Multimedia

Chyba łatwiej jest napisać, czego mini projektor od Philipsa nie odtworzy, bo lista obsługiwanych formatów plików jest naprawdę długa. Projektor bez problemu poradzi sobie z popularnymi zdjęciami w formacie JPEG, PNG, BMP czy GIF, ale też obsłuży audio w MP3, WAV, a nawet bezstratnym FLAC. Najbogatsza lista zawiera formaty wideo. Już wspomniałem, że mimo niskiej natywnej rozdzielczości wyświetlanego obrazu, PicoPix radzi sobie z filmami w HD czy nawet Full HD. Te muszą być w formacie AVI, MOV, MP4 lub MKV, ale odtworzone zostaną też 3GP czy FLV. Jeśli chodzi o obsługę dokumentów to na ścianę będziemy mogli rzucić zarówno pliki DOC i PDF, ale też prezentacje w PPT czy arkusze XLS.

Ok, ale na czym te pliki możemy przenieść do projektora? Jak się okazuje możliwości jest sporo. Począwszy od tak prozaicznego sposobu jak wszelakie nośniki z danymi w postaci kart SD (bądź microSD z adapterem), pendrive’ów na USB czy dysków zewnętrznych. Można też skopiować pliki do pamięci wewnętrznej projektora i odtwarzacz je bezpośrednio z niego lub skorzystać z zainstalowanego w systemie YouTube’a. PicoPix został wyposażony w 4 GB pamięci wbudowanej. Najciekawszym sposobem jest jednak przesyłanie strumieniowe zdjęć, filmów czy dokumentów bezpośrednio z urządzeń mobilnych za pomocą sieci Wi-Fi. Niewiele projektorów to potrafi lub potrzebują do tego dodatkowe moduły.

Android w projektorze

Mogę się mylić, ale to jeden z pierwszych projektorów kieszonkowych, który ma w sobie Androida, a na pewno pierwszy taki, z którym ja mam do czynienia. PicoPix działa pod kontrolą systemu Android w wersji 2.3.1, którą kilka lat temu widzieliśmy w smartfonach. Ale to nic że jest to stara wersja, bo w zupełności wystarcza do obsługi. Tak naprawdę system wykorzystujemy przeważnie do połączenia z siecią Wi-Fi, zmiany ustawień, ale też do przeglądania YouTube’a przez aplikację, Internetu (choć to akurat do przyjemnych rzeczy nie należy), a także dokumentów przez pakiet biurowy Yozo Office. System nie ma jednak dostępu do podstawowych usług od Google jak np. Google Play, dlatego wszystkie dodatkowe aplikacje trzeba instalować z karty pamięci. W tym z pewnością pomoże na ApkInstaller, który jest fabrycznie w systemie.

Philips PicoPix PPX3610 / fot. 2po2.pl
Philips PicoPix PPX3610 / fot. 2po2.pl

 

Omawiając kwestie związane z systemem warto wspomnieć, że w Google Play i AppStore jest aplikacja Philips Projector Remote na smartfony i tablety z Androidem i iOS. Jeśli zatem chcemy mieć pilot zawsze pod ręką możemy mieć go w swoim telefonie. Warunek jest jeden – zarówno projektor jak i telefon muszą być podłączone do tej samej sieci Wi-Fi.

Bateria

Projektor w przeciwieństwie do swoich większych kolegów ma wbudowaną wewnątrz baterię. Ta charakteryzuje się pojemnością 1800 mAh, co według producenta pozwoli na ciągłe odtwarzanie filmu przez 2 godziny w trybie standardowym. Jeśli jednak zwiększymy jasność czas ten skróci się do półtorej godziny. Możemy zatem zabrać projektor na imprezę i pokazać kilka krótkich filmów z poprzedniej domówki, ale obejrzenie pełnometrażowego filmu może być problemem. W takiej sytuacji wymagane będzie podłączenie projektora do prądu bądź dołączenie dodatkowej stacji, o której wspomniałem wyżej. Wtedy czas pracy wydłuży się nawet do 5 godzin.

 


SPIS TREŚCI:

  1. Opakowanie i zawartość zestawu
  2. Wygląd i wykonanie | Projektor jako telewizor?
  3. Wyświetlany obraz
  4. Multimedia | Android | Bateria
  5. Podsumowanie

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Recenzja projektora kieszonkowego Philips PicoPix PPX3610 – mały wariant z Androidem”

  • Marian Proniewski
    19 kwietnia 2015 at 17:24

    Bardzo ciekawa i pełna informacja. Można tylko gratulować solidności analizy !!