Alkomat przydaje się w najmniej oczekiwanym momencie, przeważnie odpowiadając na jakże ważne pytanie – „Czy mogę jechać?”. Ja zawsze jakiś alkomat chciałem mieć, ale nie sądziłem, że będę musiał takie urządzenie przetestować… i jeszcze zapamiętać to, co wynikło z takich testów. Ale spokojnie, już mogę napisać, że się udało. Jakiś czas temu trafił do mnie AlcoSense Excel i postanowiłem się trochę poświęcić, żeby sprawdzić czy rzeczywiście działa. Jak sprawdza się takie urządzenie?

Prawda jest taka, że przed tym jak trafił do mnie opisywany tutaj sprzęt, nieco inaczej wyobrażałem sobie to, jak taki konsumencki alkomat wygląda. Kilka razy już dmuchałem u znajomych, ale w „balonik”, który miał ustnik z boku, diodę zamiast wyświetlacza i obudowę, która wyglądała jakby była na szybko zrobiona z butelek po lemoniadzie. AlcoSense Excel to już zupełnie coś innego. Swoją drogą, moje pierwsze skojarzenie było takie, że alkomat przypomina trochę stare, rozsuwane telefony, którym mocno się przytyło. Sam w sobie ciężki nie jest, bo waży niecałe 150 gramów (i to z trzema bateriami AAA), ale ma prawie 3 cm grubości. Ale pamiętajcie, to jest alkomat i w takiej rozsuwanej konstrukcji jest metoda – sensor i mocowanie ustnika są schowane w środku, więc się nie brudzą.

Alkomat jest wykonany bardzo starannie i ogólnie, gdy trzyma się go w ręce sprawia wrażenie czegoś dobrego. Nic w nim nie trzeszczy, a mechanizm rozsuwania działa płynnie, pewnie i nie ma luzów. Stąd też pewnie wzięło się wyróżnienie German Design 2018 przyznane za „wyjątkową precyzję i doskonały dizajn”. Patrząc na ten produkt trudno się z tym nie zgodzić, bo drugiego takiego nie znajdziemy – no chyba, że będzie to po prostu wyższy model, bo oprócz Excela jest jeszcze model Pro i Ultra z taką samą obudową. Tak naprawdę, jedyne zastrzeżenie można mieć do doboru materiałów i wykończenia obudowy na wysoki połysk, przez co powierzchnia bardzo szybko się rysuje. Obudowa w większości jest biała, więc nie ma problemu z paluchami, ale zarysowania – szczególnie tam, gdzie jest wyświetlacz – psują trochę ogólny, bardzo dobry efekt. Podobnie sprawa wygląda w środku, gdzie też jest trochę czarnego plastiku, na którym widać pionowe rysy.

AlcoSense Excel ma 1,8-calowy, kolorowy wyświetlacz LCD, który nie ma rewelacyjnej rozdzielczości czy kątów widzenia, ale nie o to w tym chodzi. W końcu to alkomat i ważniejsza jest dokładność pomiaru aniżeli wyświetlacz – ten mimo wszystko sprawdza się dobrze i w czytelny sposób pokazuje wszystkie informacje. Tuż pod ekranem nie trudno dostrzec trzy duże przyciski – włącznik na środku i dwa do sterowania po bokach, a na lewej krawędzi microUSB do synchronizacji danych.

Teraz trochę o działaniu

Alkomat wystarczy rozsunąć, aby był od razu gotowy do pracy (oczywiście można go też włączyć przyciskiem, a potem rozsunąć, ale to zawsze jedna czynność więcej). Sam się włącza i za każdym razem wyświetla ostrzeżenie o tym, jak wykonać pomiar, by ten był prawidłowy. No właśnie – jak? Każdy myśli, że wystarczy dmuchnąć i poczekać chwilę na wynik. W dużym uproszczeniu tak jest, ale nie gwarantuję, że pomiar będzie prawidłowy, a alkomat po takim „dmuchu” będzie się później do czegoś jeszcze nadawał. Trzeba pamiętać przede wszystkim o tym, by:

Wykonać test półtorej godziny po spożyciu alkoholu, a potem jeszcze po kilku godzinach i dla pewności na następny dzień.

Nie robić testu wcześniej niż 10 minut po spożyciu alkoholu. Wysoka zawartość alkoholu w jamie ustnej może nieodwracalnie uszkodzić czujnik.

Przed kolejnym pomiarem odczekać minimum 3 minuty.

Nie robić więcej niż 10 testów w ciągu godziny i 30 w ciągu 24 godzin.

Gdy już mamy alkomat gotowy do działania, wystarczy wziąć ustnik i włożyć go pod lekkim kątem w okrągłe miejsce. Miejsce jest podświetlone, co pomoże nam właściwie umieścić ustnik, gdy będziemy chcieli się przebadać będąc już po kilku głębszych, stojąc w nie do końca stabilnej pozycji, a na domiar złego, na nieoświetlonym parkingu, gdzieś pod Rzeszowem. I tutaj mała uwaga, bo nie do końca jest to intuicyjne rozwiązanie. Jasne podświetlenie rzeczywiście pomaga, ale sakiewkę złota temu, kto po weselu, na lekkiej delirce, będzie w stanie za pierwszym razem trafić ustnikiem w dziurkę.

Później nabieramy tylko powietrza i ze średnią siłą wdmuchujemy je przez ustnik do alkomatu aż do momentu, gdy usłyszymy sygnał dźwiękowy. Pomiar przeważnie trwa około 5-6 sekund i po tym czasie na ekranie pojawia się stosowna informacja z wynikiem testu. Forma komunikatu jest bardzo czytelna i dodatkowo zaznaczona wyraźnym kolorem. Jeśli tło jest zielone to oznacza, że ilość alkoholu jest zerowa lub śladowa i krótko mówiąc – można jechać. Jeśli ekran podświetli się na żółto to oznacza, że mamy w sobie trochę alkoholu (ale poniżej ustawionego limitu), więc powinna nam się już nad głową zapalić lampka ostrzegawcza. Komunikat na czerwono jest bardzo dostany i raczej nie wymaga tłumaczenia – lepiej samochód omijać z daleka, chyba, że jest to samochód znajomego, który akurat po nas przyjechał żeby odwieźć nas do domu (albo na kolejną imprezę, bo to różnie bywa).

I jeszcze istotna sugestia z mojej strony. Przed wykonaniem pierwszego pomiaru warto jest przestawić alkomat na Polskę. Fabrycznie jest ustawiony pod Wielką Brytanię, co oznacza limit alkoholu na poziomie 0,22 mg/L BrAC i wskaźnik BBR na 2300:1. Nie wdając się w szczegóły, wskaźnik BBR jest inny w zależności od kraju i dla Polski jest nieco niższy niż na Wyspach – wynosi 2100:1. Poza tym, mimo tego, że Anglicy mają słabą głowę to limit alkoholu mają czterokrotnie wyższy niż w Polsce, bo aż 0,8 promila. W Polsce jest to 0,2 promila, więc BrAC warto jest ustawić na nie więcej jak 0,09 mg/L, tak dla bezpieczeństwa. Przypomnę, że wartość na poziomie 0,2-0,5 promila to wykroczenie, a powyżej 0,5 promila to już przestępstwo.

Czy takiemu alkomatowi można zaufać? 

Oczywiście, że tak i jest na to kilka dowodów. Po pierwsze, AlcoSense Excel używa profesjonalnego czujnika elektrochemicznego o rozmiarze 64 mm2, nieco mniejszej wersji niż to czym dysponuje policja w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej. Po drugie, alkomat ma certyfikat ISO 13485, co oznacza, że jest traktowany jako produkt medyczny, zgodny z restrykcjami prawnymi i oczekiwaniami użytkowników. Po trzecie, dokładność przeprowadzonego pomiaru wynosi +0.15‰BAC i -0.00‰BAC, co całkowicie eliminuje ryzyko niedoszacowania wyniku testu. Oznacza to, że alkomat nigdy nie wskaże zaniżonego wyniku.

No dobra, tyle teorii. Jak to było u mnie? Ja swoje testy przeprowadziłem z wykorzystaniem piwa, bo gdybym sięgnął po coś mocniejszego, to podejrzewam, że tego testu w ogóle by nie było. Starałem się używać alkomatu zgodnie z wytycznymi, a nie dmuchać jak nienormalny od razu po kilku łykach. Procedura była prosta. Pierwszy pomiar zrobiłem po wypiciu jednego piwa (Prażubr alk. 5.0%) i odczekaniu około godziny – alkomat wskazał 0,05 mg/L, więc jeszcze nie było tak źle. Drugie piwo, podobny czas i było już „na czerwono” z wynikiem 0,19 mg/L.

Trzeciego już nie próbowałem, bo raz, że było późno, a dwa, pewnie ciężko byłoby zrobić zdjęcie z wynikiem. Prawda jest taka, że na każdego alkohol działa inaczej, jedni mają mocniejszą inni słabszą głowę, a jeśli ktoś wam mówi, że poszedł na imprezę i wypił 8 piw w ciągu kilku godzin, a do tego opowiedział dokładnie co się działo, to po prostu mu nie wierzcie, bo to co pił to nawet koło piwa nie leżało. Tutaj chodzi przede wszystkim o to, by sprawdzić jak alkomat działa i czy nawet przy małej ilości alkoholu jest w stanie dobrze oszacować wynik. Mówi się, że po wypiciu jednego piwa można jechać dopiero po około 3 godzinach i patrząc na to, co pokazał AlcoSense, jest w tym sporo prawdy.

AlcoSense Excel – czy warto kupić?

Nie jestem jakimś specem od alkomatów i przed recenzją musiałem się w kilku kwestiach dokształcić, ale teraz wiem, że AlcoSense Excel to pewny i bezpieczny sprzęt, któremu możemy zaufać, dający wiarygodne wyniki pomiarów. Cena na poziomie 549 złotych jest wysoka, ale adekwatna do tego co oferuje i jakie rozwiązania w nim siedzą. To nie zabawka i tutaj płacimy przede wszystkim za dokładność. Można oczywiście kupić jakiś alkometr za stówkę, ale nadal w głowie miałbym tę niepewność, czy rezultat jest na pewno prawidłowy. Tutaj takie odczucie w ogóle nie występuje.

W AlcoSense Excel trochę przeszkadza mi błyszczące wykonanie, bo alkomat po pół roku będzie cały porysowany. Dlatego też przydałoby się jakieś etui, którego niestety nie ma w zestawie, ale można dokupić za niecałe 60 złotych. Fajnie, że w zestawie jest 5 ustników, ale nawet jeśli dla kogoś byłaby to niewystarczająca ilość, takie ustniki też można dokupić – pakiet 25 sztuk z jednoprzepływowym wentylem można mieć za 49,99 złotych.

I wiecie co, dobrze, że zapomniałem wziąć go na swoje wesele, bo wódka tak wszystkim smakowała, że na pewno musiałbym później bulić za ponowne wykaliborwanie alkomatu. A to do tanich nie należy, bo trzeba przeznaczyć 99,99 złotych. Co ciekawe, alkomat sam poinformuje nas kiedy trzeba przeprowadzić kalibrację.

Pros

Plusy

  • Świetny design i dobre wykonanie
  • 1,8-calowy wyświetlacz LCD
  • Bardzo wysoka dokładność pomiaru
  • Certyfikat ISO 13485
  • Czujnik elektrochemiczny wykorzystywany przez policję
  • Proste, czytelne i zrozumiałe komunikaty
  • 5 szt. ustników w zestawie
  • Łatwa obsługa w języku polskim

Cons

Minusy

  • Sposób wsadzania ustnika może sprawić problemy
  • Obudowa, która się łatwo rysuje
  • Brak etui w zestawie
  • Wysoka cena

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Przetestowałem alkomat, AlcoSense Excel. I pamiętam co miałem o nim napisać”

  • Mikołaj
    10 sierpnia 2018 at 10:34

    „limit w Polsce to 0,2 promila (…) Pierwszy pomiar zrobiłem po wypiciu jednego piwa (Prażubr alk. 5.0%) i odczekaniu około godziny – alkomat wskazał 0,05 mg/L (…) Mówi się, że po wypiciu jednego piwa można jechać dopiero po około 3 godzinach i patrząc na to, co pokazał AlcoSense, jest w tym sporo prawdy.”

    skoro po jednym piwie miales daleko do limitu po godzinie to skad taki wniosek na koniec? jedno stoi w sprzecznosci z drugim 🙂