Facebook, Instagram, YouTube, Twitter czy Snapchat. Być może podpisujemy się na nim nickiem i zdjęciem, być może imieniem i nazwiskim, z tym bywa różnie. Jedno jest pewne – każdy ze wspomnianych serwisów jest inny i posiada swoje charakterystyczne cechy. Dla Twittera, jak zapewne wiecie, jest to limit 140 znaków na jednego tweeta. I zostanie, ale z pewną, istotną zmianą. 

Sto czterdzieści znaków. Brzmi całkiem imponująco, ale… wiecie ile to tak naprawdę jest? Gdybym liczenie każdego znaku zaczął od początku właśnie tego zdania to  wspomniany limit „ćwierkania” zostałby przekroczony przy tej kropce. W praktyce niezbyt wiele, prawda? Co gorsza, gdy chcemy kogoś oznaczyć to przykładowo wzmianka z @galaktycznypl kosztuje nas 15 znaków, czyli około 10% wszystkich znaków. Nie muszę więc chyba tłumaczyć co działo się, kiedy prowadziłem rozmowę z ośmioma osobami. Co gorsza, wklejenie GIF’a, zdjęcia, nawet z pliku, także skutkowało ograniczeniem ilości dopisania słów.

Od 19 września 2016 roku, czyli najbliższego poniedziałku, Twitter nieco modyfikuje system limitu znaków. Nie usuwa go – stoczterdziestka wciąż z nami zostaje, ale są rzeczy, które nie będą dłużej liczone do naszej wiadomości.

  • odpowiedzi – kiedy odpowiecie na czyjegoś tweeta, oznaczenie jego nicka nie będzie dłużej liczone jaka wasza wiadomość, co w przypadku niektórych konwersacji oznacza zwiększenie limitu słów dwu- lub nawet trzykrotnie.
  • media – czyli zdjęcia, GIF’y, ankiety, filmy i retweety. Myślę, że tutaj nie trzeba dodatkowych wyjaśnień.

Oprócz tego, Twitter przygotował także dwa całkiem miłe usprawnienia. Po pierwsze – można retweetować i cytować samego siebie. Oznacza to, że kiedy chcemy dodać cenną refleksję do jakiegoś dawno zapomnianego zdjęcia czy linku, nie stracimy cennego miejsca. Po drugie, co może niektórych zaśmiecić – koniec ze strukturą „.@”. Dotychczas, jeżeli odpowiadaliśmy na jakiegoś tweeta, przed nickiem danej osoby należało umieścić cokolwiek (na przykład kropkę), aby dotarło to do wszystkich osób, które nas obserwują. Od dzisiaj jest to po prostu niepotrzebne, a jeśli chcemy, aby wszyscy zobaczyli to na swojej stronie głównej, należy użyć funkcji retweet.

źródło: AndroidAuthority

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *