Logitech Craft można połączyć na dwa sposoby – przez Bluetooth albo dołączony do zestawu nano-odbiornik Unifying. Ja wybrałem tą pierwszą opcję, bo raz, że w stacjonarce mam wsadzony adapter Bluetooth (dokładnie USB-BT400 od Asusa), a dwa, właśnie przez taki sposób łączności łatwiej było mi przetestować połączenie z innymi urządzeniami, które używam (jak Surface Pro 4).

Klawiaturę możemy połączyć do trzech urządzeń równolegle, niezależenie czy przez BT czy odbiornik USB, a potem przełączać się między nimi przyciskami z cyframi, które znajdują się nad strzałkami. W połączeniu z funkcją Logitech Flow (o której pisałem już przy okazji recenzji myszy M720 Triathlon) daje to możliwość kontroli trzech urządzeń w tym samym czasie jedną klawiaturą lub jednym zestawem klawiatura + mysz (o ile obsługują Flow).

Craft działa z systemem Windows i Mac i uprzedzając pytania – klawiatury nie połączymy ze smartfonami i tabletami działającymi na Androidzie czy iOS.

Za wygodę pisania byłaby szóstka, gdyby nie jedna rzecz

Bez dwóch zdań – Logitech Craft to najwygodniejsza klawiatura na jakiej kiedykolwiek mogłem pisać. Poważnie. A jest to dla mnie ważne, bo 80% czasu spędzam na klepaniu czegoś na klawiaturze. Klawisze mają niski profil (co akurat lubię), wydają bardzo przyjemny dźwięk i dają odpowiedni feedback. Przyciski są właściwej wielkości i nie chwieją się na boki. Nie zauważyłem też, by te okrągłe zagłębienia w przyciskach miały diametralny wpływ na to, czy trafimy dobrze w klawisz czy też nie. Jakoś nie przywiązywałem do tego uwagi. Naprawdę nie mam się do czego przyczepić poza jedną, bardzo irytującą rzeczą. Klawisze, a szczególnie spacja po jakimś czasie zaczynają skrzypieć. W klawiaturze za takie pieniądze jest to po prostu niedopuszczalne. Co ważne, zasięgnąłem wiedzy i okazało się, że ten problem nie występował tylko u mnie, więc coś jednak jest na rzeczy.

Nie chcę spalić i napisać złej nazwy układu przycisków w Logitech Craft, dlatego określę to tak – testowałem układ QWERTY z dwurzędowym Enterem i krótkim prawym Shiftem. Klawisze można określić jako uniwersalne, bo mają oznaczenia zarówno dla Windowsa jak i Maca. Strzałki są odpowiednio wydzielone i według mnie każdy inny pomysł powinien być zakazany pod karą spędzenia pół dnia w kieleckich środkach transportu publicznego, gdy na dworze jest rekordowo gorąco. Górny rząd jest o około połowę niższy, gdzie klawisze funkcyjne dzielą miejsce z tymi multimedialnymi. Jest też skrót przykładowo do kalkulatora czy usypiania, ale w razie konieczności, można to zmienić w oprogramowaniu.

Podświetlenie No. 1 wśród… podświetleń 

Muszę napisać jeszcze o jednej genialnej rzeczy – podświetleniu. To, że można kontrolować intensywność podświetlenia to pestka, klawiatury 3 razy tańsze to mają. Ale Logitech zrobił tutaj coś co śmiało można nazwać inteligentnym podświetleniem. Wystarczy ułożyć ręce nad przyciskami, by te same się podświetliły, a gdy przez chwilę nie używamy klawiatury, przyciski automatycznie przygasają. No świetnie i osobiście z takim czymś jeszcze się nie spotkałem. Mało tego. Jest czujnik, który może automatycznie dostosować jasność przycisków do warunków zewnętrznych.

Klawiatura Logitech Craft ma wbudowany akumulator, więc nie musimy się co jakiś czas bawić z wymianą „paluszków” (chociaż, jak zaraz przeczytacie, wcale nie byłoby to głupie). Do ładowania wykorzystujemy złącze USB typu C jak w nowoczesnym sprzęcie przystało, ale ugryźcie mnie, nie sprawdziłem ile potrzeba czasu na jej naładowanie. Ale sprawdziłem ile pociągnie na jednym cyklu i krótko mówiąc – nie jest dobrze. Jest przeciętnie, by nie powiedzieć, że beznadziejnie. Klawiaturę musiałem podłączać pod zasilanie dwa razy w tygodniu. Jeszcze raz na tydzień bym jakoś przełknął, ale ładowanie co kilka dni – absurd. Na krótki czas pracy na pewno ma wpływ wspomniane wyżej podświetlenie, ale na pewno nie można tego traktować jak usprawiedliwienie.

Obok USB typu C znajdziemy przycisk zasilania, a na górnej listwie kolorową diodę sygnalizującą. Podczas ładowania świeci się na zielono, a gdy bateria jest na wyczerpaniu to zmienia swój kolor na czerwony.

Logitech Craft – czy warto kupić? 

Na to pytanie bardzo ciężko jest mi odpowiedzieć. Z jednej strony Logitech Craft to jedyna taka klawiatura na rynku, więc producent może sobie krzyknąć za nią ile tylko chce. Z drugiej jednak, jeżeli klawiatura jest droga, a okazuje się w nie pierwszej recenzji, że ma kilka poważnych niedociągnięć to coraz więcej osób zaczyna się zastanawiać czy nie poszukać jakiejś alternatywny. Dokładnie taka sytuacja była u mnie. Śledziłem ceny Crafta przez kilka miesięcy, notowałem każdą obniżkę i gdy miałem już robić przelew to zapaliła mi się czerwona lampka nad głową.

Przypomnę, że cena producenta to 879 złotych, ale jej nikt poważnie nie bierze pod uwagę, dlatego w większości lepszych sklepów z elektroniką przez dłuższy czas była za 699-799 złotych. To nadal sporo. Kilka tygodni temu pojawiła się bardzo dobra promocja, gdzie można było wyrwać Crafta za 499 złotych. Już lepiej, ale i tak się nie zdecydowałem, a powód dla niektórych może wydawać się nielogiczny. Po prostu nie dałem zarobić firmie, która wcześniejszych klientów zrobiła w konia, obniżając cenę niemal o połowę względem tej premierowej. Ja przyjąłem sobie granicę 400 złotych i jej nie przekroczyłem, a o tym co ostatecznie wybrałem, dowiecie się zapewne w którymś z przyszłych tekstów.

Ta historia nie zmienia jednak faktu, że Logitech Craft to klawiatura świetnie wykonana, idealnie pasująca do nowoczesnego wnętrza, a do tego zapewniająca niespotykaną wygodę pisania. Wiele tekstów, które przeczytaliście na galaktycznym na niej powstało. Gdyby tylko nie ten jeden szczegół, ta achillesowa pięta, czyli piszczenie/skrzypienie niektórych przycisków, pod względem komfortu tworzenia teksów byłaby idealna. Do tego dochodzi jeszcze świetny system podświetlenia, „dogadywanie” się z aplikacjami i pokrętło, które zapewne z każdą kolejną aktualizacją będzie zdobywało nowe funkcje i wsparcie kolejnych programów. Oby.

Podsumowując, jeżeli macie trochę więcej wolnej gotówki (albo znajdziecie naprawdę dobrą cebulę), nie martwi was to, że klawiaturę często będzie trzeba ładować i będziecie jej używać w jednym miejscu ze względu na sporą wagę, to możecie rozważyć zakup.

Pros

Plusy

  • Świetna konstrukcja i wykonanie
  • Genialne podświetlenie
  • Pokrętło ze sporymi możliwościami
  • Oprogramowanie Logitech Options i Flow
  • Możliwość kontroli do 3 urządzeń jednocześnie
  • Ładowanie przez USB Type C
  • Dioda sygnalizująca stan pracy i baterii

Cons

Minusy

  • Wysoka cena
  • Krótki czas pracy na baterii
  • Skrzypienie niektórych przycisków
  • Ciężka! (ok. 960 gramów)


SPIS TREŚCI:

  1. Wygląd, konstrukcja, wykonanie. Pokrętło i działanie
  2. Połączenie. Czy wygodnie się pisze? Podsumowanie, Plusy i Minusy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 replies on “Recenzja Logitech Craft. To co drogie, nie zawsze oznacza, że najlepsze”

  • 1 lipca 2018 at 01:51

    Niecały rok temu żona spytała się mnie co chcę na urodziny – odpowiedziałem: M720 Triathlon. Kobieta sprawdziła cenę i powiedziała, że jestem poje***y. Spojrzałem wtedy na jej Macbooka, znowu na nią i znowu na Macbooka – koniec końców myszę kupiła. Luuudzie jakie to wygodne! A ile ma funkcji! A sunie po podkładce jak Adaś po skoczni w swoich najlepszych latach!

    Peryferia Logitecha to klasa sama w sobie i akurat w tym wypadku warto dopłacić do jakości, ale jednak są pewne granice. Za taką cenę jak tutaj to oczekiwałbym co najmniej bocznych ozłoceń i prawdziwego brylantu na tej „koronie”. Do tego ta waga i ten krótki czas pracy na baterii – przecież w tym kilogramie masy można było ukryć akumulator 20Ah albo i więcej i byłoby zasilania na miesiąc z górką!

    Do tego jakbym już miał wydać taką kasę na klawiaturę to w końcu pokusiłbym się o coś mechanicznego.

    • 1 lipca 2018 at 15:12

      Ja z Triathlona jestem mega zadowolony. To ta sama mycha co jest w zestawie MK850, ale klawiatura jakoś mi nie podeszła. Mysz za to jest rewelacyjna i potwierdzam to co piszesz. Używam jej jako takiej „laptopowej” razem z Surface Pro 4 – jest zgrabna, dobrze wykonana (i matowa!), ma przyciski w (prawie) odpowiednim miejscu i po prostu jest wygodna i praktyczna 🙂