchawek, a z tyłu wyszczególnione ich najważniejsze cechy. Słuchawki wyciągamy pociągając za wstążkę, a w środku oprócz nich znajdziemy jeszcze przewód USB do ładowania, niebanalny, płaski przewód AUX, instrukcję obsługi, która niestety nie zawiera języka polskiego, a także certyfikat przejścia kontroli jakości. Byłoby idealnie, gdyby w zestawie było też jakieś etui. Nie mówię tutaj o takim skórzanym jakie było w przypadku Sudio Vasa Bla, ale jakiekolwiek, przykładowo w formie prostego woreczka, które dałoby tą podstawową ochronę podczas transportu.

Słuchawki Sudio Regent w chwili publikacji tej recenzji kosztowały 599 złotych.

Słuchawki trafiły do mnie w kolorze czarnym, ale trzeba wspomnieć, że można je też nabyć w białej wersji. Nie mnie wybierać, która wersja lepsza, bo to głównie zależy od gustu zainteresowanego. Sudio Regent to słuchawki nauszne półotwarte i pierwsze tego typu w portfolio szwedzkiej firmy. Tak jak wspomniałem na początku, słuchawki są genialnie wykonane, firma zadbała o dosłownie każdy szczegół, a trzymając je w ręce po prostu czuje się wysoką jakość i wcale tutaj nie przesadzam. Słuchawki są bardzo dobrze spasowane, a największe wrażenie robią tutaj zastosowane materiały, w szczególności skóra, która jest bardzo miękka i miła w dotyku, ale jednocześnie bez skłonności do odkształcania. Pokrywa ona nie tylko cały pałąk (który w najszerszym miejscu ma około 33 mm), ale też wewnętrzna strona nauszników.

Obudowa z kolei została wykonana z półmatowego tworzywa sztucznego, które nie powinno mieć problemów z rysowaniem. Zupełnie inaczej jest jednak z okrągłymi nakładkami na nauszniki, które są błyszczące i nie dość, że po kilku dniach widać już na nich mikro-ryski to jeszcze szybko zbierają odciski palców. Na całe szczęście można je wymienić. Producent ma kilka wzorów w ofercie i do mnie też jedne trafiły – Selva Azzurro. Nie jest to tani dodatek, bo kosztuje 79 złotych, ale co ciekawe, zamawiając słuchawki przed Świętami otrzymamy jeden komplet w prezencie. Z mojego punktu widzenia brakuje takich nakładek, ale w złotym kolorze i wykonanych z aluminium. To by dopiero wyglądało!

Nauszniki są przymocowane do pałąka za pomocą metalowych i wydawać by się mogło, że lichych drutów. W rzeczywistości ciężko je nawet zgiąć palcami i mimo tego, że są cienkie i wyglądają jak wspomniałem, to wcale takie nie są. Kolejny raz powtórzę, że to solidna konstrukcja. Druty są zabudowane w pałąku i działają na swego rodzaju „szynach”. Dzięki temu bardzo łatwo możemy dostosować słuchawki do wielkości głowy, nie martwiąc się o to, że w jakiś sposób się przesuną. Jedyne co mnie martwi w tym miejscu to wystające przewody, które łatwo jest czymś zahaczyć. W dodatku, ten przy prawej muszli był nieco krótszy, a tym samym miał mniej swobody przy maksymalnym wydłużeniu pałąka. Trzeba zatem uważać. Słuchawki możemy złożyć – wywinąć nauszniki do środka – co znacznie ułatwi ich przenoszenie.

Na prawej muszli są trzy przyciski i można powiedzieć, że mając słuchawki na głowie i trzymając rękę na prawej muszli to wszystkie przyciski mamy pod kciukiem. Jest tam też niewielka dioda sygnalizująca. Są niewielkie, ale dobrze wyczuwalne pod palcami. Środkowy wykorzystujemy głównie do włączania i wyłączania słuchawek, a także aktywowania trybu parowania z urządzeniami (wtedy trzeba przytrzymać dłużej i czekać aż dioda będzie mrugać na czerwono). Dwa pozostałe są do sterowania głośnością, a przez dłuższe przytrzymanie, przełączania się między utworami. Jedyne czego brakuje mi w przypadku przycisków to oznaczenie do czego służą, na nich albo gdzieś na obudowie. Na tej samej muszli znajduje się także złącze micro USB do ładowania baterii w słuchawkach, a symetrycznie na drugim nauszników można zauważyć mini jack 3,5 mm.

Słuchawki Sudio Regent dobrze trzymają się na głowie, ale z solidnym headbangigniem jakiegoś heavy metalowego zespołu raczej nie mają szans. Można jednak bez problemu wyjść w nich na spacer czy nawet osiedlową przebieżkę. Z głowy nie spadną. Są wygodne, z odpowiednią siłą naciskają na uszy i jedyne co zauważyłem to trochę grzeją w małżowiny podczas dłuższego używania. Ale to jest poniekąd powiązanie z ich kolejną zaletą, że świetnie wygłuszają. Mimo tego, że nie są słuchawkami zamkniętymi to dobrze radzą sobie z dźwiękami otoczenia, ale przede wszystkim robią to, co powinno być w każdym takich słuchawkach – izolują muzykę tak dobrze, że osoba która stoi obok nas na przystanku nie słyszy, że akurat umilamy sobie czas przebojami Pana Martyniuka.

Do sprawdzenia jakości dźwięku używałem głównie utworów z TIDAL’a, ale było też kilka z Youtube’a i prywatnej biblioteki. Niektóre z nich możecie zobaczyć poniżej. Słuchawki łączyłem zarówno z komputerem jak i smartfonem, przeważnie bezprzewodowo.

Playlista:
  • Metallica – Atlas, Rise!
  • Nickelback – When We Stand Together
  • Burak Yeter – Tuesday (feat. Danelle Sandoval)
  • AC/DC – Back in Black
  • Rag’n’Bone Man – Human
  • Sylwia Grzeszczak – Bezdroża (feat. Mateusz Ziółko)
  • Rednex – Cotton Eye Joe
  • The Warp Zone – Batman Rap
  • Lindsey Stirling – Crystallize
  • Marek Grechuta – Dni, których nie znamy
  • Carlo Chiarappa – Polonaise
  • The Elder Scrolls V: Skyrim – Dragonborn (muzyka z gry)
  • Deep Purple – Smoke On The Water
  • Kasia Popowska – Lecę tam

Sudio Regent to z pewnością wyższa półka biorąc pod uwagę jakość wykonania i identycznie jest też z jakością dźwięku. Widać, że producent wcale się nie przechwalał, a 50-milimetrowe przetworniki po prostu robią swoje. Już wspomniałem, że słuchawki świetnie wygłuszają mimo tego, że nauszniki nie zakrywają całych uszu, ale najważniejsze jest to, że świetnie radzą sobie z odseparowaniem dźwięków, co jest charakterystyczne raczej dla dużo droższych słuchawek. Niemal każdego utworu słucha się przyjemnie, bo jesteśmy w stanie wyłapać niskie, średnie jak i wysokie tony, czyli innymi słowy każdy instrument czy ścieżkę możemy bez problemu rozróżnić. Wokal jest czysty, a bas subtelny, nie przeszkadza i nie wyrywa się przed szereg. Zauważyłem też, że jakość muzyki jest niemal identyczna, niezależnie od urządzenia, a jedyna różnica była taka, że odtwarzana ze smartfonu była głośniejsza przy maksymalnym ustawieniu głośności. Sprawdzałem to korzystając z Huawei Mate 9, ale też iPhone’a 6s i Huawei P9. Producent deklaruje dobę ciągłego odtwarzania muzyki. Ja na maksymalnej głośności dotrwałem do 17 godzin i jeszcze grały.

Sudio Regent
Sudio Regent / fot. galaktyczny

 

Słuchawki mają wbudowany mikrofon, więc śmiało można przez nie prowadzić rozmowę, oczywiście wcześniej parując je ze smartfonem. Mikrofon jest na prawej muszli, bliżej policzka, więc dobrze wyłapuje nasz głos. Nie ma żadnej informacji o technologii do redukowania szumu, ale mimo wszystko, dźwięk przekazywany do rozmówcy jest w miarę czysty, zrozumiały i bez zakłóceń. To samo tyczy się sytuacji po naszej stronie.

Podsumowanie

Widać i słychać, że Sudio Regent to produkt z wyższej półki, a nie pierwszy lepszy z marketowego koszyka. Słuchawki są świetnie wykonane, wygodne, ale najważniejsze jest to, że zapewniają wysoką jakość dźwięku, więc producent wcale nie owijał w bawełnę, pisząc o nim na swojej stronie w samych superlatywach. Specjalnie nie poruszałem wcześniej ceny słuchawek, bo nie uważam jej ani za niską ani za zbyt wysoką, stąd też nie ma jej wyszczególnionej w plusach i minusach. Mam wrażenie, że słuchawki są skierowane do świadomych użytkowników, którzy wiedzą, że jak przeznaczą na sprzęt trochę więcej pieniędzy to będzie tego warty. I akurat w przypadku Sudio Regent to się sprawdza, tym bardziej, że można spotkać słuchawki droższe a niekoniecznie lepsze.

Co prawda, znalazło się kilka braków, ale jeśli komuś zależy stricte na dobrze wykonanych i grających słuchawkach, to nie będzie jakoś zwracał na nie uwagi. Fakt, byłoby znacznie lepiej gdyby w zestawie było etui i bardziej komfortowo gdyby można było usłyszeć komunikaty głosowe, ale to są rzeczy, które można w przyszłości poprawić, np. przy kolejnej generacji słuchawek. Nie mniej i tak można je z czystym sumieniem polecić.

Plusy:

plus-iconŚwietna jakość wykonania
plus-iconBardzo dobre wygłuszenie
plus-iconWysokiej jakości dźwięk, dobrze odseparowane dźwięki 
plus-iconBrak szumów przy maksymalnej głośności
plus-iconSkładana konstrukcja ułatwiająca przenoszenie
plus-iconWyjmowane nakładki 
plus-iconDługi czas działania na baterii

Minusy:

minus-iconBrak etui w zestawie
minus-iconBrak oznaczeń na przyciskach
minus-iconBrak komunikatów głosowych
minus-iconBłyszczący, rysujący się plastik na nausznikach
minus-iconGrzeją się uszy

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “Recenzja słuchawek Sudio Regent. No i cóż że ze Szwecji?”

  • Ada
    19 stycznia 2017 at 17:16

    Cena moze i wysoka ale z kodem promocyjnym lzej na portfelu o 90zl 😉 Osobiscie nie żałuje zakupu. słuchawki sprawuja się naprawde świetnie!

  • terefere
    25 lutego 2017 at 23:24

    „jesteśmy w stanie wyłapać niskie, średnie jak i wysokie tony” a to już bardziej zależy od słuchu użytkownika. Każdy ma innych słuch. I takie opisy są bardzo subiektywne. Nigdy nie kupuje się słuchawek na podstawie słów testującego, który słyszał to czy tamto, póki samemu nie sprawdzi się, najlepiej na swoich ulubionych utworach.

  • Makijaz Panda
    21 listopada 2019 at 10:17

    Mam pytanie „brak komunikatów głosowych ” tyczy się do połączeń przychodzących , wiadomości oraz informacji np. o stanie baterii ? . Ważna kwestia dla Mnie , proszę o odpowiedź 🙂