Przyciski, klawiatura, obsługa

Kwestie kontroli lepiej jest podzielić na dwie części – tą górną z przyciskami do grania (o której już trochę wspomniałem) i tą dolną z klawiaturą do pisania. Od razu napiszę, że z pisaniem jest trochę tak, jakby jeździć samochodem z małą, kwadratową kierownicą. Niby się da, ale to nie to samo i podobnie jest z klawiaturą z GPD WIN. Można o niej napisać, że jest przyjemna w dotyku, delikatnie wypukła, ale mam wrażenie, że przyciski mogłyby być od siebie bardziej oddzielone. Klawiatura ma pięć rzędów i swoim układem przypomina taką z pecetów. No może poza wciśniętymi strzałkami i przyciskiem Fn, który przeważnie znany jest z laptopów. Nie korzystałem z żadnego „Mistrza klawiatury”, ale na takim sprzęcie nie jesteśmy w stanie szybko pisać, a fakt, że klawiatura jest trochę przesunięta w lewą stronę nie wpływa na komfort pisania podczas dłuższych tekstów. W sumie ja na niej nie skończyłem nawet jednego newsa.

GPD WIN Gamepad
GPD WIN Gamepad

Po prawej stronie jest przycisk zasilania (to ten odpowiednio wyróżniony, różowy i płaski), dedykowany od Xboxa, przyciski głośności i dodatkowe L3 i L3, a także Select, Start i dwa funkcyjne, między innymi do robienia szybkich zrzutów ekranu. Taki trochę miszmasz. Z jednej strony przyciski mogą okazać się pomocne, ale z drugiej, wolałbym żeby zostały ulokowane gdzieś wyżej, a klawiatura rozciągnięta i wyśrodkowana na obudowie.

Sekcja „dla graczy” jest podobna do kontrolera od konsoli Microsoftu, ale w zasadzie tylko pod względem oznaczenia – główne oznaczenie na przyciskach to jednak litery ABXY. Układ, ze względu na taką a nie inną konstrukcję może wydawać się dziwny, ale to wcale nie oznacza, że jest niewygodny. Wręcz przeciwnie – trzymając konsolę oburącz, kciuki od razu lądują na analogach i żeby dosięgnąć „krzyżaka” i przycisków akcji nie trzeba żadnych wygibasów – wszystko odbywa się naturalnie, wygodnie i w obrębie ruchów kciuków. Gdy trzymamy GPD to palce wskazujące opierają się na wewnętrznych spustach, ale prawdziwym wyzwaniem jest naciśnięcie tych na zewnątrz (L1 i R1) i bez mocnego robienia „szpona” się nie obejdzie.

Warto też podkreślić, że analogi nie są wciskane, ale za to są pokryte gumą, więc się nie ślizgają pod palcami. Jedyny minus jest taki, że szybko zbierają kurz i trzeba je co jakiś czas przetrzeć kawałkiem wilgotnej szmatki. Między gałkami, bliżej ekranu jest trzystopniowy przełącznik i to on sprawia, że to urządzenie jest tak uniwersalne. Dzięki niemu ustawiamy tryb pracy – czy sterowanie GPD WIN ma być ustawione na przycisk kierunkowy (D-Pad), na tryb desktopowy (analog działa jako myszka) czy kontroler do gier z ustawieniami jak w Xboxie. Co ciekawe, w większości przypadków możemy przełączać się „w locie”.

Wyświetlacz w GPD WIN Gamepad

Urządzenie można też obsługiwać za pomocą dotykowego ekranu, który ma 5,5 cala i natywną rozdzielczość 1280 x 720 pikseli. Zapytacie – Czemu nie Full HD?, a odpowiedź jest bardzo prosta. Przy Windowsie i tak małym ekranie, wszystko byłoby jeszcze mniejsze bez skalowania, procesor miałby więcej roboty, a o graniu pewnie można byłoby zapomnieć. Poza tym, koszt produkcji na pewno byłby wyższy. HD tutaj jest odpowiednie. Ekran obsługuje 5 punktów dotyku i podobno jest pokryty szkłem Gorilla Glass 3. Nie testowałem odporności, więc muszę uwierzyć na słowo, choć po tak długim czasie nie widzę żadnych zarysowań. W razie czego, w zestawie z urządzeniem otrzymujemy folię na ekran, więc można go lepiej zabezpieczyć.

Wyświetlacz ma dobre kolory, choć z typowymi minusami jak to w przypadku IPS’ów bywa. Charakteryzuje się wysoką jasnością maksymalną, ale niestety błyszcząca powierzchnia negatywnie wpływa na czytelność na zewnątrz. Ciekawe jakby to wyglądało np. z folią matującą. Co nie 3mk? 🙂 Jasność minimalna jest do zaakceptowania choć chciałoby się ją jeszcze odrobinę obniżyć. Ekran dobrze reaguje na dotyk, ale ja bardzo rzadko używałem tej formy do obsługi GPD. Wygrały jednak analogi do sterowania kursorem w połączeniu z przyciskami, bo jednak w przypadku Windowsa było to znacznie wygodniejsze.


SPIS TREŚCI:

  1. Wygląd, wykonanie, złącza
  2. Przyciski, klawiatura, gamepad, obsługa
  3. Jak to działa, gry, bateria. Podsumowanie

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “Recenzja GPD WIN Gamepad. Nigdy nie sądziłem, że zmieszczę komputer w kieszeni”

  • Jan Kowalski
    11 listopada 2017 at 21:18

    Czyli niby kieszonkowy pecet, ale pisać to się na tym nie da. Ekran w sumie fajny, ale za mały inajlepiej do konkretnej pracy podpiąć go pod duży monitor. Jasność wyświetlacza dobra, ale w słońcu jednak do bani. Grać się na tym da, ale co to za granie na takim ekraniku. Reasumując. Ten sam efekt uzyskamy na dowolnym smartfonie. Nie pojmuję zachwytów.

  • 12 listopada 2017 at 06:33

    Też się od dłuższego czasu zastanawiam czy sobie tego gadżetu nie sprawić, ale jednak cena trochę za wysoka jak na zastosowanie. Nie zrozum mnie źle – sprzęt jak na swoje rozmiary potrafi bardzo dużo, tylko jakoś nie wyobrażam sobie abym używał tego na tyle często aby mi się koszty „zwróciły” (w postaci np. frajdy). Owszem – podejrzewam, że przez pierwsze parę tygodni bym się tym podniecał na okrągło ale potem doszedłbym jednak do wniosku, że w domu lepiej mi się korzysta ze stacjonarki, w łóżku wolę oglądać filmy albo grać na ośmiocalowym tablecie, a w podróży najporęczniejszy jest smartfon.

    Kto wie, może kiedy cena zejdzie o połowę to sprawię sobie to cacuszko z samej ciekawości.

  • Paweł
    12 listopada 2017 at 19:10

    Zmniejszyć troszkę ramki, minimalnie powiększyć obudowę, dać tam jakieś 6,5-7 cali i mogło by być OK. A tak trochę za małe do wszystkiego ale pomysł doceniam <3.

    • 12 listopada 2017 at 21:42

      Wiadomo, zawsze można coś poprawić. GPD jednak poszło w inną stronę i pokazało GPD Pocket – takiego 7-calowego mini laptopa, któremu nie wróżę sukcesu przez dennie zaprojektowaną klawiaturę. Gdyby zrobili to co napisałeś, ale zachowali komputerowo-konsolową formę z parametrami jak w Pocket to na pewno przykułoby większą uwagę.