Od czterech dni każdy chętny może wybrać się do sklepu i zakupić najnowszą konsolę Microsoftu Xbox One X. Sam należę do grona osób, które skusił omawiany system. A więc nie został mi on przez nikogo sprezentowany do testów, sam musiałem wyłożyć własną ciężko zarobioną gotówkę. Minęło kilka dni, konsola nie ma nawet chwili odpoczynku i już prawie od 72 godzin jest uruchomiona. Szkoda jedynie, że 80% tego czasu konsola potrzebowała na zainstalowanie gier oraz pobranie do nich aktualizacji. Ach te współczesne konsole.

Jednak by nie zaczynać od marudzenia, opowiem o pierwszych wrażeniach jakie posiadam z nowym Xboxem. Wypakowując konsolę z pudełka aż trudno było mi uwierzyć, że jej producentem jest Microsoft. Firma ta przyzwyczaiła nas do ogromnych rozmiarów swoich poprzednich systemów, do których każdorazowo dołączano zewnętrzny zasilacz wielkości cegły. Szczęśliwie dla nas i naszej prywatnej przestrzeni, już zeszłoroczny Xbox One S pożegnał się z tradycjami firmy. Bardzo mała obudowa, wewnętrzny zasilacz – tym szczycił się model „S”, tym również pochwalić się może model „X”. Wrażenie potęguje wiedza o podzespołach jakie skrywa te skromnych rozmiarów pudełeczko, o czym przypomina nam waga urządzenia wynosząca 3,8 kg, gdzie kobylasty oryginalny Xbox One ważył 3,5 kg. Cieszy mnie również wyrzucenie okrągłych otworów wentylacyjnych z górnej połówki obudowy jakie znajdowały się w Xbox One S. Teraz całość jest prostą czarną bryłą o matowej powierzchni. Nie brzmi może porywająco, ale w tej prostocie tkwi metoda.

Moim zdaniem Xbox One X to najładniejsza konsola jaką Microsoft dotychczas stworzył.

A skoro o wyglądzie mowa, nie można zapomnieć o padzie, który przeszedł drobne, kosmetyczne wręcz usprawnienia. Tył kontrolera jest teraz chropowaty, co poprawia wygodę trzymania, zaś na froncie niegdyś błyszczący fragment otaczający logo Xbox stał się matowy. Koniec jednak gadki o prezencji, czas najwyższy uruchomić tego potwora.

Pudełko z zestawem Xbox One X / fot. Xbox

Przy pierwszym włączeniu systemu czeka nas szereg ustawień i obowiązkowa aktualizacja. Nie ma co się o tym rozpisywać, bo nic w tym ciekawego. Ważniejsze jest jak cicho działa Xbox One X! Kultura pracy tej konsoli zawstydza wszystkie modele PS4! A wiem o czym mówię, bo miałem już każdy z nich i przy każdym nie było idealnie. Przy Xbox One X przyczepić się jedynie można do pracy napędu, który przy instalacji gier jest wyraźnie słyszalny, ale już po jej zakończeniu zapada błoga cisza. Przypomnieć tutaj należy, że mamy styczność z najmocniejszą konsolą na rynku, co wręcz prosi się o głośną pracę układu chłodzenia, który w końcu musi dbać o to by ta moc nie zagotowała się w malutkiej obudowie. Na szczęście Microsoft nie szczędził na tym komponencie i wmontował w swoją konsolę chłodzenie za pomocą komory parowej i wentylatora odśrodkowego. Jest to pierwszy raz gdy takie rozwiązanie widzimy w konsoli.

Xbox One X / fot. Galaktyczny

Od kilku miesięcy planowałem zakup Xbox One X czego konsekwencją było sporadyczne uruchamianie starej wersji. Głównie czas spędzałem przy Nintendo Switch i PS4 Pro, zapominając o konsoli Microsoftu. Gdy już powróciłem do rodziny Xbox One przywitał mnie dobrze znany stary system operacyjny, ale z licznymi usprawnieniami. Wszystko stało się dużo bardziej czytelne i intuicyjne, aż byłem w szoku, że udało im się uporządkować ten bałagan, choć nadal lepiej to wypada u Sony i Nintendo. Niemniej wiele ważnych funkcji teraz jest pod ręką i działa zdecydowanie szybciej, w czym również spora zasługa nowej wersji konsoli.

Największą bolączką systemy Xboxa One jest instalacja i aktualizacja gier, czego „X” niestety w żaden sposób nie zmienił.

Musząc czekać na to aż gra poprawnie zainstaluje się na dysku twardym konsoli i pobierze aktualizacje, czułem się jakby ktoś ogromnym kołkiem przebijał moje serce przepełnione miłością do starych konsol. Gry na PS4 też wymagają instalacji i pobrania poprawek, ale w tym przypadku wszystko odbywa się w tle, a my już po kilku sekundach możemy zacząć rozgrywkę. Oczywiście na konsoli Sony są wyjątki w postaci GTA V i Fallout 4, przy których musimy przeczekać proces instalacji, ale przypadki tego typu stanowią margines. Jeszcze lepiej sprawy się mają przy Nintendo Switch gdzie wyjątkiem jest by gra cokolwiek instalowała na konsolce. Xbox One X tkwi w epoce kamienia łupanego i z uporem maniaka trzyma się zasady, że bez instalacji i aktualizacji w nic nie zagramy. Boli to tym bardziej gdy zobaczymy rozmiary plików jakie musimy pobrać na dysk twardy konsoli. Normą jest 50 GB danych! PIĘĆDZIESIĄT GIGABAJTÓW! Aktualizacja do Quantum Break ważył nawet 77 GB! Oby przyszłe gry tworzone z myślą o Xbox One X większość swoich danych zawierały na płycie z grą, bo nie mam zamiaru kolejny raz czekać pół dnia, by zagrać. Jak by jednak nie było, dysk twardy naszej konsoli zapełni się w mgnieniu oka. Rozmiar 1 TB na naszych oczach staje się zatem wartością śmiesznie małą.

Pewnie ciekawi jesteście jak prezentują się same gry? Poprawnie, dobrze, w porywach bardzo dobrze, ale bez szału. Nie zrozumcie mnie źle, bo takie Gears of War 4 czy Halo 5 w 4K są prześlicznymi produkcjami, ale po kilku miesiącach obcowania z PS4 Pro nie zaskakują w żaden sposób. Na pewno inaczej będzie to wyglądało u osoby przesiadającej się z klasycznego Xbox One, gdzie niektóre gry potrafiły nawet działać w rozdzielczości 720p. Tak było w przypadku Quantum Break, który choć na Xbox One X nie może szczycić się natywnym 4K, to i tak prezentuje się o niebo lepiej. Nie jest to też wina samej konsoli, bo tkwi w niej ogromna moc, która aż prosi się o wykorzystanie. Wina leży po stronie Microsoftu, który nie dostarczył żadnej nowej gry. Bo wyjaśnijmy sobie jedno – Gears of War 4, Halo 5, Quantum Break były pięknymi grami na Xbox One, ale ewidentnie nie miały startu do takiego Uncharted 4: Kres Złodzieja, Ratchet and Clank, Horizon Zero Dawn.

Wielce pozytywnym zaskoczeniem jest działanie Halo 5 w 4K i 60 klatkach na sekundę. Takimi samymi statystykami pochwalić się może Forza Motorsport 7, która obecnie robi największe wrażenie.

Ale co z tego kiedy Horizon Zero Dawn w połowie tej rozdzielczości i w połowie tych klatek wygląda niczym objawienie. Ponadto szachownicowe skalowanie w tytule Holendrów działa tak dobrze, że w żaden sposób nie jestem w stanie dojrzeć jakichkolwiek braków w rozdzielczości. Dla mnie jako gracza konsolowego liczy się jedynie efekt końcowy jaki widzę na wyświetlaczu swojego telewizora. By też nie było, że testuję te konsole na jakimś starym rupieciu o rozdzielczości Full HD. Obecnie na stanie posiadam 65-calowego Samsunga KS9500, czyli jednego z najlepszych telewizorów na rynku. Umożliwia on obu konsolą ukazanie pełni swojego potencjału, ale puki co lepszy z niego użytek robi konsola Sony, włączając w to również efekt HDR. Jestem jednak pełen optymizmu i wierzę, że Xbox One X już niedługo pokaże pazury, bo stać go na zdecydowanie dużo więcej niż PS4 Pro.

Po lewej – Xbox One X, po prawej – PlayStation 4 Pro

Oj kręcę nosem i ciągle marudzę, choć urządzenie mnie oczarowało, a to głównie za sprawą wstecznej kompatybilności. Na Xbox One można uruchomić ponad 400 gier z Xboxa 360 i kilka gier z oryginalnego Xboxa. Ale przy Xbox One X Microsoft idzie o krok dalej i już zaczął aktualizować wybrane produkcje konkretnie pod swoją najnowszą maszynkę. Jaki tego efekt? Gears of War 3 z ładniejszymi teksturami, z lepszym ich filtrowaniem, z poprawniejszym wygładzaniem krawędzi i w rozdzielczości 4K! To dziewięć razy więcej pikseli! Fakt, że tych gier jest zaledwie garstka, ale w tym aspekcie firma od dawna mocno się stara i pewni możemy być, że z czasem wszystkie gry dostępne w ramach wstecznej kompatybilności doczekają się tak bogatych usprawnień. Gromkie brawa dla Microsoftu, bo Sony na tych samych grach zarabia po kilka razy.

Jakby jednak stare gry nie były znakomite, to nowe konsole głównie kupuje się pod świeże produkcje. Problem tkwi w tym, że Xbox One X nie posiada gier na wyłączność. Dla porównania Nintendo Switch w dniu premiery oferowało nową, genialną odsłonę Zeldy, a przez kilka kolejnych miesięcy dostawało hit za hitem, by niedawno zaoferować Super Mario Odyssey, którego średnia ocen wynosi 97%, a już w grudniu czeka nas Xenoblade 2. Przyszły rok w wykonaniu Nintendo też może być nie gorszy, aż doczekać się nie mogę Metroid Prime 4. Właśnie – przyszły rok. Sony na 2018 ma tak dużo zapowiedzi, że chyba będzie trzeba się zapożyczyć by wszystko zdołać ograć. A co ma Microsoft? Najpotężniejszą, fantastyczną konsolę, na której dostaniemy najładniejsze gry multiplatformowe, biorąc pod uwagę rynek konsolowy. Z tą myślą dokonałem zakupu Xboxa One X, ale gdybym nie miał PS4 Pro lub Nintendo Switch, to na pewno nie postawiłbym na ofertę Microsoftu. Panowie macie kawał świetnego sprzętu! Zróbcie z tym coś! Sony musi mieć konkurencję, bo inaczej wszyscy gracze na tym stracą. Z całych sił zaciskam kciuki, by Xbox One X dobrze się sprzedał, a Microsoft zabrał się za produkcje dobrych gier. Nie zawiedźcie nas.

Autorem tekstu jest Dariusz Gębski
Dzięki Robert za podesłanie kilku zdjęć!

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *