Ekran

Wyświetlacz w Neffos C5 Max ma 5,5 cala, więc automatycznie jest to smartfon dla osób, które preferują trochę większe urządzenia. Ciągnąć dalej sprawy techniczne, ekran wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD i dobrze, bo czasami przy tej wielkości ekranu i szczególnie w tej cenie często spotyka się jednak niższą rozdzielczość HD. Wyświetlacz jest naprawdę dobrej jakości, jest szczegółowy i prawidłowo wyświetla kolory, nawet patrząc pod ostrym kątem.

Jak to bywa też w przypadku IPS’ów, jasność maksymalna jest zadowalająca, ale jednak ta minimalna mogłaby być ciut niższa. Dobrze chociaż, że czujnik może automatycznie sterować intensywnością podświetlenia, ale trochę szkoda, że robi to zbyt ślamazarnie i „skokowo”. Wygląda to mniej więcej tak, że przenosząć telefon z ciemnego miejsca do jasnego, po 3-4 sekundach nagle jasność skacze na wyższy poziom, a nie robi tego płynnie. Ale plus taki, że chociaż kontroluje tą jasność. Jasność ekranu można ustawić też ręcznie z poziomu paska powiadomień.

Ekran dobrze reaguje na dotyk, nie ma opóźnień i rozpoznaje maksymlanie 5 punktów. Palec z dobrym poślizgiem porusza się po szkle, co przekłada się też na wygodę użytkowania. W ustawieniach wyświetlacza mamy większość najważniejszych funkcji, ale niektórych może brakować opcji do korekcji bieli. Jest za to możliwość zmiany czcionki w czterech stopniach (od małego do ogromnego) i opcja Ekran Cast, to przesyłania tego co dzieje się na smartfonie na inny ekran.

Oprogramowanie i funkcje

Smartfon wyszedł w czasie, gdy jeszcze niewiele smartfonów miało w sobie Androida 6.0 Marshmallow (do tej pory w sumie sporo jeszcze czeka na aktualizację), dlatego też testowany model działa pod kontrolą wcześniejszej wersji, czyli 5.1 Lollipop. Ale czy to źle? Niezupełnie. Wiadomo, że każdy chciałby mieć jak najnowszą wersję, ale „Lizak” w Neffosie działa bez większych zarzutów, a w dodatku jest delikatnie przykryty nakładką od producenta. Co prawda zdarza mu się czasami przyciąć pasek systemowy czy zgubić klatki w animacji, ale takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Przez nakładkę jest kilka istotnych zmian w porównaniu do czystego systemu, o których warto napisać. Zaskoczeniem dla mnie było to, że podczas testu TP-Link wypuścił niewielką aktualizację z poprawkami. To dobrze świadczy o producencie i mam nadzieję, że na tym nie poprzestanie, udostępniając wkrótce Marshmallowa.

Przede wszystkim w Neffos C5 Max nie mamy drawera na aplikacje, więc podobnie jak w iPhone’ach czy smartfonach od Huawei wszystkie aplikacje są ulokowane na pulpitach. Ja akurat tak lubię, bo zdąrzyłem się do tego przyzwyczaić, ale wiem, że nie każdemu ten „niesamsungowy” układ pasuje. Nad porządkiem pomaga zapanować funkcja, która automatycznie wrzuca aplikacje do odpowiednich folderów zaraz po instalacji. Przykładowo, gdy instalowałem Twittera, pojawił się od razu w folderze „Społecznościowe”. Podobnie było z klientem Facebooka. Jeśli jednak komuś to nie pasuje, opcję można wyłączyć w ustawieniach nakładki. A skoro o ustawieniach nakładki mowa to włączamy je za pomocą dedykowanego, czwartego przycisku (te trzy pionowe kropki) na pasku z przyciskami systemowymi. Tam z kolei mamy 5 pozycji – Tapety (jest kilka naprawdę przyjemnych), Widgety, Motywy (domyślnie były tylko dwa), Efekty (animacje zmiany pulpitów) i Ustawienia (których z kolei niewiele tam jest). Belka systemowa jest w kolorze białym i oprócz paska do zmiany jasności, podstawowych informacji czy skrótu do ustawień ma 9 przełączników do różnych funkcji. Niestety tylko 9 bez możliwości jakiejkolwiek edycji. W systemie jest też całkiem rozbudowany menedżer telefonu, gdzie mamy menedżer aplikacji, czyszczenie pamięci, a także kontrola uprawnień, powiadomień i pakietu danych oraz system oszczędzania energii.

Ciekawsze rzeczy znalezione w systemie:
  • Przesunięcie w prawo na ekranie blokady włącza aparat,
  • Ikony są w układzie 4×4 bez możliwości zmiany,
  • W systemie nie ma żadnych aplikacji „śmieci”,
  • Funkcja Turbo pobieranie, która łączy Wi-Fi i dane pakietowe, by szybciej pobrać pliki większe niż 20 MB,
  • Można ustawić harmonogram automatycznego włączania i wyłączania telefonu,
  • W aplikacji Telefon możemy przełączać się między rejestrem połączeń, kontaktami i wiadomościami,
  • Gdy mamy kilka folderów, po otworzeniu jednego z nich możemy szybko przełączyć się między pozostałymi – wystarczy przesunąć palcem w lewo lub prawo,
  • W systemie jest dostępny prosty edytor zdjęć jako osobna aplikacja,
  • W systemie fabrycznie zainstalowane są usługi Google,
  • Motyw przełączania – jednym kliknięciem zmieniamy styl systemu, ikony i tapety.

 


SPIS TREŚCI:

  1. OPAKOWANIE I ZAWARTOŚĆ ZESTAWU | SPECYFIKACJA | WYGLĄD I WYKONANIE
  2. EKRAN | OPROGRAMOWANIE I FUNKCJE
  3. APARAT | WYDAJNOŚĆ I MULTIMEDIA | BATERIA
  4. PODSUMOWANIE | PLUSY I MINUSY

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 replies on “Recenzja TP-Link Neffos C5 Max – jedna z lepszych propozycji w tej cenie”

  • arttuk
    21 września 2016 at 08:49

    W plusach napisałeś NFC a w minusach jego brak

    • 21 września 2016 at 10:47

      Dzięki za czujność, zostało w tabelce z poprzedniej recenzji 🙂 Już poprawione, C5 Max nie ma NFC.

  • ada
    19 lutego 2017 at 20:19

    Hej, a który sprzęt wypada lepiej, ten tp-link czy np Asus Zenfone 3 Max? Chodzi głownie o jakość zdjęć, nawigację GPS i prostotę obsługi.

    • 19 lutego 2017 at 20:55

      Jeśli chodzi o prostotę obsługi to na pewno Neffos, z GPS w obydwu będzie podobnie, ale według mnie jakość zdjęć, wykonanie i przede wszystkim czas pracy na baterii będzie lepszy w Asusie Zenfone 3 Max. Dlatego też wybrałbym tego drugiego.

  • Sławomir Brzuziewski
    23 sierpnia 2017 at 20:39

    Uwaga na przegrzewanie i pekanie ekranu w jego wyniku. Ten fon to bubel i mimo w miarę parametrów nie lubi pracować.