Z odkurzaczami automatycznymi jest trochę jak z butami sportowymi. Niezależenie od tego jakie kupiliśmy to i tak każdy nazwie je adidasami. I podobnie jest z odkurzaczami – jak tylko ktoś zauważy, że mamy odkurzacz samobieżny, to i tak nazwie go rumbą. Ja prywatnie korzystam z odkurzacza Xiaomi (którego pieszczotliwie nazywam pumbą), ale miałem też ostatnio okazję przetestować Yeedi K650. W miarę świeży sprzęt, który odkurza, mopuje i kosztuje mniej niż 600 złotych. Czy się sprawdził?

Jaki odkurzacz jest, każdy widzi.

Wystarczyłoby zerknąć na jedno zdjęcie (albo kilka jeśli ktoś chciałby przyjrzeć się z kilku stron), by przekonać się, że K650 wygląda jak każdy inny tego typu odkurzacz. No, prawie. Jest okrągły, ma jakiś przycisk na górze, jeździ sobie na dwóch dużych kółkach i jednym małym obrotowym, a do tego ma klasyczne dwie szczotki „śmigiełka”. A propos tych ostatnich, są oznaczone kolorami i zupełnie nie wiem po co, bo wyglądają identycznie. Ale dobrze, że są dwa. W zasadzie takie rzeczy możemy znaleźć w każdym tego typu odkurzaczu. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że kółka to w tej samej chińskiej fabryce były robione.

Yeedi K650
Yeedi K650

Ale Yeedi K650 wygląda ładnie i to też jest tutaj ważne. Umówmy się, odkurzacz poza tym, że przejedzie raz czy dwa razy w ciągu tygodnia, to ma gdzieś swoje miejsce „dokowania” w mieszkaniu i jest na widoku. Owszem, wygląd nie jest najważniejszy, ale myślę, że lepiej jak taki sprzęt wygląda profesjonalnie, a nie jak zabawka. Tu z pewnością jest blisko pro. Temu nie można nic zarzucić, zarówno pod względem designu jak i wykonania. Jest dobrej jakości tworzywo, a niemal na całym wierzchu jest szkło. Podoba mi się dwukolorowa kolorystyka, która trochę kojarzy mi się z Gwiezdnymi Wojnami. Czy on przypadkiem nie został zrobiony z jakiegoś pierdołowatego szturmowca?

Yeedi K650
Yeedi K650

Kilka danych technicznych, bo to też może być istotne. Odkurzacz ma niemal 34 cm średnicy, biorąc pod uwagę wystające, gumowane stopery. Ma też 7,9 centymetra wysokości i nic nie wystaje mu na górze, co z kolei jest ważne przy wjazdach pod narożnik, stolik czy szafki. Moc ssania w tym przypadku wynosi 2000 Pa, co jest raczej standardem, nawet w droższych modelach. Muszę też napisać, że przycisk na górze odpowiada za rozpoczęcie pracy odkurzacza. Ten zasilający znajduje się na boku.

Yeedi K650 w akcji.

Pierwsze co zrobiłem z odkurzaczem po wyjęciu go z pudełka i doczepieniu wszystkiego co trzeba, to podłączyłem go do ładowania. I wam też proponuję tak zrobić. Ja robiłem to, bo testy tego wymagały, ale też miałem pewność, że K650 na pewno zacznie sprzątać z pełną baterią. Przyznam, że nie spostrzegłem ile zajęło mu ładowanie „do pełna”, ale jeśli przycisk na górze się nie świeci to oznacza, że ma już dość energii, by zacząć sprzątanie. Po sparowaniu go ze smartfonem i wstępnej konfiguracji czego trzeba, puściłem go na pierwszy tour po mieszkaniu. Samo sprzątanie w trybie Auto i z mocą ssania ustawioną na Standard, czyli tak jak fabryka dała.

Odkurzenie salonu z kuchnią i przedpokojem zajęło mu 33 minuty i według aplikacji wysprzątał w tym czasie 39 m2.

I to by się zgadzało, bo dwa pokoje były zamknięte, ale jak dodałem ich powierzchnię do tej odkurzonej, to wyszło prawie tyle metrów ile mam w akcie notarialnym. Przyznam szczerze, że odkurzacz poradził sobie lepiej niż się spodziewałem. Mniej więcej wiedziałem jak będzie się przemieszczał i co będzie robił, ale zauważyłem, że ma dobry system wykrywania przeszkód i kolizji. Nie obijał się tak bardzo i nie zostawił śladów na drzwiach. ościeżnicach czy listwach. A te są białe, więc od razu bym to zauważył.

Yeedi K650
Yeedi K650

W razie konieczności są jeszcze dwa tryby sprzątania. Tak zwany krawędziowy i punktowy. W tym pierwszym odkurzacz przejeżdża tylko wzdłuż ścian (o ile ma taką możliwość). W drugim z kolei robi spiralę od środka co przydaje się w sytuacji, gdy coś nam się rozsypie na podłodze.

A jak jest z głośnością? Odkurzacz może pracować na trzech poziomach ssania, ale dodatkowo można ustawić tryb cichy. Nie wiem kto go używa, bo według mnie jest nieskuteczny, a 56 dB, które podaje producent można wsadzić między bajki. Według moich pomiarów wyszło około najmniej około 65-66 dB. Podobnie było w trybie Standard, a na maksymalnej głośności miernik pokazał ponad 73 dB. Wtedy też najwyraźniej było słychać szum. Najczęściej jednak korzystałem z trybu standardowego, bo widziałem, że to wystarcza. Odkurzacz wciągał kłaki kurzu, które gdzieś tam zgromadziły się przy listwach.

Yeedi K650 odkurza aż miło, ale nieco gorzej radzi sobie z mopowaniem. Pierwsze co trzeba zrobić to przymocować dokładkę z mikrofibrą, co akurat jest proste, ale znacznie trudniej jest ją zdemontować. Trzeba mocniej i pewniej pociągnąć, choć ma się wrażenie, że coś może strzelić. Zbiornik na wodę ma 300 ml, co zdaje się być wystarczające. Problem w tym, że podczas mycia i odkurzania Yeedi zachowywał się bardzo dziwnie. Ok, system mopowania jest świetny, bo dozuje odpowiednią ilość wody przez cztery dysze. Nic nie cieknie, nie leje się, a za odkurzaczem ewidentnie widać, że coś tam umył. Ale wjeżdżał kilkukrotnie w to samo miejsce mimo tego, że w innej części mieszkania nie pojawił się ani razu. Ile mu to zajęło? No właśnie… nie wiem, bo nie skończył.

Minęła prawie godzina sprzątania, odkurzacz miał prawie 70 m2 na liczniku, a i tak nie przejechał całego mieszkania tak jak przy samym odkurzaniu. Potem chciałem go przestawić, bo wjeżdżał tam gdzie nie chciałem, podniosłem, po sekundzie odstawiłem i już nie kontynuował pracy. A w aplikacji pojawił się błąd jak na screenie powyżej.

Po tych dwóch cyklach wskaźnik baterii był gdzieś w połowie.

Mimo to Yeedi K650 i tak warto kupić.

Jest dobrze wykonany i śmiało mogę napisać, że wygląda na droższego niż rzeczywiście kosztuje. Odkurza i mopuje jednocześnie i choć z tym drugim radzi sobie inaczej niż myślałem, to i tak warto zaznaczyć, że tam gdzie przejedzie będzie czysto. Do plusów można też zaliczyć sterowanie z aplikacji, nawet jak nie ma nas w domu czy działanie według harmonogramu. Do minusów z kolei trzeba wpisać brak jakiejkolwiek funkcji mapowania przestrzeni. Sprawia to, że np. w aplikacji nie mamy mapy mieszkania, na której możemy wydzielić wirtualne ściany. Jeśli chcemy ograniczyć powierzchnię to musimy dokupić specjalne paski/bandy.

Yeedi K650 to udany model odkurzacza automatycznego i pomimo kilku słabszych stron warto się nim zainteresować. Tym bardziej, że czasami w promocjach można go kupić trochę taniej i cena może zbliżyć się do 550 złotych. Odkurzacze Yeedi można znaleźć np. na Allegro.

Mocne strony

  • Odkurzanie i zmywanie w jednym
  • Przyjemny wygląd i bardzo dobre wykonanie
  • Trzy poziomy mocy
  • Dedykowana aplikacja Yeedi
  • Dogada się z asystentami głosowymi
  • Łatwe i szybkie łączenie z telefonem
  • Dodatkowe ściereczki czyszczące w zestawie
  • Atrakcyjna cena (poniżej 600 złotych)

Słabe strony

  • Ograniczona dystrybucja w Polsce
  • 56 dB w trybie cichym można wsadzić między bajki
  • Długi czas powrotu do stacji ładującej
  • Brak funkcji mapowania pomieszczenia
  • Długi czas cyklu podczas zmywania
  • Zbyt głośne komunikaty

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 replies on “W tej cenie ten odkurzacz… wymiata! Yeedi K650 – recenzja”

  • marsh1000
    7 lipca 2021 at 22:34

    Jak dla mnie to roomba nie ma konkurencji. Tyle lat na rynku, mają obcykane technologie. Może cena jest nieco wyższa ale płaci sie za jakość.

    • 8 lipca 2021 at 21:41

      Mylisz się, jest przynajmniej kilka firm, które mogą konkurować z iRobotami. Po prostu Roomba była jednym z pierwszych tego typu odkurzaczy i płacisz sporo za markę. Trochę tak jak z iPadem czy adidasami. Teraz za sporo mniej można mieć równie dobry sprzęt.