Nie lubię pisać o nowych urządzeń, gdy jeszcze w drugiej karcie leci livestream z konferencji. Nie tylko dlatego, że po takiej dawce informacji mam istny sajgon w głowie i trzeba dłuższą chwilę, by pozbierać myśli, ale przede wszystkim z takiego powodu, że w socialach wszyscy bombardują się nawzajem swoimi przemyśleniami, a w zupełnie niesponsorowanych materiałach, które dziwnym trafem pojawiły się o równej godzinie prezentując wspomniane sprzęty w całej okazałości. Tym razem będzie o nowych Pixelach, które podobnie jak rok temu pojawiły się w dwóch wersjach – Pixel 2 i Pixel 2 XL. Co o nich myślę? 

Od razu napiszę, że będzie to opinia oparta na informacjach, które wyciągnąłem z konferencji (choć ze względu na nudę nie dotrwałem nawet do połowy) i przesączyłem przez antymarketingowe sitko, informacjach, na które natrafiłem w internetach, porównaniu od poprzednich Pixeli, a dodatkowo doświadczeniu, które zapewne jakieś mam. Nie traktujcie zatem tego jako ostateczną opinię, bo przecież najnowszych smartfonów od Google (a w zasadzie to od LG, HTC i trochę od Google) nie miałem jeszcze w rękach.

Czym jest Pixel dla Google? Od premiery pierwszego „goglowego” smartfona powtarzam to cały czas. Pixel dla Google jest tym samym (albo ma być tym samym) czym dla Apple jest iPhone, a czym dla Microsoftu jest Surface. Sztandarowym, najważniejszym urządzeniem, które ma kojarzyć się z jakością i najwyższą półką. A nawet jeśli ktoś ma inne zdanie to napiszę, że Google chce żebyśmy tak to urządzenie odbierali. Jako najlepsze, flagowe, najbardziej wybajerzone, bo od największego i wszechmocnego Google. I coś w tym na pewno jest, bo widać to nie tylko po dopracowaniu samego sprzętu, formie w jakiej smartfon jest prezentowany i reklamowany, ale też… wysokiej cenie.

Google Pixel 2 / fot. Google

A czym Pixel jest dla nas? Nie wiem jak Wy, ale dla mnie jest po prostu kolejnym poprawnym smartfonem z mocną specyfikacją i charakterystycznym wyglądem, którego kupią nieliczni, co wcale nie ma związku z jego wysoką ceną. Wszystko za sprawą jego dostępności i to nie tylko na początku. Ja wiem, wszystko rozumiem, Google sprzedaje tam gdzie ma swój sklep, że to może w przyszłości się zmieni, ale teraz firma przegrywa na tym polu z innymi i to mocno. Apple pokazuje swój nowy smartfon, jeb i za jakiś czas może go zamawiać pół świata, jeszcze lepiej Samsung, gdzie jego nowe smartfony trafiają od razu do kilkudziesięciu krajów, a Polska nie jest traktowana jak dziura w ziemi. W sumie to śmieszna sytuacja, że usługa Google Now świetnie działa po Polsku, ale nie można kupić oficjalnie „ich” smartfonu. Jestem niemal pewien, że gdyby Pixele był dostępne w Polsce w cenach wyższych (czyli tak , ale nie najwyższych to sprzedawały by się błyskawicznie, między innymi ze względu na priorytetowe aktualizacje czy po prostu rozpoznawalności samej marki. Stąd też nie ma co liczyć na sprzedaż w milionach, choć z drugiej strony przez bardzo ograniczoną dostępność Pixel 2 i Pixel 2 XL robią się bardziej ekskluzywne. A tak, jedynym sposobem żeby dostać Pixela jest wycieczka do Niemiec lub Wielkiej Brytanii.

Nowe Pixele wyglądają mniej więcej tak. Google zebrało wszystkie najnowsze technologie i funkcje 2017 roku i wrzuciło do dwóch smartfonów, które w zasadzie różnią się od siebie ekranem, baterią i wielkością, by podpasować każdemu. Jeśli ktoś chce mniejszy smartfon to wybierze Pixel 2, jeśli większy z bardziej nowoczesnym wyświetlaczem to zainteresuje się Pixelem 2 XL. Mniejszy ma 5-calowy, a większy 6-calowy, w proporcjach 18:9 i dodatkowo delikatnie zaokrąglony na bokach wyświetlacz, obydwa oparte na matrycy OLED. Pixel 2 ma 2700 mAh, a Pixel 2 XL już 3520 mAh. Poza tym to samo. Taki sam procesor, taka sama pamięć RAM, ten sam czytnik linii papilarnych z tyłu, te same standardy łączności czy ten sam Android (choć to akurat oczywiste). To tak w skrócie, choć muszę pochwalić chłopaków z Mountain View, że nie poszli za ciosem i do ani jednego nie wrzucili podwójnego aparatu z tyłu, co ewidentnie jest trendem w tym roku. Skupili się na jednym i chyba im to wyjdzie na dobre, choć nie jestem z tych co bez zastanowienia wierzą w to co wypisują w rankingach DxO.

Google Pixel 2 XL / fot. Google

Z chęcią bym przetestował, jednego albo drugiego, bo wtedy pozwoli mi to spojrzeć inaczej na smartfony. Choć w tym kontekście słowo inaczej wcale nie oznacza, że lepiej. Z pewnością interesuje mnie to jak w rzeczywistości radzi sobie aparat i czy z wzajemnością zakumplowałbym się z nakładką systemową. Z wyglądu bardziej pasuje mi Pixel 2 XL, bo jest nowocześniejszy, ale z kolei Pixel 2 jest mniejszy. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że smartfony obsługują eSIM, ale mają też slot na nanoSIM, który będzie można wykorzystać w krajach, gdzie elektroniczna karta nie jest obsługiwana.

Ceny nowych Pixeli nie są niskie. W przypadku Pixela 2 jest to minimum 649 dolarów, a Pixela 2 XL to 849 dolarów.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 replies on “Co sądzę o nowych Pixelach od Google?”

  • michal nowak
    10 października 2017 at 00:33

    zamowilem w UK i czekam .. 4tyg ufff mam nadzieje ze szybko zleci

    • 10 października 2017 at 01:01

      Zamówiłeś Pixel 2 czy wersję XL? Bo w sumie jak piszesz, że 4 tygodnie to już ten drugi powinien być dostępny. Daj znać jak przyleci. By the way, ja już miesiąc czekam na OnePlus 5 z GB ehh…

      • michal nowak
        10 października 2017 at 08:07

        zamowilem pixela xl 64 czarny, trochę ziomek mi się spóźnił bo pierwsza transza byla do odbioru na 15 października a tak 4 tyg choc mam cichą nadzieję ze bedzie szybciej