Prezentację nowej serii Samsung Galaxy S23 oglądałem bez jakichkolwiek oczekiwań i emocji. Przed premierą wyciekło w zasadzie wszystko. Większa część specyfikacji, wygląd, funkcje. Tak naprawdę czekałem tylko na jedno – oficjalne potwierdzenie czy nowe flagowce będą w Europie sprzedawane z procesorami firmy Qualcomm, bo o problemach autorskich procesorów Samsunga – Exynosów, które producent zawzięcie montował od lat, można napisać osobny elaborat. Nie zawiodłem się. Ta mała, wielka zmiana skłoniła mnie do sięgnięcia po urządzenie koreańczyków pierwszy raz od ponad czterech lat.

Autorem recenzji i zdjęć jest Damian Pracz (@praaczu)

Samsung Galaxy S23 Ultra – specyfikacja

  • ekran AMOLED 6,8 cala, rozdzielczość 3080 x 1440 (500 ppi), zmienne odświeżanie od 1 do 120 Hz, HDR10+, zabezpieczony szkłem Gorilla Glass Victus 2
  • Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2 for Galaxy
  • 8 lub 12 GB pamięci RAM LPDDR5X
  • 256, 512 lub 1024 GB wbudowanej pamięci UFS 4.0, bez slotu Micro SD
  • głośniki stereo ze wsparciem Dolby Atmos, brak złącza jack 3,5 mm
  • ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych zintegrowany w ekranie
  • aparat główny 200 Mpix, 85°, OIS, f/1.7, 23 mm, dual pixel
  • aparat ultraszerokokątny z trybem makro 12 Mpix, 120°, f/2.2, 13 mm
  • aparat z teleobiektywem 10 Mpix. 36°, OIS, f/2.4, 69 mm, potrójny zoom optyczny
  • aparat z teleobiektywem 10 Mpix, 11°, OIS, f/4.9, 230 mm, dziesięciokrotny zoom optyczny
  • aparat przedni 12 Mpix, 80°, f/2,2
  • 5G, Wi-Fi 6E, Bluetooth 5.3, NFC, UWB, GPS, GLONASS, Beidou, Galileo
  • 2 sloty na karty SIM + eSIM
  • akcelerometr, barometr, żyroskop, czujnik geomagnetyczny, czujnik Halla, czujnik światła, czujnik zbliżeniowy
  • wodoszczelna obudowa IP68 i złącze USB typu C
  • wymiary: 163,4 x 78,1 x 8,9 mm
  • waga 233 g
  • bateria 5000 mAh z ładowaniem przewodowym 45 W, indukcyjnym 10 W oraz indukcyjnym zwrotnym
  • wbudowany rysik S Pen
  • Android 13 z nakładką One UI 5.1

Zawartość pudełka i „ekologia”

Samsung jeszcze za czasów Galaxy Note przyzwyczaił użytkowników, że wraz ze smartfonem w pudełku można było znaleźć kilka rzeczy ponad te standardowe. I tak poza ładowarką, słuchawkami i przewodem użytkownicy otrzymywali jeszcze wymienne końcówki do rysika S Pen, narzędzie do ich wyciągania oraz przejściówkę z USB-A na USB typu C. Czasy się zmieniają, tępa pogoń za konkurencją i moda na „wycieranie sobie ryja” ekologią trwa w najlepsze. Zatem w pudełku razem ze smartfonem (z wbudowanym rysikiem S Pen) dostajemy jedynie kabel o długości jednego metra, małą stertę papierów (ależ to ekologiczne) i niezbędne wytłoczki, aby smartfon bezpiecznie przetrwał podróż. Ponadto ramki urządzenia zabezpieczone są przeźroczystą folią ochronną, ekran folią zabezpieczającą, a ta w żadnym wypadku nie może być naszym startowym zabezpieczeniem za sprawą nadruków, braku transparentności i uchwytu do wyciągania urządzenia z pudełka. Jak widać ekologia pełną gębą!

Samsung Galaxy S23 Ultra

Oczywiście na swojej stronie producent chwali się jak to bardzo dba o planetę i ile to rzeczy w naszym nowym smartfonie pochodzi w jakimś stopniu z recyklingu. Szkoda tylko, że zapomina o swoich klientach i robi to tam gdzie tylko mu pasuje. Tym samym nastawia się na dodatkowe zyski ze sprzedaży swoich akcesoriów czy niższy koszt magazynowania oraz dystrybucji za sprawą zdecydowanie mniejszych pudełek. Kończę jednak ten środowiskowy wywód i przechodzę do właściwej recenzji, a jest o czym pisać.

Wygląd i jakość wykonania jest topowa

Bryła urządzenia jest klasyczna. Dwie tafle szkła połączone z metalową ramką. Symetryczna konstrukcja, z zagiętym ekranem z przodu (zauważalnie w mniejszym stopniu niż w poprzedniku) i w takim sam sposób wyprofilowanym tyłem. Czar nieco pryska po włączeniu ekranu. Okazuje się, że odznacza się mała dziurka na aparat (szkoda, że aparat nie jest schowany pod ekranem) oraz dolna ramka zauważalnie grubsza niż górna i boczne. Te ostatnie są na szczęście symetryczne. Uważam, że brak ujednolicenia grubości ramek jest karygodny, tym bardziej, że w smartfonach Samsung Galaxy S23 i Samsung Galaxy S23 Plus nie ma tego problemu. Nad wyświetlaczem, na samej górze znajduje się podłużna maskownica głośnika do rozmów, która z rozkoszą zbiera wszelaki syf.

Samsung Galaxy S23 Ultra

Z tyłu znajduje się zespół aparatów. Są umieszczone symetrycznie względem siebie, każdy otoczony jest metalową ramką, która wystaje nieco ponad szkło dzięki czemu stanowi dodatkową ochronę. Producent zrezygnował z „wyspy” toteż finalnie wszystko wygląda schludnie i minimalistycznie. W dolnej części poza logiem Samsunga umieszczono znaki towarowe. Szkoda, iż nie poświęcono czasu aby subtelnie nanieść je na ramki urządzenia, tak, aby w mniejszym stopniu rzucały się w oczy. Matowe szkło nie zbiera odcisków palców, natomiast jest nieco śliskie.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Na górnej krawędzi znajdziemy jedynie mikrofon oraz maskownice anteny. Na dolnej złącze USB-C, wokół którego znajduje się cienka obwoluta z tworzywa, aby nie rysować metalowej ramki. Ponadto swoje miejsce znalazły tu głośnik multimedialny, dwa mikrofony, tacka na karty nano SIM, maskownice anten i miejsce gdzie spoczywa rysik S Pen. Warto zauważyć, że wszystkie te rzeczy rozmieszczone są w jednej osi symetrii dolnej ramki, co wygląda bardzo estetycznie. Na lewym boku nie znajdziemy nic poza maskownicami anten, na prawym dość krótki i cienki przycisk zasilania oraz dłuższy do regulacji głośności, który położony jest według mnie za wysoko. Same przyciski osadzone są dobrze, ale można wyczuć delikatny luz. W dodatku wbijają się nieco w palec. I tu nie zabrakło dobrze nam znanych maskownic.

Samsung Galaxy S23 Ultra sprawia wrażenie bardzo solidnego. Jest dobrze spasowany, nic nie trzeszczy, szpary są niemal niewidoczne. Absolutnie flagowa jakość wykonania!

W mojej wersji, czyli limitowanej czerwonej, ramki są matowe, jednakże nieznacznie zbierają odciski palców. Warto wspomnieć, iż zamawiając urządzenie bezpośrednio ze strony Samsunga mamy możliwość wyboru wśród dodatkowych, ekskluzywnych wersji kolorystycznych poza czterema standardowymi (czarna, lawendowa, zielona, kremowa). Są to: czerwony (koralowy), szary, niebieski i limonkowy.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Smartfon leży w mojej dość dużej dłoni bardzo pewnie za sprawą spłaszczonych bocznych ramek oraz zaokrągleń tylnej obudowy i ekranu z przodu. Nie ma tendencji do wyślizgiwaniu się z ręki czy zsuwania ze stołu, pod warunkiem, że nie położymy go ekranem do dołu. Niestety kanciasta bryła nieprzyjemnie odznacza się w kieszeni oraz wbija w udo na przykład podczas jazdy samochodem. Nie ma co się oszukiwać. Ekran 6,8 cala sprawia, iż Samsung Galaxy S23 Ultra to niezła „landara”. W miarę wygodna obsługa jedną ręką tej kobyły graniczy z cudem. Coś za coś.

Wyświetlacz jest bajeczny. Ale to żadna nowość

Samsung od lat przyzwyczaił swoich użytkowników do absolutnie najlepszych paneli OLED. Czernie są iście czarne, fantastyczny kontrast, nienaganne kąty widzenia, kolory bardzo nasycone (można sterować ich nasyceniem i ciepłotą barw). W dodatku rozdzielczość 1440p (możemy ustawić również 1080p oraz 720p), odświeżanie adaptacyjne od 1 do 120 Hz, jasność szczytową na poziomie 1750 nitów i wsparcie dla HDR10+. Bardzo precyzyjna reakcja na dotyk. Bezdyskusyjnie mamy do czynienia z topowym panelem. Jedynie szkoda, że producent nie zastosował frontowej kamerki pod ekranem. Przez to mamy naprawdę niewielką dziurkę, która przy jebitnych noczach i „dynamicznych wyspach” iPhone wygląda o wiele lepiej.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Łyżką dziegciu w tej beczce miodu okazują się niemal bezużyteczne zagięcia ekranu

Może i nawet ładnie wyglądają, może i poprawiają chwyt, może i sprawiają, że urządzenie jest smuklejsze niż w rzeczywistości, może i optycznie zmniejszają ramki po bokach, ale co z tego skoro obcowanie z nimi na co dzień to ergonomiczny koszmar. Nie byłem w stanie rysikiem S Pen precyzyjnie manewrować przy krawędziach, ponieważ notorycznie się z nich ześlizgiwał. Poza tym wszechobecne refleksy świetlne odbijają nawet najdrobniejsze źródło światła. Ponadto zmieniają postrzeganie kolorów ekranu w tym miejscu, zwłaszcza jak patrzymy na niego pod kątem. Takie wyprofilowanie wyświetlacza to także problem z jego należytym zabezpieczeniem poprzez etui, szkło czy folie. Oczywiście jeśli ktoś czuje taką potrzebę.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Pochwalić trzeba absolutnie fenomenalną powłokę oleofobową ekranu. Nie zbiera odcisków palców nadmiernie i panel skutecznie czyści się podczas wkładania do kieszeni spodni. Sama tafla szkła na froncie jest bardzo, bardzo gładka. To wszystko skutkuje wyśmienitym ślizgiem palca po wyświetlaczu.

Do dyspozycji mamy filtr światła niebieskiego czy ciemny motyw. Włączać te funkcje możemy ręcznie, na podstawie wschodu lub zachodu słońca, a także w określonym przedziale czasowym. Nie zabrakło trybu Always On Display wraz z licznymi ustawieniami, którego też możemy włączyć lub wyłączyć.

Snapdragon 8 Gen 2 for Galaxy zmienia wszystko, dosłownie

Samsung pierwszy raz od dawna zastosował globalnie jeden układ w swoim flagowym smartfonie. Na całe szczęście nie jest to jego autorski, niedorobiony Exynos, a chip Qualcomma. Co ważne, człon „for Galaxy” to nie tylko pusty slogan. W procesorze zmieniono kilka rzeczy specjalnie dla smartfonów z rodziny Samsung Galaxy S23.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Główny rdzeń Cortex-X3 jest o 0,16 GHz szybszy od standardowej wersji Snapdragon 8 Gen 2 i pracuje z częstotliwością do 3,36 GHz. Ponadto grafika Adreno 760 „kręci się” do 719 MHz, czyli o 39 MHz więcej niż baza. Dodajmy do tego ulepszony układ Snapdragon Hexagon zapewniający lepszą wydajność AI oraz nowy układ Cognitive ISP. W dużym skrócie moduł ten wykorzystuje AI aby przetworzyć każdy obiekt i tło oddzielnie co finalnie ma przełożyć się na poprawę zdjęć.

Zmiany wprowadzone przez Qualcomma to coś więcej niż samo podkręcenie zegarów i dodanie członu „for Galaxy”

Dodajmy do tego bardzo szybkie kości pamięci UFS 4.0 od Samsunga oraz 12 GB RAM LPDDR5X i mamy iście flagowy zestaw. Co prawda przegrywa on z układami Apple M1, M2, a nawet A16 Bionic jednak kto poza największymi fetyszystami cyferek by się tym przejmował, skoro finalnie w codziennej pracy liczy się optymalizacja, responsywność i apetyt na prąd?

Dość tych technikaliów. Przejdźmy do tego jak Samsung Galaxy S23 Ultra spisuje się w codziennym użytkowaniu. Uprzedzam, nie jestem fanem benchmarków i cyferek także od razu uczciwie informuję, iż tu ich nie znajdziecie.

Na co dzień flagowiec spisuje się na medal. To o tyle znamienne, że przesiadłem się na niego bezpośrednio z iPhone’a 13 Pro. Nie ma mowy o najmniejszych ścinkach, lagach lub „freezach”. Zawsze towarzyszą nam piękne animacje One UI 5.1. Kilkanaście kart w Chrome nie robi na nim żadnego wrażenia, podobnie zresztą jak praca w trybie podzielonego ekranu lub podczas przełączania się między kilkunastoma aplikacjami. Aplikacje w RAM-ie trzymane są bardzo długo. Program otwarty dzień przed na ogół działał dnia następnego. Smartfon nie ma tendencji do ubijania wcześniej otwartych apek, nawet gdy ich ilość znacznie przekracza 10.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Jedynie mogę doczepić się do niektórych, konkretnych aplikacji. Z powodu ich tragicznej optymalizacji działają one słabo nawet na tak wydajnym sprzęcie. I w taki sposób Twitter za każdym razem wita nas „pięknym” lagiem i brakiem odświeżania się timeline, a Instagram notorycznie klatkuje. Mając w pamięci, że nawet tak niedorobione programy działały na iOS ultra płynnie to trochę kłuje w oczy i jest warte odnotowania. Granie w gry to czysta przyjemność za sprawą maksymalnych ustawień graficznych oraz wzorowej płynności. Nie ma mowy o spadkach FPS, nie występuje agresywny thermal throttling.

Samsung Galaxy S23 Ultra pozostaje przez cały czas zimny, a jedyne wzrosty temperatur można odczuć podczas dłuższych sesji gamingowych czy nagrywania wideo w wysokiej rozdzielczości. Dobitnie widać, że zapewnienia producenta odnośnie lepszego chłodzenia mają odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale moim zdaniem równie ważna jest świetna optymalizacja systemu oraz konstrukcja i charakterystyka samego układu Snapdragon 8 Gen 2 for Galaxy.

Android 13 i One UI 5.1

Najnowsze wcielenie autorskiej nakładki Samsunga bardzo mi się podoba. Jest mocno „edytowalna”, spójna, ładna i oferuje szereg przydatnych funkcji. Osobiście mam problem z asystentem głosowym Bixby, którego uważam za niemal nieprzydatnego, tym bardziej w starciu z Asystentem Google. Broni się tylko automatyzacja w postaci Bixby Routines, gdzie możemy ustawić wiele rzeczy aby działy się samoczynnie w zależności od naszej lokalizacji, godziny czy na podstawie urządzeń z jakimi łączy się nasz telefon.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Nie ma problemu z edytowaniem ekranu głównego lub ekranu blokady. Wedle uznania ustawimy motyw, skonfigurujemy pasek statusu, powiadomienia, uprawnienia. Niemal wszystko. Miła odmiana po zamkniętym iOS gdzie nie możesz czegoś zrobić lub ustawić, ponieważ się nie da bo nie i już. Godne pochwały są dedykowane aplikacje od Samsunga. Dopracowane i użyteczne. Zwłaszcza świetna galeria z mnóstwem funkcji oraz bardzo rozbudowany kalendarz.

Warto wspomnieć, że Samsung zgodnie ze swoją nową polityką aktualizacyjną deklaruje przynajmniej 3 duże aktualizacje systemu oraz co najmniej 4 lata wsparcia w postaci poprawek bezpieczeństwa. Mamy więc niemal pewność, że kupując flagowca za ogromne pieniądze nie zostanie on zapomniany przez producenta po dwóch latach. Na moim egzemplarzu poprawki bezpieczeństwa są z 1 stycznia 2023 roku.

Przejdźmy do haptyki. Zaawansowane wibracje znacząco wpływają na przyjemność obcowania z urządzeniem. Sygnały haptyczne są subtelne, przyjemne, dobrze wyczuwalne. W razie potrzeby mamy możliwość regulowania ich intensywności w ustawieniach, a także wybrania tego w jakich przypadkach mają działać. Chociaż Samsung mocno poprawił tę kwestię na przestrzeni lat to jednak w dalszym ciągu jest to półka niżej niż w urządzeniach Apple lub Pixelach.

Warto wspomnieć o aplikacji Good Lock. Znacząco zwiększa poziom edytowalności systemu naszego smartfona, jednocześnie świetnie z nim współgra. Polecam wypróbować tym, którym fabryczna nakładka nie wystarcza.

Rysik S Pen

Moim zdaniem najlepsza wartość dodana oraz zdecydowanie największy argument za tym aby sięgnąć właśnie po ten konkretny smartfon. Rysik jest wbudowany w telefon także nie musimy kupować żadnych wymyślnych etui aby mieć go zawsze przy sobie. Aby go wysunąć wystarczy nacisnąć delikatnie wypukły koniec wystający z obudowy. Po usłyszeniu „kliku” końcówka stylusa się wysunie i będziemy mogli wyciągnąć go z obudowy. Genialne, a zarazem jakie proste.

Samsung Galaxy S23 Ultra – rysik S Pen

Rysik jest plastikowy, pokryty gumowaną warstwą, lekki, zakończony miękką, cienką, gumową końcówką. Mniej więcej w okolicy miejsca gdzie spocznie na nim nasz kciuk znajdziemy mały przycisk.

Z S Penem związany jest szereg wielu funkcji. Domyślnie po jego wyjęciu mamy od razu możliwość pisania notatki na wyłączonym ekranie. Ponadto w małym okienku (Polecenie wskazywane) mamy wybór licznych akcji wykorzystujących rysik: tłumacz, zaznaczanie i kopiowanie, wycinanie, pisanie po zrzucie ekranu, aplikację PenUp umożliwiającą nam na przykład kolorowanie czy szkicowanie. Wiele z nich zintegrowana jest z Samsung Notes.

Stylus obsługuje Air view, co umożliwia podgląd łączy, albumów w galerii i wydarzeń w kalendarzu poprzez najechanie nad nimi rysikiem S Pen. Można także najechać na krawędź ekranu aby go przewinąć czy rozwinąć jakieś menu na stronie internetowej. Mały wskaźnik w czasie rzeczywistym dokładnie pokazuje miejsce, w którym znajduje się rysik. S Pen obsługuje też gesty. Można za jego pomocą zrobić zdjęcia – bardzo przydatne kiedy telefon znajduje się w statywie lub chcemy oddalić się nieco od smartfona. Umożliwia kontrolowanie odtwarzacza muzyki w S23 Ultra. Do tego pozwala otwierać konkretnie przypisane aplikacje poprzez ustalony gest. Rozpoznaje także różną siłę nacisku podczas pisania lub rysowania, a jego opóźnienie jest pomijalne.

najczęściej wykorzystuję stylus do robienia zdjęć, precyzyjnego wycinania czegoś ze stron internetowych i zaznaczania jakiś konkretnych informacji na zrzutach ekranu

Trzy razy zdarzyło mi się wypełnić odręcznie dokumenty, podpisać się i odesłać w przeciągu chwili. No i nie zapominajmy o możliwości ręcznego robienia notatek. Świetna rzecz kiedy Twój smartfon możesz traktować jak zwykły, papierowy notes, a listę zakupów sporządzasz w przeciągu chwili, wyjmując raptem rysik i aktywując notatkę na zablokowanym ekranie. Wspaniałe, oldschoolowe doznania połączone z nowoczesnością.

Biometria

Głównym zabezpieczeniem biometrycznym w Galaxy S23 Ultra jest ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych zaimplementowany w ekranie. Położony jest w idealnym miejscu. Działa sprawnie, nieznacznie wolniej niż klasyczne skanery w przycisku power lub home, a odblokowaniu towarzyszy animacja. Ma problem z odczytaniem jedynie bardzo wilgotnych dłoni. Dodać możemy kilka odcisków palców na raz. Może służyć również jako zabezpieczenie niektórych aplikacji, na przykład dostępu do aplikacji banku.

Producent dał nam możliwość skorzystanie także ze skanowania twarzy. Odbywa się to poprzez kamerkę frontową. Niestety nie jest to najbardziej bezpieczny sposób i nie ma kompletnie nic wspólnego ze świetnym Face ID w iPhone. Najbardziej przydaje się w aucie lub na zewnątrz podczas mrozów, kiedy na dłoniach mamy założone rękawiczki. Działa szybko i sprawnie ale pod warunkiem co najmniej przyzwoitych warunków oświetleniowych. Nie ma szans na poprawną pracę na przykład w nocy.

Łączność i jakość połączeń w Samsungu Galaxy S23 Ultra

Rewelacyjna. W zasadzie na tym mógłbym poprzestać. Zasięg telefonii komórkowej, Wi-Fi czy Bluetooth jest fenomenalny i bardzo stabilny. Tam gdzie iPhone 13 Pro gubił zasięg, rozłączał słuchawki Bluetooth lub Wi-Fi, Samsung Galaxy S23 Ultra dalej jest połączony. Co ważne na jakość połączeń nie ma wpływu sposób w jaki trzymamy smartfon ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Rozmówca jest słyszalny bardzo wyraźnie, głośno. Nas słychać niemal jakbyśmy stali obok. Mikrofony są niezwykle skuteczne i trafnie zbierają nasz głos. GPS łapie fixa sprawnie i szybko, nie rozłącza, nie przerywa. Jest stabilnie i dokładnie. Tak jak powinno. NFC do płacenia poprzez Google Pay spisuje się wyśmienicie. Nie ma mowy aby nie zadziało. Ciekawą opcją jest możliwość ustawienia sobie Portfela Google pod dwuklik przycisku zasilania, a tym samym wyboru kart. Do tego możemy płacić bez odblokowywania telefonu, choć nie jest to z pewnością zbyt bezpieczne.

Aparat!

Na początku ustalmy jedno. Fotograf ze mnie żaden. Jak mamy tę kwestię wyjaśnioną możemy przejść dalej. Dwieście megapikseli, 100-krotny zoom, 4 obiektywy brzmią super jako slogany reklamowe, ale czy bronią się w praktyce? Mocno zależy.

Sama aplikacja aparatu oferuje wiele ustawień i funkcji. Jest sporo predefiniowanych trybów. Tryb Pro pozwala niemal dowolnie dostosować parametry do własnych potrzeb.

Największy zarzut mam do skokowego, nie płynnego, przełączania się między konkretnymi obiektywami. Denerwuje, bo uważam, że w takim urządzeniu powinno to być rozwiązane inaczej. Poza tym zdjęcia nie do końca są powtarzalne, a samo ustawienie balansu bieli, nasycenia czy kontrastu nie jest tożsame między różnymi obiektywami. W dodatku nie uważam, aby był to najlepszy aparat do użytku typu „wyjąć z kieszeni, zrobić zdjęcie na pełnej automatyce, schować telefon”. iPhone 13 Pro potrafił sprawniej ustawiać ostrość niemal w każdym przypadku. W dodatku, według mnie, trafniej dobierał kolory i balans bieli. Mało tego. Przyjemniej robiło mi się zdjęcia telefonem Google Pixel 4a 5G, gdyż były niemal w 100% powtarzalne. Tak czy inaczej zdjęcia do oceny zostawiam Wam, ponieważ jak wspomniałem na wstępie – fotograf ze mnie żaden.

Samsung Galaxy S23 Ultra pozwala robić zdjęcia w trybie maksymalnej rozdzielczości 200 MP. Można z tego skorzystać jeśli chcemy wyciągnąć jak najwięcej szczegółów, ale trzeba mieć na uwadze to, że takie foty to straszne kobyły są. Mają po kilkadziesiąt MB i w moim przypadku, zdjęć czysto plenerowych było to przykładowo 44,8 MB, a tam gdzie było jeszcze „gęściej” (zdjęcie lasu), fotografia potrafiła ważyć około 65 MB. Poniżej macie trzy „cropy” z przykładowego zdjęcia w 12, 50 i 200 MP.

12 MP
50 MP
200 MP

Uważam, że gigantyczny postęp Samsung zaliczył w kwestii wideo i mocno zbliżył się do Apple. Stabilizacja filmów wreszcie dowozi i robi to co do niej należy. Tutaj także efekty zostawiam Wam do oceny. Poniżej przykładowe wideo 4K i 60 klatek na sekundę, zarejestrowane w chyba najtrudniejszych warunkach, czyli w nocy.

A jak jest z audio?

Zgodnie z bezsensowną modą zapoczątkowaną przez iPhone’a 7 na pozbywanie się złącza jack 3,5 mm, Samsung konsekwentnie podąża tą drogą

W Galaxy S23 Ultra nie uświadczymy tego podstawowego dodatku. Zamiast tego skazani jesteśmy na przejściówki. Przy wyborze takiego dodatku należy pamiętać, iż powinna mieć wbudowany DAC aby w pełni poprawnie obsłużyć słuchawki. I to właśnie od niej zależy jakość generowanego dźwięku. Na przykład podłączając najtańszy chiński zamiennik smartfon grał cicho i płasko, ale wystarczy zmiana na oryginał od Samsunga, aby jakość dźwięku uległa stanowczej poprawie. Przejdźmy jednak do nowszych rozwiązań. Samsung Galaxy S23 Ultra wyposażony został w Bluetooth 5.3 oraz wspiera kilka kodeków poprawiających dźwięk. Pierwsze co rzuciło mi się w uszy to fakt, że w porównaniu do iPhone gra lepiej, a to za sprawą tego, iż smartfony Apple nie obsługują w zasadzie żadnych kodeków firm trzecich poprawiających jakość dźwięku. W założeniu po podłączeniu odpowiednich słuchawek smartfon sam powinien przełączyć się na najlepszy dostępny kodek i tak też jest w rzeczywistości. Podgląd wspieranych ulepszaczy dźwięku i ich ręczny wybór mamy jednak tylko w ustawieniach deweloperskich.

Głośniki są dwa w teoretycznym stereo. Jeden multimedialny, na dole urządzenia, którego dość łatwo zakryć palcami trzymając urządzenie poziomo. Drugi do rozmów, nad ekranem. W tandemie grają bardzo dobrze, głośno, wyraźnie, bez przesterów. Można usłyszeć nawet niezłą głębię dźwięku, jakiś bas czy wysokie tony. Brakuje sceny. Jednak to nic dziwnego w takich maleństwach. Wspierają Dolby Atmos. Niestety do poziomu Apple znowu nieco zabrakło. Naprawdę jest to niemal najwyższa półka.

Bateria? Snapdragon ponownie zmienia wszystko

Ogniwo 5000 mAh nie wygląda w dzisiejszych czasach bardzo okazale, zwłaszcza patrząc jaką wydajnością dysponuje Samsung Galaxy S23 Ultra oraz ile różnych funkcji mamy do dyspozycji. Czas pracy na baterii jest naprawdę dobry, przewidywalny i powtarzalny. Istny fenomen i cud, którego dawno nie było we flagowych galaktykach.

Telefon odpięty od ładowarki o godzinie szóstej rano nie ma absolutnie żadnego problemu, aby wytrzymać do północy, kręcąc tym samym Screen on Time na poziomie od 6 do 8 godzin w zależności jak dużo korzystamy z Wi-Fi lub LTE/5G. Co więcej rzadsze sięganie po smartfon skutkuje dwoma dniami pracy z dala od gniazdka. Warto odnotować, że gdy urządzenie leży sobie z wyłączonym ekranem zużywa stosunkowo mało energii. Z moich obserwacji wynika, że jest to nie więcej niż 1% na ok 2 godziny.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Poniżej możecie zobaczyć screeny z moimi wynikami SoT jakie udało mi się osiągnąć. Jednak by wszystko było w miarę miarodajne muszę nieco przedstawić swoje ustawienia Samsunga Galaxy S23 Ultra. Ekran pracował w rozdzielczości FHD+, odświeżanie adaptacyjne, ciemny motyw po zachodzie słońca, jasność automatyczna. Lokalizacja zawsze włączona na wysoką dokładność jak i historia lokalizacji Google. Pełna synchronizacja trzech kont e-mail wraz z kalendarzem, kontaktami, wydarzeniami. NFC, Bluetooth, Wi-Fi, dane komórkowe, Wi-Fi Calling, VoLTE włączone bez przerwy.

Smartfon obsługuje szybkie ładowanie do 45 W. Niestety nie miałem jak tego sprawdzić z powodu braku odpowiedniego zasilacza, którego oczywiście nie dostajemy w zestawie. Osobiście dysponuję tylko 25 W kostką. Ładowanie przewodowe z taką mocą od około 10% do 100% trwa do 100 minut. Indukcyjnego ładowania 10 W oraz zwrotnego nie miałem jak zweryfikować z powodu braku posiadania kompatybilnych akcesoriów.

Producent udostępnił szereg funkcji poprawiających czas pracy na baterii, takich jak bateria adaptacyjna, automatyczne usypianie aplikacji, tryb oszczędny.

Jest drogo. Bardzo drogo. Absurdalnie drogo

I nie, to, że Apple też podniósł ceny swoich produktów nie powinno być żadnym usprawiedliwieniem. Tłumaczenia są takie jak wszędzie: covid, problemy z dostępnością półprzewodników, przerwanie ciągłości łańcucha dostaw, wojna na Ukrainie, inflacja i kryzys gospodarczy. Skąd my to znamy? Fakty natomiast są takie, że zeszłoroczny model startował z pułapu 5899 złotych za wersję 8/128 GB, następnie 6399 złotych za 8/256 GB, kończąc na 6899 złotych za 12/512 GB. Samsung w tym roku każe sobie zapłacić 6799 złotych za wersję 8/256 GB, 7499 złotych za 12/512 GB oraz 8699 złotych za 12/1024 GB. Jak widać próg wejścia wzrósł o niebagatelne 900 złotych. Na otarcie łez dostajemy jednak dwa razy więcej pamięci na dane niż rok wcześniej w bazowej wersji.

Jednakże Samsung nie byłby Samsungiem jakby na premierę nie przygotował specjalnych promocji na swoje nowe flagowce. W tym roku podczas sprzedaży premierowej, która trwała od 1 do 16 lutego można było kupić wersję wyższą w cenie niższej. W dodatku obowiązywał gwarantowany bonus 500 złotych za odkup starego urządzenia lub złożenie deklaracji samodzielnej utylizacji oraz kilka innych promocji. Pozwólcie, że przedstawię to na konkretnym przykładzie. Wybierzmy wersję 12/512 GB jak ta recenzowana.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Kwota wyjściowa w ofercie premierowej 6799 złotych, od tego odejmujemy gwarantowany bonus 500 złotych za odkup lub utylizację starszego smartfona, w dodatku obniżamy cenę za pomocą zniżki studenckiej o kolejne 5%, rozkładamy płatność na 20 rat 0% otrzymując dzięki temu jedną ratę gratis. Dokładamy jeszcze zakup poprzez jakiś serwis oferujący cashback (w moim przypadku oferujący 2,75% netto). Finalna kwota za Samsunga Galaxy S23 Ultra po takich zabiegach wynosi 5558,14 złotych. Od tego należy jeszcze odjąć kwotę odkupionego od nas starszego urządzenia i dodać ubezpieczenie Care+ na rok oraz około 300 punktów Rewards do wykorzystania w sklepie online Samsunga, o minimalnej wartości zamówienia 1 złotych, które ważne są przez rok.

Oczywiście dalej jest drogo i absolutnie nie usprawiedliwiam Koreańczyków jednak cena finalna staje się zauważalnie bardziej przystępna, tym bardziej, iż w okolicy 5500 złotych mamy na przykład taki „cud techniki” jak iPhone 14 Plus z ekranem 60 Hz, bez obiektywu tele, z jebitnym noczem, zeszłorocznym układem i absolutnym brakiem jakichkolwiek funkcji wykorzystujących tak duży wyświetlacz. No ale wiadomo, ma iOS i EKOSYSTEM (po wydaniu przynajmniej następnych kilku tysięcy), a nie jakiegoś tam podrzędnego Androida. Dla niektórych to wystarczający argument aby wybrać Apple.

Czy Samsung Galaxy S23 Ultra jest idealny? Absolutnie nie

Nie ma i chyba nigdy nie będzie takich urządzeń. Tym bardziej kiedy rządzą księgowi i ekoterroryści, a firmy nastawione są niemal tylko i wyłącznie na zyski. Jest to piekielnie dobry telefon i przede wszystkim szalenie równy. To chyba największa jego zaleta, która za sprawą pozbycia się niedorobionego Exynosa na rzecz Snapdragona ma niebagatelne znaczenie. W żadnym aspekcie nie mamy poczucia, że konkurencja robi coś o wiele lepiej, a Samsung Galaxy S23 Ultra wyraźnie odstaje. Wiele zaimplementowanych rozwiązań prezentuje absolutnie topowy poziom: bateria, ekran, łączność, płynność działania, optymalizacja. Jedno jest totalnie bezkonkurencyjne – rysik S Pen.

Samsung Galaxy S23 Ultra
Samsung Galaxy S23 Ultra

Osobiście najbardziej denerwują mnie takie detale jak nieco grubsza dolna ramka, zagięty ekran czy skokowe, nie płynne, przełączanie się między różnymi obiektywami w aplikacji aparatu i brak niemal 100% powtarzalności zdjęć. Rozmiar też nie jest dla wszystkich, uwiera w szczególności podczas chęci zrobienia czegoś jedną ręką lub kucania czy siadania. Niemniej godzimy się na te niedogodności wynikające z rozmiaru już na etapie wyboru urządzenia. Oczarowany jestem rysikiem, ekranem, możliwościami multimedialnymi, baterią i kulturą pracy.

Samsung Galaxy S23 Ultra to świetny „komputerek”, którego zawsze możemy mieć w kieszeni i zrobić na nim niemal wszystko

A co najważniejsze nie zawodzi w zasadzie w niczym. Do tego smartfon jest wreszcie pozbawiony problemów poprzedników z czasem pracy na baterii, brakiem odpowiedniej kultury pracy, przewidywalności i powtarzalności. Osobiście uważam, że cała seria Galaxy S23 to najbardziej udane flagowce Samsunga od dobrych kilku lat. Jeżeli ktoś może sobie pozwolić na tak ogromny wydatek to z czystym sumieniem polecam, bo z pozoru niezauważalne zmiany „pod maską” okazały się tymi największymi, które zmieniają niemal wszystko.

W recenzji pojawiły się linki w ramach kampanii Ceneo

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “Wreszcie pełnoprawny flagowiec. Samsung Galaxy S23 Ultra – recenzja”

  • 2 marca 2023 at 14:13

    Fajna recenzja. Uważam, że cena trochę nieadekwatna do tego co dostajemy. Ale jeżeli ktoś może sobie na nią pozwolić, to uważam, że warto.

  • Tom
    13 kwietnia 2023 at 12:15

    Warstwa starta opuszkami palców przez grę strzelanke, tydzień po kupnie… i teraz jak podotykam ekran mam takie 2 placki po opuszkach kciuków..w s20+ 5g tez tak miałem.

  • Iza
    13 lipca 2023 at 10:34

    Bardzo ciekawa recenzja! Niesamowicie się cieszę, że na nią trafiłam, ponieważ od dłuższego czasu zastanawiam się nad kupnem Samsunga Galaxy S23 Ultra Teraz dzięki Twojemu wpisowi mogę być pewna, że zainwestuję w dobrej jakości produkt, który będzie mi służył przez długie lata.

  • Gorillaz Glass Victus 2 - porażka
    19 lipca 2023 at 09:17

    Jako wieloletni użytkownik urządzeń z S-Pen’em muszę przyznać, że Gorilla Glass Victus 2 niestety brzmi tylko solidnie z nazwy. Nie pamiętam aby poprzednie wersje tego szkła byle tak podatne na zarysowania. Już w pierwszym tygodniu obsługi pojawiły się rysy podczas noszenia telefonu w kieszeni. Poprzednie urządzenia (np S22 Ultra) były transportowane w „nerce” razem z kluczami od domu czy od samochodu i żadne zarysowanie (przez rok) nie miało miejsca. Reasumując: marketing udany, klient w butelkę nabijany.