Crossovery od kilku lat stanowią modne rozwiązanie na codzienne poruszanie się po mieście. Są niewiele większe od typowych samochodów kompaktowych, a jednocześnie wygodniejsze i wyższe. Czy to faktycznie idealna recepta i jak w tym segmencie wypada Renault Captur?

Z zewnątrz

Renault Captur wygląda nowocześnie i po prostu estetycznie. Ciekawy sposób połączenia karoserii bocznej z dachem w tylnych narożnikach oraz wyraźne przetłoczenia na drzwiach to tylko niektóre z elementów zwracających uwagę. Na ulicy tym bardziej będzie wyróżniać się testowany egzemplarz z białym, perłowym, świetnie wyglądającym lakierem oraz kontrastującym czarnym dachem. Czarne są także lusterka, a zarówno na nich, jak i na dachu, naklejono niebieskie linie, które jednak, jak dla mnie, nie dodają wcale autu animuszu (o to dbają za to siedemnastocalowe felgi).

O charakterze crossovera, czyli samochodu inspirowanego SUV-ami (a w szerszym spojrzeniu pośrednio także samochodami terenowymi) świadczyć mają czarne plastikowe osłony dookoła samochodu, a także delikatnie zwiększony prześwit. Zarówno przednie, jak i tylne reflektory nie są zbyt duże i dość mocno rozciągają się na boki. Nazwę modelu można odczytać ze sporej, chromowanej wstawki nad tylną tablicą rejestracyjną. Testowany model wyposażony był także w reflektory przeciwmgłowe z funkcją doświetlania zakrętów – kiedyś traktowałem tę funkcjonalność raczej jako ciekawostkę, niemniej bywa ona przydatna. Nietypowym rozwiązaniem jest także malutka szyba na wysokości tylnych nadkoli. Niewielkie wymiary zewnętrzne auta (4122 x 2606 x 1566 mm) doskonale sprawdzą się na ciasnych parkingach.

Wewnątrz

Captur w środku wygląda dość zwyczajnie. Nie kombinowano z żadnymi wodotryskami, w efekcie czego wnętrze prezentuje się przeciętnie. Niestety, nie zabrakło też błyszczącego plastiku na środkowym panelu. Regulowana w dwóch płaszczyznach skórzana kierownica o standardowym rozmiarze jest wystarczająco wygodna i nie męczy dłoni przy dłuższych podróżach, a miły dodatek stanowi niebieski kolor obszycia. Dość wygodne są także fotele, choć w ich wypadku niektórym osobom może brakować regulacji podparcia odcinka lędźwiowego. Siedziska i oparcia nie trzymają mocno w zakrętach, chociaż nie wymagam tego od samochodu, któremu daleko do sportowych klimatów. Na uwagę zasługuje materiał obicia – czarna siatka z niebieskim podkładem wygląda dobrze. Wiele elementów sterowania jest identyczne, co w nowym Clio – mowa tu np. o siedmiocalowym, kolorowym, dotykowym ekranie, dodatkowych przyciskach do jego obsługi, panelu do sterowania nawiewem i klimatyzacją, przyciskach na kierownicy do obsługi tempomatu oraz odbierania rozmów, manetce do obsługi multimediów czy umiejscowieniu przycisków ECO i włącznika tempomatu/ogranicznika prędkości. Te ostatnie umieszczono niestety pomiędzy fotelami a skrzynią biegów i ich bezwzrokowa obsługa jest bardzo utrudniona.

Wskaźnik prędkości na tablicy rozdzielczej jest cyfrowy – osobiście lubię to rozwiązanie, mniej podoba mi się natomiast ogromna wskazówka ilości paliwa. Poniżej prędkościomierza umieszczono podłużną belkę, której kolor zmienia się w zależności od sposobu jazdy (zielona – eco, żółta/czerwona – mniej lub bardziej “ciężka noga”). Multimedia obsługiwane są przez system R-Link Evolution, z którym można połączyć się z użyciem gniazd USB lub mini-jack, a także przez Bluetooth. Nawigacja dostarczana przez TomTom jest responsywna i dość wygodna w obsłudze. Renault daje też dostęp do R-Link Store, czyli swoistego katalogu aplikacji.

Schowek przed fotelem pasażera producent określa jako szufladę Easy Life. Jest ona rzeczywiście praktyczna i zapewnia dużo wygodniejszy dostęp niż klasyczne, otwierane rozwiązania. Dodatkowe schowki zlokalizowano u góry deski rozdzielczej, a także w podłokietniku (który jest najsłabiej wykonanym elementem wnętrza – jest niestabilny).

Co do ilości miejsca, jest go wystarczająco dużo nawet dla większych pasażerów z przodu. Miejsce na tylnej kanapie zależy od jej ustawienia względem bagażnika i wynosi od 377 do 455 litrów. Sam bagażnik posiada podwójną podłogę (wyjmując górną płytę zwiększa się pojemność, ale traci się płaski załadunek), a pod nim przewidziano miejsce na koło zapasowe.

Najważniejsze dane techniczne
  • Pojemność silnika: 1,2 litra
  • Moc silnika: 118 KM
  • Przyspieszenie 0-100 km/h: 9,9 s
  • Prędkość maksymalna: 182 km/h
  • Moment obrotowy: 205 Nm przy 2000 RPM
  • Pojemność zbiornika paliwa: 45 l
  • Skrzynia biegów: 6-stopniowa, manualna
  • Napęd: przód
  • Wymiary: 1958 x 1566 x 4122 mm
  • Zużycie paliwa w cyklu miejskim: 7,0 l
  • Zużycie paliwa w cyklu pozamiejskim: 4,7 l
  • Zużycie paliwa w cyklu mieszanym: 5,5 l
  • Emisja CO2: 125 g/km

Prowadzenie

Testowany model o oznaczeniu Energy TCe 120 wyposażony był w benzynowy, czterocylindrowy silnik o pojemności 1197 cm3. Taka jednostka napędowa charakteryzuje się mocą 118 koni mechanicznych, momentem obrotowym na poziomie 205 Nm przy 2000 obr./min, maksymalną prędkością 182 km/h oraz przyspieszeniem do setki minimalnie poniżej dziesięciu sekund. Parametry na papierze oczywiście nie powalają, ale podczas jazdy nie mogłem narzekać na dynamikę silnika – gdy zachodziła potrzeba szybszego ruszenia spod świateł bądź wykonania manewru wyprzedzania, mocy nie brakowało. Pochwalić należy także pracę manualnej, sześciobiegowej skrzyni biegów, która była dokładna i precyzyjna. Zastosowany układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny i pozwala na pewne prowadzenie pojazdu zarówno przy małych, jak i większych prędkościach.

Najsłabszym elementem składającym się na prowadzenie Captura jest jego zawieszenie. Samochód odczuwalnie przechyla się w zakrętach i o ile z małymi nierównościami powierzchni drogi radzi sobie dobrze, to już te większe potrafią nim zabujać. Captur wyposażony jest w przełącznik ECO, który temperuje przyspieszenie i moment obrotowy, obniżając zużycie paliwa. Gdy nie chcemy szaleć, aktywowanie swoistego lejka dostępnej mocy nie jest głupim wyjściem.

W przypadku testowanej wersji silnikowej producent deklaruje spalanie na poziomie 7 litrów w cyklu miejskim oraz 4,7 litra w cyklu pozamiejskim. O ile pierwszą z tych wartości rzeczywiście udało mi się osiągnąć przy umiarkowanej jeździe, tak z drugą lekko się rozminąłem, osiągając wartości lekko przekraczające 5 litrów.

Captur wyposażony został w czujniki parkowania z tyłu pojazdu. W stosunku do coraz bardziej powszechnego montowania kamer lub przynajmniej czujników dookoła pojazdu to niewiele, ale w przypadku niewielkich rozmiarów auta nie stanowi to odczuwalnego uniedogodnienia.

Podsumowanie

Ceny Captura rozpoczynają się od 56 100 złotych. Testowana wersja wyposażenia to wydatek 71 100 złotych, natomiast egzemplarz z opisywanym silnikiem kosztuje 79 100 złotych. Czy to dużo? Nie aż tak, natomiast za te pieniądze można jednak poszukać innych tego typu aut, jak chociażby Nissan Juke czy Mitsubishi ASX.

Jak jeździ się Mercedesem GLA 250 4Matic?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *