Pewnie się ze mną zgodzicie, że smartfony z ostatniego okresu wyglądają tak samo, a niektóre modele są nawet identyczne. Coś się ruszyło za sprawą „bezramkowych” wyświetlaczy, pewnie w przyszłości pojawią się te elastyczne, ale nie zmienia to faktu, że nadal mamy w swoich kieszeniach „kanapkę”, gdzie z jednej strony jest ekran, z drugiej aparat, a do tego metalowa ramka pośrodku. Mogą to być duże „kanapki”, ale są też takie, które można nazwać przekąskami, na jeden raz, szczególnie jak mają 2,45-calowy ekran. Mowa o smartfonie Jelly Pro. Przeczytajcie pierwsze wrażenia o tym smartfonie.

Najważniejsze jest to, że Jelly Pro jest najmniejszym smartfonem na rynku, który ma Androida i LTE. Przynajmniej mówi o nim producent, firma Unihertz, która niegdyś miała taki pomysł i zrealizowała go za pomocą Kickstartera. I biorąc pierwszy raz ten smartfonik do ręki jestem w stanie to uwierzyć, że jest tym najmniejszym. W ogóle spodziewałem się jakiegoś chińskiego badziewia, ale uświadomiłem sobie, że tak nie jest i to całkiem solidne urządzenie już przy pierwszej próbie dostania się do środka, żeby sprawdzić baterię. Zajęło mi to dobre kilka minut i niezbędna okazała się kostka do gry na gitarze żeby zdjąć tylko klapkę. Ogólnie smartfon jest dostępny w trzech kolorach, a do mnie trafił w białej, chyba najciekawszej.

Jelly Pro - najmniejszy smartfon z Androidem
Jelly Pro – najmniejszy smartfon z Androidem

Jelly Pro nie zachwyca parametrami, bo w środku znajdziemy czterordzeniowy procesor MT6735, który nie jest zbyt szybki, ale o dziwo, smartfon działa zaskakująco dobrze. Może to być związane z tym, że procesor wcale dużej pracy nie ma przy chociażby ekranie w rozdzielczości 240 x 432 pikseli. Do tego dochodzi jeszcze 2 GB pamięci RAM i 16 GB pamięci wewnętrznej, ale tutaj trzeba zaznaczyć, że taki duet mamy tylko w wersji Pro. Zwykły smartfon Jelly ma obcięte pamięci o połowę. Ma też 8-megapikselowy aparat z tyłu, 2 megapiksele z przodu, Wi-Fi, Bluetooth, gniazdo mini jack i baterię o pojemności 950 mAh.

Jelly Pro
Jelly Pro

Mnie w tym smartfonie, już na samym początku, spodobało się to, że ma dwa osobne miejsca na karty SIM w standardzie nano i jeszcze dodatkowy slot na kartę pamięci. Żaden hybrydowy slot tylko trzy osobne miejsca i to w takim niewielkim urządzeniu. Trochę to zabawne, gdzie nawet w takim Note 8 jest slot łączony. Druga sprawa to dioda powiadomień, o której dowiedziałem się dopiero, gdy poziom baterii spadł poniżej 15%. Okazuje się, że dioda została ukrywa w okrągłym, dotykowym przycisku pod ekranem co wygląda świetnie – świeci się np. na czerwono, gdy poziom baterii jest niski.

Jelly Pro
Jelly Pro

Ja w najbliższych dniach wrzucę do niego swoją kartę i zobaczę jak taki maluch sprawdza się w codziennych zadań. Już teraz wiem, że nie nadaje się do pisania wiadomości, bo mój kciuk zajmuje tyle co pół klawiatury. Ale do dzwonienia, myślę, że się sprawdzi w zupełności. W ogóle coś czuję, że jeśli ktoś chce mieć miniaturowy telefon zastępczy, który zmieści się wszędzie, a do tego ma LTE i osobne sloty na karty to lepszego nie będzie. Czemu nie było takiego jak studiowałem? 🙂

Jelly Pro jest dostępny na stronie producenta i niezależnie od koloru kosztuje dokładnie 124,99 dolarów. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania to zostawcie je poniżej w komentarzach.

Skomentuj Jan Kowalski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

10 replies on “Branża się z niego śmieje, bo ma małego. Pierwsze wrażenia z używania smartfonu Jelly Pro”

  • Mariusz
    27 października 2017 at 18:47

    mały powinien mieć klawiaturę, kiedyś takimi maleństwami pisało się smsy bez spojrzenia na telefon. Nowoczesne nie znaczy wygodniejsze

    • 27 października 2017 at 21:14

      Myślę że tutaj najbardziej sprawdzi się jakiś Swype i żeby działało to podobnie jak w smartwatchach. Dodatkowo kilka szablonów i powinno wystarczyć.

      • Mariusz
        28 października 2017 at 07:29

        w sumie racja

  • 28 października 2017 at 02:10

    No niby mały jest i fajnie ale w takiej obudowie zmieściłby się jednak większy wyświetlacz – wystarczy spojrzeć na ramki. W obecnej formie ekran zajmuje mniej niż 50% powierzchni..

    Lubię małe telefony ale są jednak pewne granice – funkcjonalność JP jest mocno dyskusyjna i bardziej przypomina smartwatcha – filmów na tym nie ma co oglądać, z pisaniem też będą problemy, zdjęć za dobrych nie pstrykniemy ani tym bardziej nie pogramy. Jedyne warte uwagi zastosowanie to chyba tylko odtwarzacz muzyki.

  • Ole
    28 października 2017 at 09:55

    A gdzie i za ile to cudo można kupić ?

  • Jan Kowalski
    29 października 2017 at 09:59

    Wiecie do czego on jest idealny? Do biegania, rowerowania, innych sportów na powietrzu. Masz Spotify, masz Runtastic/Endomondo, masz możliwość odebrać super ważny telefon od swojej kobiety byś kupił mleko. Jeśli to ma Bluetooth i ma przyzwoitą baterię to jest idealny kompan dla ludzi, którzy nie chcą wydawać fortuny na sportowy smartwach a przy tym nie chcą nosić koszmarnej cegły po kieszeniach. W dodatku z sercem na ramieniu że ci ta dachówka spadnie i się potłucze. Tu się podejrzewam nie ma za bardzo co potłuc i jak spaść a nawet jakby to koszt niewielki.

    • 29 października 2017 at 12:28

      Akurat w tej kwestii się z Tobą zgadzam 🙂 Sprzęt świetny do różnych aktywności, tym bardziej, że na stronie producenta można jeszcze dokupić dedykowany uchwyt na ramię albo etui.

  • kasia
    26 lutego 2018 at 18:24

    Witam. Jak zamówić telefon do Polski?? Pozdrawiam 🙂

    • 26 lutego 2018 at 22:50

      Cześć. Musisz złożyć zamówienie na stronie producenta. Z tego co widzę wysyłają do Europy, a koszt to 10 dolarów.