Oukitel miał swego czasu smartfon, który rozłożył mnie na łopatki. Pamiętacie model K1000o? To ten, który rzeczywiście ważył tyle co mała cegła, miał wzmocnioną obudowę, ale przede wszystkim baterię o pojemności 10000 mAh. Ogólnie ten producent jest znany ze smartfonów z ponadprzeciętnym akumulatorem. Kolejny, a zarazem pierwszy w 2018 roku smartfon to Oukitel K10. Krótko mówiąc, jest mega bateria i podzespoły jak na ten czas przystało.

Nawet nie patrząc na specyfikację można było strzelić, że w środku znajdziemy procesor od MediaTeka (dokładnie 8-rdzeniowy model Helio P23), bo Oukitel zazwyczaj takie układy montuje do swoich urządzeń. Zresztą, MediaTeka miał wspomniany już poprzednik, więc nie spodziewałem się, że w najnowszym smartfonie będzie inaczej. Jasne, mogłoby być lepiej, mógł pojawić się jakiś Snapdragon, ale ma to też dobre strony, jeśli spojrzymy na cenę. Oukitel K10 wyceniono na 249,99 dolarów i patrząc na pozostałe podzespoły, raczej warto się nim zainteresować.

Jakim smartfonem jest Oukitel K10?

Wystarczy na niego spojrzeć. Z pewnością jest smartfonem, który wyróżnia się z tłumu, bo ma nietypowe przetłoczenia na obudowie, a z tyłu tworzywo, które dobrze udaje skórę. Drugiego takiego ciężko jest znaleźć, też przez to, że z kompaktowością ma tyle wspólnego, co mleko z mocno zakrapianą imprezą. Oukitel K10 waży trochę ponad 280 gramów i ma 13 mm grubości, co i tak można uznać za dobry wynik, bo wcześniejszy „pancerniak” był jeszcze grubszy i mocno przekraczał 300 gramów. Dlatego jest to sprzęt raczej dla „prawdziwego faceta” niż do damskiej torebki, chociaż, jeśli wziąć pod uwagę funkcję samoobrony to i w takiej torebce może się przydać.

Oukitel K10 fot. Oukitel

Wiadomo, że znakiem rozpoznawczym tego modelu jest akumulator, który według specyfikacji ma 11000 mAh. Dopiero w testach wyjdzie czy są to „chińskie” mAh czy rzeczywiście smartfon przy normalnym użytkowaniu jest w stanie wytrzymać kilka dni (producent wspomina o sześciu). K10000 spokojnie mógł działać przez 4-5 dni, a przy maksymalnym obciążeniu ciężko było go „skończyć” w dwa dni (tak przynajmniej wychodzi z testu Adama na mgsm), więc jestem pewien, że tutaj będzie podobnie. I mam nadzieję, że to sprawdzę, bo coś tam majfrend wspomniał, że może podesłać to monstrum na testy.

Mnie zaskoczyła, ale też lekko zszokowała informacja o ładowarce, która będzie w stanie „wpompować” tyle energii, że bateria naładuje się w około 2 godziny i 15 minut, a po pięciu minutach podłączenia do prądu będziemy mogli przegadać 2,5 h. Nie chcę myśleć jak to wpłynie na żywotność baterii, choć podobno ma to być w pełni bezpieczne. Taaa, a jedzie mi tu czołg?

Oukitel K10 / fot. Oukitel

Spoglądając dalej, smartfon został „przygotowany” zgodnie z obowiązującymi trendami, bo między innymi pojawił się 6-calowy wyświetlacz FullHD+ w proporcjach 18:9, możliwość odblokowania telefonu za pomocą twarzy użytkownika czy podwójny aparat, zarówno z przodu jak i z tyłu. Jest też czytnik linii papilarnych pod aparatem, NFC, wsparcie dla B20, Android 7.1 Nougat na start, 6 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej.

To jak, chcielibyście zobaczyć test tego smartfonu?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Oukitel K10 z baterią taką jak w dwóch tabletach”

  • Maciej Trykowski
    18 stycznia 2018 at 12:10

    Pewnie. Zawsze to wybór. Żeby jeszcze serwis dobrze działał.