Aparat w Xiaomi Mi 9 SE

Zanim przystąpiłem do testów aparatów zastanawiałem się czego w ogóle od nich można oczekiwać. Bo telefon niby flagowy, ale jednocześnie raczej budżetowy. Nowszy od Mi MIX 3, którym fotki robiłem z prawdziwą przyjemnością, ale przecież prawie dwukrotnie tańszy. Nie chcę wam psuć zabawy i zdradzać ostatecznego werdyktu, dlatego rzućcie okiem na pierwsze lepsze zdjęcie i oceńcie sami:

Xiaomi Mi 9 SE - przykładowe zdjęcie
Xiaomi Mi 9 SE – przykładowe zdjęcie

Że niby co to jest? To jest proszę państwa kupa. Tak właśnie wygląda dziadowskie zdjęcie, a pokazuję wam to po to żebyście mieli później do porównania i nie pisali głupot w komentarzach. Jaki sens we wrzucaniu tutaj zdjęć z epoki dinozaurów? Sens jest dokładnie ten sam co w porównywaniu urządzenia za 4 tysiące z tym za ułamek tej kwoty.

źródło zdjęcia: masterchef.tvn.pl

Mi 9 SE potrafi zrobić dobre zdjęcia, a owszem. Oczywiście mówimy o należytych warunkach oświetleniowych, a to jest absolutnym standardem za te pieniądze. Aby przekonać się o prawdziwych możliwościach modułów trzeba było zagłębić się w detale i metaforycznie przycisnąć matrycę butem, dokładnie tak jak to się robi ze złapanymi szpiegami w klasykach kina akcji. Wiecie – aby ptaszek wyśpiewał wszystko co wie.

Pierwsze co zrobiłem to porównałem jakość otrzymywanego materiału z tym z Mi 6 aby się przypadkiem nie okazało, że wrażenie poprawy jest tylko efektem placebo. I faktycznie, mamy do czynienia z realną zmianą i to na lepsze – zarówno pod względem możliwości (szeroki kąt, AI, tryb nocny) jak i samej jakości.

Przy okazji – w tej recenzji opublikowałem tylko niewielki ułamek wszystkich zdjęć, które zrobiłem, w dodatku w obniżonej rozdzielczości. Jeśli chcecie sprawdzić wszystkie detale to zapraszam na mój Dysk Google gdzie znajdziecie dokładnie 77 plików bez jakiejkolwiek edycji. Z kolei, jeśli chcecie zobaczyć zdjęcia dodane do recenzji w oryginalnej rozdzielczości, wystarczy otworzyć je w nowej karcie.

Sprawdziłem oczywiście tryb AI i tu pojawił się pierwszy niesmak gdyż jego efekty są ledwo, ledwo widoczne, a jeśli już coś zauważymy to zaczynamy się zastanawiać czy to faktycznie jest Dobra Zmiana. Pamiętam, że w Mi MIX 3 rezultaty działania sztucznej inteligencji były rewelacyjne i każde zdjątko robiłem przy jej użyciu. Tutaj zaś pewnie i tak będzie trzeba trochę popracować w Snapseedzie dla uzyskania zadowalających efektów.

Bokeh i HDR działają należycie.

Jeśli uda nam się zająć odpowiednią pozycję to jesteśmy w stanie stworzyć coś naprawdę ładnego. Podobnie jak w pozostałych telefonach Xiaomi tryb portretowy mocno przybliża fotografowany obiekt i trzeba się do tego przyzwyczaić, ale przynajmniej wyniki odcięcia stoją na wysokim poziomie. Wydajność telefonu nie zawodzi i zdjęcia tworzone są natychmiastowo, możemy pstrykać jedno po drugim (pomijając tryb nocny gdzie troszkę to jednak trwa).

Nowością dla mnie był szeroki kąt.

Oczekiwałem czegoś na kształt panoramy, czyli rozciągniętego w poziomie obrazu zawierającego znacznie więcej informacji. I tu się rozczarowałem, gdyż zdjęcie faktycznie pokazuje więcej, ale jest w takim samym formacie, co te z innych obiektywów, przez co elementy sceny są oddalone i ściśnięte. Rozumiem, że może mieć to jakieś zastosowanie, ale osobiście wolałbym dostać opcję zmiany proporcji na panoramiczne (możemy tylko wybierać pomiędzy 4:3 oraz 16:9). Personalnie podobają mi się takiego typu fotki z zewnątrz, ale w pomieszczeniach wygląda to jakoś dziwacznie.

Skoro jesteśmy już przy szerokim kącie to wspomnę jeszcze o trybie makro, co do którego wiązałem spore nadzieje. Xiaomi Mi 9 SE faktycznie zna się na zbliżeniach, ale tylko jeśli mówimy o głównym aparacie i odległości max. kilkunastu centymetrów. Kiedy zejdziemy poniżej tej granicy obiektyw traci ostrość, stąd pomyślałem o wykorzystaniu wide angle. Wtedy ostrość wraca, nawet przy dystansie rzędu dwóch centymetrów, ale jak już wcześniej powiedziałem – ta soczewka oddala nas od sceny przez co o szczegółach możemy zapomnieć. Dla właściwego kadru musielibyśmy prawie, że dotknąć obiektu szkłem, a wtedy ponownie pada ostrość. Niespodziewanie z pomocą przyszedł teleobiektyw – po odsunięciu aparatu od celu i następnym przybliżeniu optycznym w końcu byłem w stanie zrobić udane macro.

Xiaomi Mi 9 SE - tryb macro
Xiaomi Mi 9 SE – tryb macro

Najpierw zerknijcie na zdjęcie wzorcowe z Nikona AW100:

Nikon AW110
Nikon AW110

A teraz „trzy próby” z makro za pomocą Xiaomi Mi 9 SE:

Przejdźmy teraz do zoomu.

W Xiaomi Mi 6 raczej rzadko z niego korzystam, bo raz, że nieczęsto nadarza się okazja, a dwa, że jakością zauważalnie odstaje od głównego obiektywu (szczególnie przy gorszym świetle). W Mi 9 SE wydaje się bardziej dopieszczony – nie tylko pod względem opisywanej powyżej funkcji macro, ale również na co dzień. Matryca jest dość jasna jak na ten typ (f/2.4), kolorystyka nasycona, a ostrość zadowalająca. W tym miejscu jeszcze wtrącę, że barwy w zwykłym i teleobiektywie są bardzo zbliżone, zaś szeroki kąt przedstawia je nieco inaczej (mniej nasycone, zmieniona temperatura).

Acha i jeszcze coś – jako, że producent chwali się rozdzielczością 48 Megapikseli to i na to rzuciłem okiem. Czy to podobny „chłyt marketingowy” co w Redmi Note 7, czy też faktycznie przydatna sztuczka? Poniżej macie scenerię, którą uwieczniłem na trzy różne sposoby: standardowo, teleobiektywem oraz w rozdzielczości 48 MP. Potem wziąłem ten sam wycinek z każdego pliku i porównałem detale. Okazało się, że faktycznie jest lepiej niż w interpolacji, ale jeśli zależy nam na konkretnym obiekcie to skuteczniej będzie użyć zoomu. Mimo poprawy względem zwykłej fotografii, raczej nie wyobrażam sobie częstego używania tej funkcji. Może przy zamawianiu jakiejś pościeli z nadrukiem, albo ręcznika? Wielkoformatowego plakatu/kalendarza ze swoją uśmiechniętą gębą?

Xiaomi Mi 9 SE - porównanie
Xiaomi Mi 9 SE – porównanie

Fotografowanie w nocy

Znacznie bardziej wymagające dla aparatów w telefonach są natomiast te ujęcia, gdzie światła jest za mało, albo nie ma go prawie wcale. W przypadku Mi 9 SE co prawda widać zauważalną poprawę względem starszego brata, ale musiałbym być ślepy na jedno oko, aby efekty nazwać flagowymi. Owszem, są adekwatne do ceny telefonu, ale nic ponadto. Może to tylko złudzenie, ale dałbym głowę, że Mi MIX 3 radził sobie na tym polu o wiele lepiej. Z resztą sami to oceńcie patrząc poniżej – fakt, warunki pogodowe odmienne, ale jednak to na MIXie czuć, że wtedy faktycznie była noc, a nie jakiś udawany zmierzch. Tryb nocny z Xiaomi Mi 9 SE w mojej opinii zbytnio rozjaśnia scenę co mocno przekłamuje rzeczywistość.

Tak wyglądają zdjęcia w trybie nocnym zrobione Xiaomi Mi 9 SE i Mi MIX 3.

A i jeszcze taka ciekawostka dla tych, którzy zastanawiają się czy kupić Redmi Note 7 czy czekać i dołożyć parę stówek do Mi 9 SE. Miałem takiego farta, że w czasie testowania telefonu odwiedził mnie wujek ze świeżo nabytym RN7 i dał mi się na nim, używając podwórkowej nomenklatury, „bryknąć”.

Jak doskonale widać – mimo słabego oświetlenia, jakość jest bardzo porównywalna, dlatego dla samych zdjęć raczej nie ma sensu dopłacać do Mi 9 SE. W sumie, tak między nami, to ta wyostrzona, pastelowa kolorystyka z Note’a przemawia do mnie nieco bardziej niż surowy efekt u konkurenta. Podejrzewam jednak, że to większa zasługa skuteczniej działającego AI w Redmi niż realnie lepszego aparatu.

Kamera z przodu też daje radę, w dzień fajnie rozmazuje tło zaś w nocy wciąż widzi detale. Ale szału nie ma…

Zanim zamkniemy temat dosłownie parę słów odnośnie nagrań wideo. A brzmią one:

Nie kupujcie tego telefonu jeśli zamierzacie nagrywać nim dużo wideo.

Może zabrzmi to jak przesada, ale filmowanie nie jest mocną stroną malucha. I nie chodzi mi tu o brak opcji 4K w 60 klatkach na sekundę, czy slow motion w Full HD jakie posiada Mi 9. Bardziej piję do absolutnego braku jakiejkolwiek stabilizacji! Czyli jeśli postawimy telefon na statywie, albo w gimbalu to jest nawet spoko. Ale jeżeli zamierzamy kręcić z ręki, albo – Boże uchowaj! – w marszu to jakość tego materiału będzie raczej niedzisiejsza. Muszę za to pochwalić mikrofon, całkiem ładnie zbiera głos.

Krótkie nagrania poglądowe znajdziecie pod tym linkiem.

Xiaomi Mi 9 SE – czy warto?

Nie będę przynudzał – Xiaomi Mi 9 SE dobrym telefonem jest. W Chinach kosztuje od 1999 juanów, czyli niecałe 1150 złotych, w Polsce w zależności od wersji zapłacimy 1499-1599 złotych. Czy warto dać aż tyle?

I tak i nie.

Jeśli kupisz sporo tańszego Redmi Note 7 to wrażenia z codziennego użytkowania będą na podobnym poziomie. Jeśli zdecydujesz się na wciąż świeżego POCO F1 to pewnie za tyle samo otrzymasz znacznie wydajniejszy sprzęt z porównywalnym, albo nawet lepszym aparatem (4K i 60 fps). Jeśli dozbierasz brakujące 400 złotych i pójdziesz w stronę pełnoprawnego Xiaomi Mi 9 to nabędziesz ze wszech miar lepszy sprzęt.

Mi 9 SE jest za to najsensowniejszym wyborem dla zwolenników mniejszych telefonów. Może nie miniaturowych, ale z pewnością „jednoręcznych”. Jest to urządzenie kompletne, wyposażone we wszystko co nie tylko przeciętny Janusz, ale i osoba orientująca się w nowych technologiach może potrzebować. Absolutnie rewelacyjny wyświetlacz, szybki procesor, który nie zestarzeje się przez lata, no i oczywiście moduł NFC.

Xiaomi Mi 9 SE
Xiaomi Mi 9 SE

Czego chcieć więcej!? Jeśli twoja odpowiedź to: „mini jacka, diody, wodoszczelności i karty pamięci”, to wydaje mi się, że będzie trzeba dołożyć do Samsunga Galaxy 10e.

A co jeśli nie Xiaomi?

Zdaję sobie sprawę, że produkty Xiaomi nie każdemu muszą przypaść do gustu, dlatego zanurkowałem w wyszukiwarkach próbując znaleźć godny substytut. Przyjąłem dwa kryteria – rozmiaru (subiektywnie wybrałem 150 mm wysokości oraz 160 gramów wagi za maksymalne granice) oraz „nowości”, czyli niekoniecznie roku produkcji, ale raczej pozostałego wsparcia w postaci aktualizacji. Zatem, jeśli nie lubicie tych Chińczyków to zawsze możecie postawić na:

Innych Chińczyków

czyli Huawei/Honor, mianowicie Honor 10, który choć zadebiutował rok temu, to wciąż jest bardzo ciekawym smartfonem wpisującym się w wymogi „kompaktowości”. A przy okazji kupno nie zrujnuje waszego portfela.

Amerykanów

bo iPhone 8 to kawał zacnej elektroniki, może nie aż tak wypasionej jak wersja z iksem, ale i tak oferującej wszystko co niezbędne w dość miniaturowym opakowaniu. Jeśli nie lubisz Androida to iPhone 8 jest właściwie najlepszym wyborem. Czas wsparcia iPhone SE zbliża się ku końcowi, zaś iPhone 7 brałbym tylko jeśli szukałbym mocno budżetowej „używki”.

Innych Amerykanów

z bardzo udanym, szczególnie fotograficznie, Google Pixel 3. Przeszkodą może być cena oraz brak oficjalnego dystrybutora w Polsce, ale jeśli potrafimy sprowadzać gadżety z Chin to tym bardziej uda się kupić coś z Niemiec. Pixel 3 dobrze leży w dłoni, jest kompletny i potrafi strzelić zjawiskową fotkę w każdych warunkach oświetleniowych, nawet pomimo posiadania zaledwie jednego obiektywu.

Koreańczyków

z ich wszystko-mającym i niezwykle zgrabnym Galaxy 10e. Choć nawet podstawowa wersja Dziesiątej Galaktyki mogłaby się załapać do tego zestawienia (150 mm, 157 gramów) to łatwiej będzie władać modelem typu „e”. Od bohatera tej recenzji lepszy jest właściwie pod każdym względem, ale i sporo droższy. Poleciłbym również Galaxy A40 (5,8 cala, 140 gramów) w segmencie średniopółkowym, ale jeszcze nie widziałem żadnych recenzji, więc w sumie nie wiadomo czy warto.

Finów

oferujących Nokię 6.1 w całkiem przystępnej cenie. W sumie Nokia 5.1 też nie jest jakoś szczególnie ogromna, ale moim zdaniem dopiero szóstka (i ewentualnie ciut większa siódemka) zapewni wam doznania zbliżone do flagowego modelu – zarówno pod względem wykonania jak i wydajności.

Japończyków

można pójść w stronę wciąż świeżego Sony Xperia Compact XZ2, ale ten pomimo 135 mm wysokości jest niezłym spaślakiem ważącym aż 168 gramów. Nie zaszkodzi jednak sprawdzić wcześniejszych modeli, albo skierować się w stronę nieco bardziej orientalnych smartfonów takich jak SHARP Aquos R2 Compact.

Propozycji jest oczywiście trochę więcej, ale moim zdaniem tylko powyższe zasługują na uwagę, a to ze względu na uznaną markę, a to patrząc na dostępność w Polsce. Czasami są lepsze od Xiaomi, a czasami nie, ale żaden z nich nie oferuje tak dobrego stosunku ceny do jakości.

 


SPIS TREŚCI:

  1. Wstęp, kilka pytań. Wygląd, wykonanie. Wyświetlacz.
  2. Oprogramowanie, wydajność, działanie. Bateria i pozostałe funkcje telefonu.
  3. Aparat i mnóstwo zdjęć. Podsumowanie. Co jeśli nie Xiaomi Mi 9 SE?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

9 replies on “Flagowiec w wersji mniejszej. Xiaomi Mi 9 SE – recenzja”

  • 21 kwietnia 2019 at 07:47

    Ja wiem, że Aliexpress wysyła wszędzie prócz do Chin, za to jego odpowiednik Taobao wysyła tylko do Chin. Ogólnie rząd PRC bardzo wspiera eksport i np. dotuje koszty wysyłki za granicę i z tego powodu wątpię aby nakładał jakieś podatki. To że na GBest czy BGood jest drożej to chyba tylko marża sklepu.

    • 21 kwietnia 2019 at 15:52

      Janusze są wszędzie. Ja sam obecnie poluję na Redmi Airdots, które niby kosztują 99 juanow w oficjalnym sklepie Xiaomi, ale wyprzedają się na pniu już w pierwszej sekundzie. Magicznym zbiegiem okoliczności zaraz potem pojawiają się oferty po 150 cny w innych sklepach.

  • tomASZ
    25 kwietnia 2019 at 09:10

    Ja czekam na razie, aby zamówić: https://www.x-kom.pl/p/491082-smartfon-telefon-xiaomi-mi-9-se-6-128gb-ocean-blue.html Może ktoś wie, kiedy będzie dostepny w Polsce?

    • Anonim
      26 kwietnia 2019 at 16:57

      Flagowiec redmi bedzie w podobnej cenie.

  • Drago
    1 czerwca 2019 at 21:48

    A jakbyś ten telefon porównał z Huawei P20? Szukam czegoś do 1500 zł i bardzo mi zależy na dobrym aparacie + baterii…

    • 2 czerwca 2019 at 11:55

      Właśnie wrzuciłem newsa z Xiaomi Mi 9T, którego można kupić za mniej niż 1500 złotych. Jak za te pieniądze to – brać! 🙂

      • Drago
        2 czerwca 2019 at 14:02

        To idę czytać!

  • Grzegorz Kilko
    25 listopada 2019 at 08:26

    Bardzo ciekawa i rzetelna recenzja… jako, że jestem amatorem fotografowania mój telefon musi potrafić robić dobrej jakości zdjęcia… posiadam również statyw , który kupiłem na https://mitoya.pl/ . Z takim sprzętem mogę rozkoszować się fotografowaniem natury…