Oprogramowanie i funkcje

Huawei musiał pokazać nowy smartfon z chociaż odświeżonym oprogramowaniem i choć Android został w wersji 7.0 Nougat, tak nakładka EMUI ewoluowała do wersji oznaczonej numerem 5.1. Tym samym, choć trochę na siłę, Huawei P10 jest pierwszym i jak na razie jedynym smartfonem tej marki z tą wersję EMUI. Tak naprawdę do końca nie wiadomo co się zmieniło, bo przynajmniej z zewnątrz system wygląda i działa tak samo jak w takim Huawei Mate 9 i jest niemal identyczny do tego jaki znajdziemy w Huawei P9 po aktualizacji do Nougata. Różnice wskazać jest niezwykle ciężko, ale gdybym miał je sprecyzować, szukałbym ich w aplikacji aparatu, głównie za sprawą nowego trybu do fotografii portretowej (o tym nieco niżej). W przypadku P10 trzeba też wspomnieć o nieco innym sposobie aktywowania trybu obsługi jedną ręką, co poniekąd zostało wymuszone przez dodanie przycisku/czytnika pod ekranem. Teraz, by zmniejszyć przestrzeń roboczą, by obsłużyć ją jedną ręką trzeba przeciągnąć z lewego lub prawego rogu (w zależności, w której ręce trzymamy smartfon) do środka ekranu. Sprytnie rozwiązane, ale nie zawsze działa i według mnie sposób np. z Huawei P9 był o wiele praktyczniejszy.

Nie zmienia to faktu, że EMUI po zmianach jakie wprowadzono już za czasu Mate’a 9 mocno odżyło, zostało solidnie przebudowane, ulepszone, przyspieszone i poprawione wizualnie. Wszystkie te zmiany wrzucone do jednego worka sprawiły, że system w najnowszych Huawei’ach działa bardzo płynnie i ciężko się do czegoś przyczepić. Jest lepiej niż wcześniej i po prostu czuć, że wprowadzone zmiany wyszły smartfonom na dobre. W systemie czuć świeżość i lekkość, a to za sprawą tego, że inżynierowie inspirowali się greckimi wyspami i Morzem Egejskim. Widać to głównie w biało-błękitnej kolorystyce i animacjach interfejsu.

W przypadku Huawei P10 zdarzyły się co prawda problemy z nadmiernym obciążeniem baterii (w moim przypadku głównie było to odczuwalne przy oprogramowaniu B112), ale można je spokojnie uznać za wczesne i tymczasowe, występujące jeszcze wtedy, gdy smartfonu nie było w sprzedaży. Po aktualizacjach, których do tej pory było dwie, wszystko wróciło do normy i do dzisiaj nie zauważyłem problemów z działaniem Dziesiątki.

Huawei P10 w chwili publikowania tej recenzji działał w oparciu o oprogramowanie oznaczone jako VTR-L09C432B113. W oprogramowaniu da się zauważyć kilka dodatkowych, fabrycznie zainstalowanych programów jak Booking.com, TripAdvisor czy Todolist, ale na całe szczęście można je szybko wywalić.

Najważniejsze funkcje w EMUI 5.1:

  • Prosto z ekranu blokady można uruchomić aparat, ale też wysunąć od dołu belkę z przydatnymi narzędziami jak np. latarka kalkulator czy skaner kodów QR.
  • W ustawieniach jest opcja do zmiany ekranu głównego – może być Standardowy (wszystkie aplikacje na pulpitach), ale też Klasyczny z szufladką (tzw. drawerem) na aplikacje.
  • Huawei Share – funkcja do szybkiego przesyłania plików na inne urządzenia Huawei w pobliżu.
  • Aplikacja bliźniacza – możliwość logowania się do dwóch różnych kont tej samej aplikacji. Póki co wspierany jest Facebook i WhatsApp.
  • Można wybrać metodę powiadomień – czy na belce ma wyświetlać się w formie ikony aplikacji czy cyfry.
  • Styl naładowania baterii – na ikonie, obok ikony lub brak wyświetlania.
  • Tryb podzielonego ekranu – aktywujemy go przesuwając knykciem poziomo po ekranie. Można używać dwóch aplikacji jednocześnie w ułożeniu pół na pół lub 1/3 do 2/3 ekranu.
  • Przycisk wiszący – szybki dostęp do najpotrzebniejszych funkcji w formie rozwijanego, zaokrąglonego menu.
  • Zdjęcie w galerii można wydrukować albo wyeksportować do pliku PDF.
  • Muśnięcie na pulpicie w dół uruchamia ogólną wyszukiwarkę.
  • Obsługa gestów knykciami – przykładowo dwukrotne „zapukanie” w ekran robi zrzut ekranu, a narysowanie litery „S” zrobi przewijany zrzut ekranu (dłuższy screen).
  • Tryb prosty – minimalistyczny, bardziej przejrzysty ekran główny z dużymi ikonami.
  • Nie przeszkadzać – tryb, który można uruchomić ręcznie lub zgodnie z harmonogramem i wyjątkami.
  • W systemie wyświetlają się sugestie, np. jeśli jeszcze nie skonfigurowaliśmy konta Huawei czy poczty.
  • W systemie jest wbudowany skaner antywirusowy z usługą wspieraną przez avast.
  • Tryb wyłączenia dotyku i tryb obsługi w rękawiczkach.

Klawisz nawigacyjny i czytnik biometryczny

Ze względu na to, że przeniesienie czytnika linii papilarnych pod ekran jest według mnie najważniejszą zmianą w wyglądzie, ale też funkcjonalności całego smartfona (względem P9), postanowiłem poświęcić temu osobny akapit. Tak, pod wyświetlaczem został umieszczony tak zwany klawisz nawigacyjny, który nie jest przyciskiem, ale jednocześnie nim jest i ma wbudowany czytnik biometryczny. Wiem, brzmi dziwnie, ale jeśli przypomnicie sobie jak to wygląda w iPhonie 7 to… no właśnie. Już wspomniałem, że gdyby mniej okrągły kształt to ciężko byłoby te dwa smartfony odróżnić.

Klawisz to tak naprawdę płytka dotykowa, nieco głębiej osadzona w obudowie, która ma działać jako klawisz funkcyjny. Jeszcze nie rozpoznaje siły nacisku jak w iPhonie czy Galaxy S8, ale ma wibracje, które mają dać nam odczucie, że dusimy palcem w prawdziwy przycisk. W rzeczywistości, taką dwustopniową wibrację czujemy tylko wtedy, gdy przytrzymamy palec na klawiszu, co jest jednoznaczne z tym, że wywołamy opcję powrotu do ekranu głównego. Dotknięciem przycisku wykonamy opcję wstecz (podobnie jak to np. jest w smartfonach Meizu czy Wiko), a gest muśnięcia w prawo lub lewo po przycisku wyświetli nam ostatnie aplikacje. Z kolei, żeby uruchomić Google Now, trzeba przesunąć palcem w górę od dolnej krawędzi, ale tutaj nie musimy już tego robić z wykorzystaniem środkowego klawisza. Można to zrobić obok niego. Jest kilka gestów do których trzeba się przyzwyczaić, ale jeśli je opanujemy, obsługa będzie wręcz intuicyjna. Jednak, w razie kłopotów, można przełączyć nawigację na standardowe wirtualne przyciski na ekranie, a przycisk pod nim będzie działał tylko jako czytnik palca.

Nadal uważam, że wygodniejszym rozwiązaniem w przypadku czytnika jest ulokowanie go na tylnej obudowie, ale nie zmienia to jednak faktu, że czytnik w Huawei P10 jest wręcz doskonały, jeśli wziąć pod uwagę szybkość działania. Bez kozery powiem, że obecnie to najszybciej działający czytnik w smartfonach Huawei. Wystarczy wręcz przyłożyć skrawek opuszka palca, by telefon został odblokowany i pamiętam jak dziś, kiedy pierwszy raz to zrobiłem. Szybkość i dokładność zrobiła na mnie ogromne wrażenie i jest tak do dzisiaj. Skaner jest pojemnościowy, więc nie trzeba przed odczytem podświetlać ekranu, a palec możemy przyłożyć z każdej strony, nawet trzymając smartfon „do góry nogami”.

 


SPIS TREŚCI:

  1. Wygląd, wykonanie i konstrukcja. Wyświetlacz
  2. Oprogramowanie, funkcje. Czytnik linii papilarnych
  3. Aparat, zdjęcia. Wydajność i działanie. Bateria
  4. Opakowanie, specyfikacja. Podsumowanie, Plusy i Minusy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Recenzja Huawei P10. Udoskonalona wersja flagowca sprzed roku”