Jeśli miałbym wskazać ulubione serie smartfonów to z pewnością jedną z nich byłaby seria Galaxy Note. Jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że samsungowe phabletofony z rysikiem S-Pen osiągną taki sukces, a dziś mamy już szóstą, powtarzam szóstą generację naprawdę zaawansowanego urządzenia. Akurat tak się składa, że na kilka dni przed premierą mogłem spędzić trochę czasu z Samsungiem Galaxy Note 7, by przyjrzeć mu się z bliska. I tak powstały pierwsze wrażenia, które pokażą Wam jak ten smartfon wygląda, jak działa i co nowego wprowadza.

Przez długi czas korzystałem ze smartfonów Galaxy Note przerabiając kilka generacji po kolei i pewnie nadal bym korzystał gdyby nie fakt, że Galaxy Note 5 ominął polską dystrybucję. Dlatego też do najnowszego Galaxy Note 7 podchodzę poniekąd jak do czegoś zupełnie nowego, nowego rozdziału, co może sugerować też nazwa samego urządzenia. Bo nie jest to Galaxy Note 6, a właśnie Galaxy Note 7. Samsung chciał najnormalniej w świecie wyrównać nazewnictwo i sprawić, by kolejny Galaxy Note nie był odbierany jako coś gorszego od wcześniej pokazanego flagowca z rodziny Galaxy S (jak Galaxy S7 w tym roku). Według mnie jest to dobry zabieg, który chyba można było zrobić już wcześniej.

Wygląd i wykonanie

Wygląd to pierwsze co rzuca się w oczy. Mogliśmy zobaczyć już nowego Note’a na grafikach z przecieków, ale to trochę tak jakby jechać Subaru na torze w Poznaniu z zaciągniętym ręcznym. Zupełnie inaczej jest, gdy można smartfon wziąć do ręki i chwilę się nim pobawić. Bardzo obawiałem się zakrzywieniego ekranu i obudowy, ale finalnie nie ma czego, bo to najlepiej leżący w dłoni Galaxy Note z jakim miałem do czynienia. Jest podobnie jak w Galaxy S7 edge, obudowa ma symetryczny design i jest z zakrzywiona z obu stron – od strony ekranu i tylnej obudowy – ale w Note 7 zrobiono to tak, że mimo sporego ekranu, smartfon jest węższy, wygodnie leży w dłoni i waży zaskakująco mało, bo 169 gramów. Prawdziwą nowością jest jednak zastosowane szkło, bo zarówno tafla na ekranie jak ta z tylu to Gorilla Glass 5, które ma być bardziej odporne na uszkodzenia podczas upadków. Tego jednak nie pozwolili sprawdzić. Korpus to z kolei aluminium AL7000, które można było już spotkać w Samsungu Galaxy S6 edge plus. Galaxy Note 7 ma być dostępny w czterech kolorach – czarnym (Black Onyx), złotym (Gold Platinum), srebrnym (Silver Titanium) i takim jakiego jeszcze nie było – błękitnym (Blue Coral). Mnie w tym wszystkim trochę irytuje fakt, że obudowę ze szkła bardzo ciężko jest zachować w czystości.

Nie można zapomnieć, że Galaxy Note 7 jest pierwszym smartfonem tej serii, który jest odporny na wodę i kurz, bo spełnia warunki normy IP68. Tego można było się jednak spodziewać, bo raz, że wskazywało na to wiele przecieków, a dwa wodoodporny był już Galaxy S7. Na spotkaniu mogliśmy wrzucić nowego Note’a do dzbanka z wodą, ale mnie najbardziej spodobało się to, że rysikiem można pisać po ekranie smartfonu, gdy ten jest cały zanurzony w wodzie. Działa, sprawdzałem, ale komu to potrzebne to nie wiem. Wspomniano o tym, że po ekranie można pisać podczas deszczu, ale już wiem, że nie zda to egzaminu, bo krople deszczu będą padać punktowo na ekran i ten będzie po prostu „wariował”.

Ekran

W przypadku ekranu nie ma żadnego zaskoczenia. W Galaxy Note 7 mamy 5,7-calowy wyświetlacz Super AMOLED o rozdzielczości 2K, który – jak już wspomniałem – zabezpiecza szkło 5. generacja szkła Gorilla Glass. W przypadku ekranu najbardziej obawiałem się zakrzywionych krawędzi, bo w końcu jest to urządzenie z rysikiem S-Pen. Ale jak się okazuje, poziom zakrzywienia nie jest tak duży jak chociażby w Galaxy Note Edge i mam wrażenie, że jest mniejszy też od tego w Galaxy S7 edge. Ekran dobrze obsługuje się palcami, można swobodnie wysunąć z prawego boku pasek z People Edge czy Apps Edge, ale też wygodnie korzystać ze smartfonu za pomocą rysika. Nowością jest filtr światła niebieskiego, dodatkowa opcja na pasku z przełącznikami, która eliminuje niebieskie światło, ekran nabiera żółto-pomarańczowej barwy i nie męczy oczu, gdy korzystamy ze smartfonu przed snem czy w ciemnym pomieszczeniu. Efekt można zobaczyć na zdjęciach poniżej.

Tak aporpo rysika. Ten został mocno udoskonalony. Może nie widać tego z zewnątrz, bo rysik jest bardzo podobny do tego z Galaxy Note 5, ale sporą rewolucją jest fakt, że obsługuje 4096 poziomy nacisku (w Galaxy Note 5 było dwa razy mniej), opóźnienie wynosi teraz 50 (70 było w Note 5) i została zmniejszona średnica końcówki rysika, więc można uznać, że jest bardziej precyzyjny. Chowa się go do obudowy podobnie jak w poprzedniku i trzeba kliknąć, by go z niej wydostać. Od razu uprzedzam pytanie, nie sprawdzałem czy wchodzi w odwrotną stronę.

Rysik, a w zasadzie to oprogramowanie ma też kilka dodatkowych funkcji. To, że może działać jak myszka, a przycisk na rysiku może posłużyć do zaznaczania tekstu (nawet nazwy opcji w systemie) już wiemy, ale przydatna okazuje się funkcja lupy, gdzie możemy powiększyć wybrane miejsce nawet o 300%, czy coś na zasadzie tłumacza w locie, gdzie możemy od razu przetłumaczyć jakiś tekst.

Aparat i filmy

W Samsungu Galaxy Note 7 mamy identyczny aparat jak w Galaxy S7 i Galaxy S7 edge. Ta sama, 12-megapikselowa matryca z technologią Dual Pixel, optyczna stabilizacja obrazu, przysłona z przepuszczalnością świetlną f/1.7 (rówież w aparacie z przodu) i delikatnie wystający obiektyw z obudowy. Nadal możemy w ułamku sekundy uruchomić aparat dwukrotnym kliknięciem przycisku Home, ale tym samym działaniem możemy przełączać się między przednią a tylną kamerką, gdy aparat jest już uruchomiony. Nie pamiętam, by było to wcześniej. Nie jest jednak tak, że Samsung nic nie zmienił w aparacie, bo tym razem skupił się na poprawieniu aplikacji aparatu. Ta została solidnie przebudowana i przypomina mi bardzo rozwiązania znane z np. Huawei P9. Tryby fotografowania wyciągamy z lewej strony, filtry wyciągamy z prawej, a między aparatami możemy przełączać się muśnięciem ekranu w górę lub w dół. Aplikacja działa naprawdę szybko i nic tylko wyczekiwać jej w jakiejś aktualizacji do Galaxy S7.

Galaxy Note 7 nagrywa filmy w 4K, ale nowścią są też filmy w trybie HDR (znanym ze zdjęć), który wyrównuje jasność i kontrast w całym kadrze. Nowością jest też opcja udoskonalania nagranego materiału, który automatycznie poprawia jakość filmu i stworzenie animowanego gifa z filmu – najpierw nagrywamy 15-sekundowy film, zaznaczamy sekcje, z których chcemy zrobić animację i zapisujemy gif w jednym z dwóch poziomów jakości.

Skaner tęczówki

Z pewnością wielu z Was interesuje to, czym jest ten skaner tęczówki i jak działa. Ok, jest to spora nowość, ale mnie jakoś nie powaliła na kolana i odbieram ją bardziej jako ciekawostkę niż coś, co bym codziennie używał, no chyba, że tylko do jednej opcji, o czym zaraz. Z przodu nad ekranem mamy skaner tęczówki, działający dzięki promieniom podczerwonym, który może rozpoznać nasze oczy (ważne, oczy, nie jedno oko)  i wykonać kilka operacji. Za pomocą skanera możemy nie tylko odblokować ekran, ale też możemy zabezpieczyć specjalny katalog, w którym ukryjemy pliki i aplikacje, do których nikt inny nie może mieć dostępu. I to o tej opcji przed chwilą wspomniałem. Skaner działa całkiem szybko, ale raz, że trzeba najpierw podświetlić ekran i musnąć go palcem, a dwa to nie zawsze „łapał” oczy podczas odblokowania i operację trzeba było powtórzyć. Szkoda jednak, że skaner nie działa też przy wygaszonym ekranie.

Nowy interfejs

Samsung przyłożył się też do wyglądu interfejsu, co najbardziej widać na pasku systemowym, w ustawieniach i opcjach niektórych aplikacji (np. aparacie). Od teraz belka z powiadomieniami i przełącznikami jest w kolorze białym (podobnie jak w Galaxy S7), ale działa dwustopniowo. Jeden ruch palcem wysuwa tylko jeden poziom z najpotrzebniejszymi przełącznikami, a dopiero drugie przesunięcie palcem wysuwa belkę w całości. Pasek jest bardzo czytelny i oprócz przełączników wyświetla opcje do sterowania jasnością i miejsce, gdzie można wyszukać urządzenia, które znajdują się w pobliżu. Trochę inaczej zostały też przedstawione ustawienia, ale suma summarum, jest czytelnie, szybko i płynnie. Mimo tego, że była to wersja pokazowa to smartfon działał naprawdę żwawo.

Procesor, RAM i bateria

W środku Samsunga Galaxy Note 7 znajdziemy najnowszy układ Exynos (niestety nie sprawdziłem co to był dokładnie za model) i 4 GB pamięci RAM, takiej samej jak w Galaxy S7. Nie ma co prawda 6 GB RAM jak wskazywały na to przecieki, ale po czasie spędzonym z Galaxy Note 7 mogę stwierdzić, że więcej póki co nie jest potrzebne. Warto wiedzieć, że smartfon będzie dostępny w wersji z 64 GB pamięci, a slot na kartę microSD obsłuży nośniki o pojemności do 256 GB, czyli takie jakie Samsung ostatnio pokazał i jakie ostatnio trafiły do sprzedaży w Polsce. Co prawda, będzie też dostępna wersja z hybrydowym slotem na dwie karty SIM i jedną kartę pamięci, ale tylko na loklanym rynku i na pewno oficjalnie nie trafi taka do Polski. A szkoda, bo zaskakująco coraz więcej osób szuka flagowca z dual SIM.

Ważną kwestią jest bateria, bo w końcu mamy duży ekran 2K i masę funkcji. Jak się okazuje, w Galaxy Note 7 znajdziemy akumulator o pojemności 3500 mAh, który będziemy mogli naładować w około 95 minut ładowarką Fast Charging z pudełka. Będzie też ładowanie bezprzewodowe, choć nic o nowych ładowarkach nie wspomniano, więc zakładam, że będzie można korzystać z tych fajnych i stojących od Galaxy S7. Plotki wskazywały na baterię 4000 mAh i wtedy Samsung by naprawdę rządził. O czasie pracy nic nie mogę napisać, ale mam nadzieję, że będzie tak dobry jak w Galaxy S7 edge.

Samsung Galaxy Note 7 ma złącze USB Type C i wspiera standard USB 3.1 pierwszej generacji. Będzie to zatem kolejny smartfon na rynku z najnowszym złączem i standardem USB, a także pierwszym takim w portfolio Samsunga. Co ciekawe, w pudełku razem z telefonem znajdzie się adpater z USB typu C na microUSB, by można było korzystać z dotychczasowych akcesoriów i przelotka OTG.

Kiedy?

Pytanie „Kiedy?” dotyczy nie tylko startu przedsprzedaży czy tego kiedy smartfon trafi do oficjalnej sprzedaży, ale też tego, kiedy pojawi się na moim testowym biurku. I jakby nie patrzeć, na to ostatnie pytanie odpowiedzieć jest najtrudniej. Według mnie przedsprzedaż rozpocznie się zaraz po konferencji. Co dostaniemy? Mówi się, że ten kto zdecyduje się na wcześniejszy zakup nowego Note’a otrzyma nowe okulary Gear VR lub kartę pamięci o pojemności 256 GB (która swoją drogą kosztuje prawie 800 złotych). Cena smartfonu nie jest jeszcze znana, ale jak tylko ją poznamy, zrobię aktualizację wpisu. Ważne jest to, że w przeciwieństwie do Galaxy Note 5, nowy Galaxy Note na pewno pojawi się w Polsce. To jest tak pewne, jak to, że dzisiaj mamy wtorek.

I jak podoba Wam się najnowszy Samsung Galaxy Note 7?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 replies on “Miałem Samsunga Galaxy Note 7 i chcę go na dłużej. Pierwsze galaktyczne wrażenia”

  • Adis
    2 sierpnia 2016 at 17:49

    „Cena smartfonu jest jest jeszcze znana, ale jak tylko ją poznamy” < Potrzebna zmiana

    • 2 sierpnia 2016 at 17:54

      Jasna sprawa, no przecież, poprawione 🙂

    • Ironpiter
      4 sierpnia 2016 at 09:33

      Koszt 3999zl

  • XYZ
    2 sierpnia 2016 at 19:32

    Niebieski będzie nieźle wyglądać na żywo. 😉 Gdybym stał przed wyborem miedzy N7 a S7E, to wybrałbym S7E.

    • 2 sierpnia 2016 at 20:03

      Ja wybrałbym Galaxy Note 7, bo jednak rysik robi swoje i raczej w czarnym kolorze, choć racja, niebieski wygląda fajnie.

  • Ironpiter
    4 sierpnia 2016 at 09:32

    Biorę N7 bo ma rysik czego mi brakuje w s7edge i czarny kolor

    • ewa
      9 sierpnia 2016 at 11:34

      Zwijam się ze śmiechu czytając co marketing potrafi zrobić z mózgami ludzi…

      • aza
        16 sierpnia 2016 at 20:08

        zwijaj…zwijaj ze śmiechem w ustach

      • Ambasador marki Samsung
        26 sierpnia 2016 at 00:30

        Korzystałaś już z tego urządzenia? Sprecyzuj, co budzi Twoje wątpliwości w treści artykułu?

  • Dawid
    4 sierpnia 2016 at 10:21

    A przedsprzedaż kiedy startuje? Skoro sprzedaż 19 sierpnia.

    • 7 sierpnia 2016 at 22:40

      Przedsprzedaż ruszy 19 sierpnia. Sprzedaż – pewnie dwa tygodnie później.

  • kamil marciniak
    18 sierpnia 2016 at 19:45

    Exynos 8890 z Galaxy s7 panie Krzysztofie