Seria Samsung Galaxy Note miała swoje wzloty i upadki, ale biorąc pod uwagę to wszystko co wydarzyło się na przestrzeni siedmiu lat mogę śmiało stwierdzić, że tych dobrych chwil było znacznie więcej. Samo pojawienie się pierwszego Galaxy Note’a w 2011 roku było dla wielu osób sporym, a nawet trochę szokującym wydarzeniem, gdy zobaczyli tak duże urządzenie. Premiera Samsunga Galaxy Note 8 była ważna zarówno dla Samsunga jak i dla mnie. Dla mnie, bo do Piątki używałem każdego smartfona z rysikiem S Pen, a dla Samsunga, bo wiadomo jak to było z Siódemką. Wygląda na to, że producent odrobił pracę domową, a ja już teraz mogę Wam napisać, że gdyby nie premiera Note’a 8 to nadal uważałbym, że Galaxy Note 4 jest tym najlepszym z całej serii. 

Nie chcę robić kolejnej, typowej recenzji, a tym bardziej recenzji, która byłaby „podziękowaniem” jakiegoś dziennikarza za zabranie go na jakąkolwiek prezentację przed premierą. Uprzedzając pytania, nie, nie byłem. Gdy tylko Samsung Galaxy Note 8 do mnie przyjechał, od razu przerzuciłem do niego swoją kartę SIM i używałem przez ponad dwa tygodnie jak swojego. Synchronizacja kontaktów, te same aplikacje co na wcześniejszym smartfonie, korzystanie z niego tak jak to robię w przypadku każdego smartfona, po prostu „daily driver” jak się patrzy. W tym tekście chcę przede wszystkim sprawdzić Note’a pod kątem tego, co nurtowało mnie zaraz po jego premierze – jak prezentuje się na żywo i co zmieniło się w budowie, co tak naprawdę daje nam ekran Infinity Display, do czego możemy wykorzystać rysik S Pen w obecnej formie, jakie ma możliwości fotograficzne dzięki podwójnemu aparatowi i czy zmniejszona bateria względem felernego poprzednika wpływa jakoś na czas działania. Jeśli więc chcielibyście się tego dowiedzieć, to dobrze trafiliście.

Trafił do mnie egzemplarz w kolorze złotym i w sumie ten kolor mógłbym nazwać tym najlepszym, gdyby nie rysik. Galaxy Note 8 był w wersji dual SIM, bo taka też wersja jest oficjalnie dostępna w Polsce i z Androidem w wersji 7.1.1 Nougat. Zastrzelcie mnie, ale nie pamiętam jak tam było z poprawkami bezpieczeństwa Google, ale sądząc po komentarzach w sieci, na pewno nie było to coś najświeższego.

Samsung Galaxy Note 8 / fot. Galaktyczny

Samsung od kilku generacji Note’a starał się zrobić tak, by dać nam urządzenie z dużym ekranem, ale w jak najbardziej kompaktowej formie. Choć tutaj może lepiej pasuje słowo „poręcznej” spoglądając na przekątną ekranu. Dlatego też sukcesywnie zmniejszał ramki wokół ekranu, a nawet udzieliło mu się trochę z serii Galaxy S, kiedy najpierw zaokrąglił tył obudowy, a w kolejnej wersji dodał do tego jeszcze zaoblone szkło z przodu. Nikogo nie zaskoczę jeśli napiszę, że Galaxy Note 8 to rozwinięcie tego co dostaliśmy w Galaxy S8, ale w nieco innej formie. Styl został ten sam, obudowa nadal jest genialnie wykonana, solidna, a ramka ze szkłem z przodu i z tyłu została tak ładnie połączona, że praktycznie jej nie czujemy. Według mnie to jest największa zasługa zaokrąglonych krawędzi i Samsung dzięki temu w kwestii wygody wzniósł się na wyżyny. Ale Galaxy Note 8 jest wyraźnie większy i ma nieco inny, bardziej prostokątny kształt obudowy. Jest to raczej zabieg celowy, by nowy Note nie wyglądał tylko jak Galaxy S8+ z rysikiem, ale z tego też wynikają pewne niedogodności. Smartfon mierzy aż 162,5 mm po dłuższym boku, więc jest całkiem wysoki i przez to nieco wymyka się spod kontroli, jeśli trzymamy go oburącz w pozycji do pisania SMS’ów kciukami. Bywa tak, że ucieka w dół przez nieco inny środek ciężkości i pewnie dlatego przez niektórych nazywany jest „pilotem”. I w sumie, gdyby miał podczerwień na górnej krawędzi to mógłby nim być. Sytuacji wcale nie poprawia waga smartfonu, bo jest to najcięższy Galaxy Note w historii (195 gramów).

Samsung Galaxy Note 8 – aparaty z tyłu / fot. Galaktyczny

Nie zauważyłem, by obudowa jakoś mocno się rysowała, choć pod światło mogłem dostrzec drobne rysy na krawędziach i na ramce wokół aparatu. Założę się jednak, że powstały wcześniej, bo nie był to „dziewiczy” model jaki trafił na testy. Nie mogę też powiedzieć, by powierzchnia brudziła się jak oszalała zbierając plamy i odciski palców, a to pewnie dlatego, że z tyłu jest w kolorze złotym, zatem jaśniejszym od czarnego, który z kolei już po chwili zamienia się w „kartotekę”. Taka obudowa w połączeniu z ekranem Infinity Display, dodatkowo zaokrąglonym na bokach, prezentuje się świetnie i Samsung ewidentnie pokazał ostatnimi topowymi modelami jak powinien wyglądać nowoczesny smartfon. Samsung Galaxy Note 8 jest sporym smartfonem, ale raczej nie powiedziałbym o nim, że jest niewygodny. No, może nie biorąc pod uwagę czytnika linii papilarnych, który już w Ósemce był w beznadziejnym miejscu, a Samsung w smartfonie z rysikiem jeszcze poszedł o krok dalej. Przez wyższą obudowę ja nie byłem w stanie dosięgnąć skanera trzymając smartfon w naturalny sposób i wątpię, by komukolwiek się to udało, bez „żonglowania” nim w dłoni. Co do samej szybkości pracy nie mam zastrzeżeń (jak już się trafi), ale umiejscowienie czytnika to porażka.

Samsung Galaxy Note 8 – czytnik linii papilarnych / fot. Galaktyczny

Z Galaxy Note 8 da się dobrze korzystać, ale oczywiście o obsłudze jedną ręką możemy zapomnieć. Zresztą, dałbym komuś medal, gdyby ogarnął jedną dłonią 6,3-calowy wyświetlacz. O ekranie nie będę się rozpisywał, bo po pierwsze to najwyższa możliwa klasa, a po drugie, na nowych, „wydłużonych” proporcjach skupię się później, gdy wezmę pod lupę oprogramowanie i obsługę. To dobry i znany Super AMOLED z wyrazistymi kolorami, genialną czernią, wysokim kontrastem, idealną wręcz jasnością maksymalną jak i minimalną, zadowalającej widoczności na zewnątrz czy szczegółowością dzięki wysokiej rozdzielczości QHD+. Zakrywa mnóstwo powierzchni z przodu, a szkło jest zaoblone na bokach, ale ja nadal uważam, że zakrzywienie to tylko element wizualny niż funkcjonalny. Tym bardziej w sprzęcie z rysikiem. Przez cały czas jak używałem Note’a nawet mi przez myśl nie przyszło, by z krawędzi wyciągnąć belkę z kontaktami czy skrótami do aplikacji. Zamiast bawić się gestami wolałem po prostu przesunąć pulpit w bok i wybrać aplikację, która mnie interesuje. Z każdym nowym modelem funkcje „krawędziowe” są ulepszane, ale ciągle twierdzę, że dodane są trochę na siłę. Jeśli jednak miałbym już szukać plusów to byłby to duet zapisanych aplikacji, gdzie jednym kliknięciem możemy je od razu otworzyć na podzielonym ekranie i od razu rozpocząć na nich pracę.

Ekran w Samsungu Galaxy Note 8 / fot. Galaktyczny

Choć tego nie testowałem, w Galaxy Note 8 nie zabrakło odporności na wodę i kurz, dzięki wsparciu standardu IP68. Było to we flagowcach z rodziny Galaxy S, więc zdziwiłbym się, gdyby w najnowszym Note tego zabrakło. Smartfon spokojnie przeżyje pracę w deszczu i nic mu się stanie, gdy przypadkowo coś na niego wylejemy.

 


SPIS TREŚCI:

  1. Wygląd, wykonanie, ekran, czytnik
  2. Rysik S Pen, obsługa, oprogramowanie
  3. Aparat, działanie, bateria. Podsumowanie

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 replies on “Recenzja Samsunga Galaxy Note 8 – to nie jest najlepszy smartfon na rynku”

  • Tomek Oki
    18 listopada 2017 at 01:20

    Miałem 2 i mimo słabego wykonania miło wspominam jego użytkowanie. Chętnie wziąłbym i po 2tyg zdecydował co dalej.

    • 18 listopada 2017 at 13:18

      Też używałem Galaxy Note II, jak na tamte czasy był świetny.

      • Damian
        19 listopada 2017 at 13:45

        Generalnie każdy model Galaxy Note był w jakimś stopniu rewolucyjny i przede wszystkim niezawodny. Wiadomo, że w 2012 czy 2013 roku technologia nie była na aż tak zaawansowanym poziomie co teraz, a mimo to Galaxy Note 2 czy Note 3 były najbardziej pożądanymi smartfonami na rynku tuż po swojej inauguracji. Dawały użytkownikowi szczyt możliwości na miarę tamtych czasów. Teraz „królem” jest Galaxy Note 8, który jest równie świetnym phabletem. Reasumując, wszystkie smartfony linii Note są cały czas na jednym, bardzo wysokim poziomie. Różnicą jest tylko to, że każdy z nich został zaprezentowany w innym czasie, jednak zawsze były jednymi z najlepszych modeli na rynku, niezależnie od ich roku premiery.

  • 18 listopada 2017 at 10:07

    Tu nawet nie chodzi o cztery tysiące, bo za dobry sprzęt warto dopłacić. Proplem w tym jak łatwo zgubić albo zepsuć taki drogi sprzęt – przecież jakby mi coś takiego upadło na ziemię to bym chyba zawału dostał..

    • 18 listopada 2017 at 13:18

      Ten problem, o którym wspomniałeś dotyczy praktycznie każdego smartfonu, choć niewątpliwie szkoda, ale jednocześnie złość i rozpacz jest większa przy tych droższych urządzeniach. Galaxy Note 8 to jeszcze nic, jak spadnie iPhone X 256 GB to dopiero jest tragedia 😀

  • Xxx
    22 listopada 2017 at 23:15

    Wszystko ok tylko jedna sprawa do autora artykułu. N8 jest za drogi w Polsce, zgadzam się z tym w 100% lecz prprodukty apple są droższe lub zbliżone cenowo nie hejtujac apple bo używałem głównie samsungow/iPhone produkty apple są ok ale jak dla mnie ceny iPhone są dopiero za wysokie . Rozumie ludzie cenią iPhone za system itp. Ale dlaczego stale komentuje się cenę n8 a nie powie się prawdy o cenach produktów apple, które od kilku lat są za wysokie. Mimo wszystko obecnie używam prywatnie s7e służbowo iPhone 7 to na święta u mnie pod choinka zagości N8.

    • 22 listopada 2017 at 23:56

      Jak przetestuję iPhone X to pierwsze za co mu się dostanie to za cenę 😉

  • Łukasz
    15 sierpnia 2018 at 00:33

    Jesteśmy po premierze Note 9 i czytając Twoja recenzje odnoszę wrażenie, ze ktoś z Samsunga czytał Twój tekst: Po pierwsze, rysik musiałby komunikować się przez Bluetooth ze smartfonem żeby przesyłać dane, a po drugie musiałby mieć swoje zasilanie, jakiś niewielki akumulator, którzy przykładowo, ładowałby się po wsadzeniu do urządzenia.
    Przecież to żywcem opis rysika z note 9. Gratuluje!

    • 15 sierpnia 2018 at 00:36

      Czyli, co mam ich teraz ścigać za wykorzystanie pomysłu? 😀 Wiesz, trochę w branży się już siedzi, może stąd takie przemyślenia mnie naszły do recenzji. Tak w ogóle, tutaj masz wrażenia z kontaktu z Note 9, czytałeś już? 🙂 https://galaktyczny.pl/2018/08/09/samsung-galaxy-note-9-pierwsze-wrazenia/

      • Łukasz
        15 sierpnia 2018 at 00:38

        Jeszcze nie czytałem, chętnie się zapoznam.

      • Łukasz
        15 sierpnia 2018 at 07:27

        Dodam jeszcze, ze jesteś jedna z ostatnich osób która szczerze opisuje to co myśli, a nie rozpływa się w zachwytach i pisze reklamy. Tak trzymaj!