Wychodzi na to, że jednak trzeba będzie za jakiś czas znowu dać EA zarobić. Dlaczego? Bo mi kolejną część Mass Effect szykują, a to nie jest seria, obok której powinno się przejść obojętnie. Zapowiedź Mass Effect jest za pozór prosta.

To, że prace trwają nad kolejną odsłoną nie jest niczym nowym. Pierwszy teaser pojawił się prawie rok temu i mnie, starego i wiernego fana serii, w ścianę wmurowało. Wszystkie emocje, które starałem się w sobie zdusić, po niewypale jakim była Andromeda, wypłynęły ze zdwojoną siłą.

Nowy Mass Effect z nową zapowiedzią

No i jak się można było spodziewać, z okazji N7 Day, corocznego święta Mass Effecta pokazało się coś nowego. BioWare pokazało… obrazek. Ten obrazek. Na swoim oficjalnym koncie Twitter.

Zapowiedź Mass Effect / fot. BioWare
Zapowiedź Mass Effect / fot. BioWare

Niby nic, a jednak wystarczyło, by uruchomiły się w mózgu dawno nieużywane fragmenty odpowiedzialne za to uniwersum. I co tam niby widać? Dla kogoś nieobeznanego z serią, ot, dziura w ziemi, jakieś niebieskie bajorko na środku, pewnie zamarznięte, na dole statek. Dla fanów jednak zarys krateru i niebieskie coś to nic innego jak głowa Getha, stworzonej przez Quarian sztucznej inteligencji, która trochę nam w poprzednich częściach krwi napsuła. Jakby na to nie spoglądać – Geth jak nic. Nawet podejrzanie równe pęknięcia po bokach wyglądają jak odblask z „oka”.

Mniejszy krater wygląda też trochę jak mniejsze światełko, dodatkowa latarka. Lokalizacja sugeruje, że (o ile to lampka, o której myślę) to jednostka jest wyjątkowa, podobnie, jak Legion, nasz kompan z poprzednich części, bo zazwyczaj znajdowały się wyżej.

Geth VI
Geth VI / fot. masseffect.fandom.com

Niżej widać sylwetkę statku. Śliczny, biały. Wygląda jak hybryda między Normandią a Tempestem z Andromedy. Zamiast jednak oznaczenia SR mamy tutaj SFX, co jest pewnie ukłonem w stronę tytułu roboczego Mass Effect, którym było Science Fiction X. Czyżby Gethowie i to zwiastowało powrót do korzeni, jakiego się nie spodziewamy? Wielkość samego statku też sugeruje, że nieco nam się obszar działań zmniejszy. Statek jest sporo mniejszy, w porównaniu z Normandią rzecz jasna.

Postaci, jakie po zbliżeniu widać, też zwracają uwagę.

Na szpicy pewnie Asari. Nawet mogę zaryzykować, że to może być Liara, którą widzieliśmy w teaserze w zeszłym roku. Po prawej, Kroganin, bo tej naładowanej sterydami ropuchy z niczym nie da się pomylić. Warto zwrócić uwagę, że zbroja, jaką ma na sobie jest czerwona. Czyżby Wrex? Tak naprawdę nie wiemy kiedy dzieje się akcja nowej części, a Asari i Kroganie, będąc diabelnie długowiecznymi, nie pomagają w zawężeniu pola poszukiwań. Równie dobrze, to może być setki lat po zakończeniu Trylogii.

W środku uzbrojony, chyba człowiek. Ciężko zgadnąć. Po prawej, wnioskując z wątłej budowy Salarianin. Prawdopodobnie to dokładnie ta sama załoga, którą widzieliśmy na filmie. Co do tożsamości Asari wątpliwości nie ma, Kroganin w bordo, to tylko Wrex, bo innych czerwonych zbroi chyba nie było w całej serii. Człowiek? Czyżby nowy bohater? I do tego, jak się dobrze przyjrzeć, to na samym środku plakatu znajduje się do połowy zakopany… Geth? Cieżko rozpoznać, ale coś w tym jest.

Wychodzi na to, że ratowanie galaktyki nie zakończyło się na Edycji Legendarnej. Ciekawe co przyniesie przyszłość?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “Najnowsza zapowiedź Mass Effect okiem starego i wiernego fana”