Jak to jest, powiedzcie mi moi drodzy, że ludzie, niby jeden z czołowych na polu inteligencji gatunków na tej planecie potrafi wykazać się tak bezkresną głupotą? Do czego piję? Do tego, o czym w mediach głośno ostatnio. Do Nowaka, czy do Kowalskiego, nie pamiętam, zadzwonił telefon. Szalenie dziwny telefon.

W naszej wyimaginowanej kamienicy ludzie żyją spokojnie i zaściankowo, a tu nagle taka niespodziewanka. Okazuje się, jak to potwierdził potem mieszkający tam „hakier” (tak, ten spod dwójki), z Mozambiku, czy innej Republiki Tej Trochę Z Lewej Afryki (w skrócie RTTZLA), bo tak wychodziło z kierunkowego. Przeważnie zaczynający się od +221, +225 czy +245.  No i co się stało? Nad Nowakiem czy Kowalskim zawisły czarne chmury. Kto to mógł dzwonić? Czego mógł chcieć? Jeden z drugim naoglądali się dostatecznej ilości filmów z Bondem, żeby wiedzieć, że to musiało być poważne. Co zrobić? Doszedł do wniosku, jeden z drugim, że jedyne co może zrobić, to oddzwonić. Co też uczynił. I wtedy rozwiązał się worek z gołębim nawozem, bo, po pierwsze, nikt po drugiej stronie nie odebrał, a to przecież niemal ta sama strefa czasowa, po drugie, sygnał zajętości był, więc nic nie poradzimy. Poczekamy, zadzwonimy znowu, bo musi się to przecież wyjaśnić, nie? No i zadzwonili, nawet kilka razy.

Czym się to skończyło? Rachunkiem od operatora komórkowego na kwotę wyższą niż zwykle. Bardzo wyższą. Jak się Nowakowa dowiedziała, jaki rachunek przyszedł, to Nowak w wannie spał trzy noce z rzędu, bo co się okazało? Okazało się, że Mozambik, czy inna RTTZLA to była jedna, wielka, zwyczajna podpucha. Sygnał zajętości, który zmusił naszych bohaterów do zadzwonienia znowu i znowu był nagrany, a połączenie najzwyczajniej w świecie trwało. Do Afryki. Po podwyższonej stawce, bo kto wie, czy numer jaki się do nich próbował dopukać nie był ichnią wersją 0700***?

Jakie z tego wszystkiego wnioski? Bardzo wzburzające opinię publiczną. Bo oszukańce, bo świnie, jak tak można? Jakim prawem? Odwiecznym prawem natury moi drodzy. Takim, że słabszy, głupszy i naiwniejszy będzie miał zawsze pod górę. Dlaczego tak robią? A dlaczego pies liże się tam gdzie się liże? BO MOŻE! Jak Nowaka spotkam, to pewnie śmiechem poturbuję, a potem spytam, czy bardzo bolalo jak się w dzieciństwie wywalił i zgubił ze trzy chromosomy. Kiedyś, niegdyś, jak czasy były prostsze to może jeszcze taką naiwność dałoby się puścić w niepamięć. Ot pomylił się bidula. Ale dzisiaj? Dzisiaj, w smartfonie, na którym niejeden i niejedna z Was to czyta, mamy dostęp do niemal całej wiedzy jaką ludzkość zgromadziła od początku istnienia – to niewybaczalne. Kto z Afryki może od nas coś chcieć? Czy mamy znajomych, co biegają topless po stokach Kilimandżaro? Jak mamy, to powinszować, ale jak nie mamy, to po jakiego grzyba sobie głowę tym zawracać? Bo co? Bo zadzwonili? Skoro zadzwonili, to oni mieli do nas biznes, więc oddzwonią, nieprawdaż?

Ludzie, nie dajmy się zwariować. Ja rozumiem, że szerzenie teorii spiskowych, że wszyscy na nas czychają to przesada, ale odrobina zdrowego rozsądku i ostrożności nikogo jeszcze nie zabiła. W cytowanych przez prasę przypadkach okazywało się, że klient, poszkodowany, pacjent, jak zwał tak zwał, nie rozłączył się, kiedy usłyszał wspomniany sygnał zajętości. Nie rozłączył połączenia, bo po co? Samo się wyłączy. No i skutki są jakie są.

Żeby się uchronić przed takimi sytuacjami, trzeba naprawdę niewiele. Poniżej, w punktach, w ramach podarunku, całkowicie za darmo, zawsze działająca i wszystkomająca recepta!

  1. MYŚL CYMBALE!
  2. Zadzwoniło coś do ciebie, nie znasz, nie wiesz o co chodzi, to nie oddzwaniaj. Jak to będzie ważne, to dryndnie jeszcze raz.. Szczególnie jeśli to będzie zza granicy.
  3. Google nie boli. Zanim zdecydujesz się oddzwonić, weź człowieku idź po rozum do głowy (patrz punkt 1) i sprawdź, czy przypadkiem ktoś już się na czymś takim nie przejechał. Zawsze lepiej uczyć się na cudzych błędach.
  4. Niech do ciebie dotrze, że nie wszyscy są uprzejmi i fajni. Częściej niż czasem trafi się jakaś gnida, co nie będzie robiła nic, poza utrudnieniem Ci życia. Dalczego? Bo, cytując klasyka, są ludzie, którzy chcą widzieć świat w płomieniach. Po prostu.
  5. Dla rozluźnienia – wróć do punktu pierwszego.

I całe tyle. Jeśli jednak powyższa, oddana całkowicie za darmo, zawsze działająca i wszystkomająca recepta nie przemawia, to życzę radosnej lektury artykułów z cyklu „Nie śpię, bo trzymam szafę.”

źródło grafiki: StockSnap

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 replies on “Afrykańskie wojaże gołą dupą po dżungli, czyli mini poradnik z cyklu „Gdzie moja kasa?!””

  • jasiuc56
    18 stycznia 2016 at 12:09

    Głupota ludzka nie zna granic……….

  • 22 stycznia 2016 at 09:46

    I wlasnie dlatego czytam galaktycznego. Mowienie prosto z mostu to sztuka ktora zanika w dzisiejszych czasach 🙁