Kolejny produkt z serii Tracer Gamezone trafił w moje koślawe łapska już jakiś czas temu. Tym razem myszka o nazwie Torn. Czym różni się od innych, jakże podobnych do siebie myszek gamingowych? No właśnie.

No i te różnice są na plus i na minus, jak to w większości wypadków bywa. Pierwsze wrażenie zrobiła naprawdę niezłe, ale wgryzienie się w gryzonia, porządne przetestowanie dało możliwość wysnucia wniosków. Ale od początku.

Pudełko, utrzymane w stylistyce Game Zone, czyli „czarno-obrzydliwieżółtej”. Wykonane z każdej strony prawidłowo i dzięki szalenie odważnej kolorystyce na pewno rzuca się w oczy na każdej półce sklepowej. Czy taki schemat jest ładny czy nie, to akurat nie mnie oceniać, ale z kilometra ją widać. Reszta krótka i zwięzła. Żadnego zbytecznego bicia piany na temat niestworzonych funkcji, ot informacja o użytym typie sensora optycznego, o ilości trybów DPI, o ślizgaczach trochę i na koniec całkowicie nieprzydatna informacja przeciążeniowa. Klasyka. Przez plastikową powłokę widać jak mysz wygląda. Zapakowane zacnie. Wewnątrz, oprócz głównego bohatera tej recenzji za wiele nie ma.

Tracer Gaemzone Torn - opakowanie
Tracer Gaemzone Torn – opakowanie

No i tutaj na pierwszy rzut oka nie wiem czy mam się czepiać i czy zrozumieć. Mysz jest przeznaczona dla graczy praworęcznych. O ile dałoby się na upartego korzystać z niej będąc leworęcznym, to jednak po raz kolejny ci drudzy są pokrzywdzeni. Ale cóż, statystycznie praworęcznych jest więcej.

Urody samemu produktowi głównemu nie można odebrać. Ładna jest.

Podgumowany plastik, z którego jest zbudowana nie powinien pozwolić, by wyśliznęła się z ręki nawet w czasie najbardziej karkołomnych rozgrywek. Gdzie trzeba (pod kciukiem) jest pokryty wypustkami plastik, zwiększający i tak już spory komfort trzymania. Sama poezja. To co mi „podeszło” najbardziej, to fakt, że nawet jak ją niekoniecznie zgrabnymi łapami ścisnąć, to nic nie trzeszczy. W gryzoniu z półki cenowej takiej jak Torn, dość rzadko spotykane, więc plus bardzo zasłużony.

Tracer Gaemzone Torn
Tracer Gaemzone Torn

Druga sprawa, to coś, na co zwracałem uwagę w jednej z wcześniejszych recenzji. Rozstaw klawiszy. W większości przypadków, z jakimi miałem do czynienia, zdarzało się, że mysz dla gracza potrafiła, delikatnie mówiąc, rozjuszyć. Jeden źle postawiony guzik sprawiał, że niektóre sytuacje w grze budziły więcej emocji niż powinny. Tak, na ciebie patrzę, Roccat Kova. Torn projektował ktoś, kto miał dość kawy i tego elementu nie zaniedbał. Żaden z ośmiu klawiszy nie jest umieszczony w miejscu, które umożliwi przypadkowe naciśnięcie. Bardzo wielki plus i pochwała w jadłospisie. Oprócz standardu, czyli dwóch klawiszy głównych i scrolla są jeszcze dodatkowe, umieszczone pod kciukiem, w pełni konfigurowalne klawisze, oraz na samej górze, zmiana DPI, również konfigurowalna.

Jako że mysz dla graczy, to nie można nie wspomnieć o podświetleniu. We wszystkich kolorach mieni nam się logo marki, scroll oraz szczelina pod nadgarstkiem.

Wisienkami na torcie jest to, co zawsze zaliczam na plus – opleciony kabel. Ja nie wiem ile kosztuje w procesie produkcyjnym zastosowanie tego rozwiązania, ale nie dość, że wygląda to lepiej, to jeszcze jest wytrzymalsze. Bardzo plus. No i na koniec metalowe ślizgacze. Przyznam się bez bicia, że podchodziłem do nich, przed testami, z ewidentną rezerwą. A co pokazały w testach? O tym za chwilę. Nie ma też, niestety, możliwości regulacji wagi samej myszy, ale coś za coś. W tym pułapie cenowym i tak nie spodziewałem się takiej funkcjonalności, ale szkoda, bo mysz byłaby jeszcze bardziej wszechstronna, choć przy swoich niecałych 14 gramach i tak dramatu nie ma.

Oprogramowanie? Tu już trochę gorzej.

Widać, że nie było projektowane przez kolesia od przycisków. Nie żebym mu możliwości ujmował, bo to akurat jest ok, ale ktokolwiek choć pomyślał, że te kolory są trafne… Jaskrawe, żółte tło i umieszczone na nim białe napisy, to delikatnie mówiąc nieporozumienie. Nieszczęście polega na tym, że spora część podpisów pod funkcjami jest po prostu nieczytelna. Nie wiem czy ktoś za to beknął, ale powinien. Gracze to szalenie kapryśna grupa klientów, która zazwyczaj nie ma czasu. Zmiana czegokolwiek na szybkości irytuje, bo nie wiem co klikam. Tu minus z góry na dół.

Tracer Gaemzone Torn - oprogramowanie
Tracer Gaemzone Torn – oprogramowanie

W ramach poprawności działania, to jestem bardzo zadowolony. Soft, do ściągnięcia ze strony producenta, zawiera wszystko, co może być potrzebne. Zakładka Main po lewej stronie, to klawisze. Każdy z ośmiu konfigurowalny w 100%, możemy mu nadać dowolną funkcję, przypisać macro albo po prostu wyłączyć. Odbywa się to dzięki wybraniu opcji z rozwijanego menu. Po prawej jest możliwość regulacji czułości myszki, prędkości przewijania kółkiem, szybkości podwójnego kliknięcia oraz suwak do regulacji prędkości próbkowania, w zakresie od 125 Hz, przez 250 Hz, 500 Hz aż do 1000 Hz.

W zakładce Advanced mamy możliwość zmiany sześciu profili DPI. Każdy z nich jest przypisany do suwaczka, gdzie ustawiamy zakres od 200 do aż 10000. Do tego regulacja podświetlenia. Można zaszaleć i ustawić sobie dowolny kolor LEDa, o dokładnie regulowanej jasności, z efektem oddychania, albo po prostu podświetlenie wyłączyć.

Tracer Gaemzone Torn - Advanced
Tracer Gaemzone Torn – Advanced

Trzecia zakładka odpowiada za Macro. Możemy nagrać sobie odpowiednią dla naszych potrzeb kombinację klawiszy, zarówno „myszowych” jak i „klawiaturnych”, dzięki którym niektóre procesy w grze (Warframe się kłania) można w pełni zautomatyzować. Limitu macro jakoś specjalnie nie widziałem, więc dla każdej gry można sobie pomontować swoje. Rewelacja.

Tracer Gaemzone Torn - Macro
Tracer Gaemzone Torn – Macro

Jeśli do tego dodać, że są trzy tryby na dzień dobry, każdy ustawialny tak, jak nam się uwidzi, w pięciu profilach użytkownika, to okazuje się, że Tracer Gamezone Torn, ma jedno z najbardziej wszechstronnych dla gracza menu konfiguracyjnych jakie miałem okazję oglądać. Proste w obsłudze, zmiana to dwa kliknięcia. Żeby nie ten żółty… Było prawie idealnie.

Testy, jakim został poddany Torn były długie i dokładne.

Ich długość i dokładność nie miały absolutnie nic wspólnego z niedawną premierą Just Cause 4 i Darksiders III, że o X4 nie wspomnę. Jak się sprawuje?

Nie samymi grami żyje człowiek, więc na początek sprawdziłem jak działa mysz w środowisku windowsowym. No i bez niespodzianek, rewelacja. Zastanawia mnie trochę po co w ogóle komukolwiek potrzebne takie 10000 DPI, skoro na 50-calowym wyświetlaczu można się z prędkością zgubić, ale ok, jak ktoś chce to śmiało. W Windowsie, w programach treningowych dla graczy (https://aim400kg.com) i w testach w takim Gimpie naprawdę nie ma się czego przyczepić.

Tracer Gamezone Torn
Tracer Gamezone Torn

W samych grach, a przeszła swoje, od CS:GO, przez Cywilizację, po Subnauticę – podkreślam – nie zawiodła nawet raz. Jakie by mi do głowy nie przyszły kombinacje DPI, podkładek miękkich, twardych, nie dało się jej zaskoczyć. Jedno na czym średnio chodzi, to szkło, ale to było do przewidzenia i raczej mało który gracz ma szklany blat do grania.

Punktem, który przesądza o tym, czy ten produkt jest poprawny czy bardzo dobry, są ślizgacze. Metalowe. Wcześniej średnio miałem z takimi styczność, więc zrozumiałe, że miałem obawy. Teraz, po testach, nie mam. Mało tego, będę zachwalał wykonanie Torna w każdą stronę.

Jeśli utrzymujemy naszą szmacianą podkładkę w czystości, to Torn będzie od spodu niezniszczalny. A jak ma się sytuacja na twardych nawierzchniach? Jeszcze lepiej. Fenomenalny pomysł i na pewno będzie przeze mnie brany pod uwagę nie tylko w kolejnych testach, ale i przy okazji osobistych zakupów.

Tracer Gamezone Torn – czy warto?

Bardzo pozytywne zaskoczenie. Tak mogę w trzech słowach opisać tę mysz. Nie spodziewałem się wiele, choć produkty w serii Gamezone są nad wyraz poprawne, ale mogę spokojnie przesiąść się na Torna i mojego dotychczasowego, o wiele droższego, gryzonia wysłać na zasłużoną emeryturę. Mnogość opcji konfiguracyjnych w połączeniu z naprawdę porządnie wykonaną obudową robi naprawdę dobre wrażenie. To co mi nie podeszło, to wspomniany wyżej kolor menu w oprogramowaniu od producenta czy brak regulacji wagi, ale myślę, że to akurat na wasze decyzje zakupowe nie powinno wpłynąć.

Tracer Gamezone Torn
Tracer Gamezone Torn

Ale… Żeby nie było, że się niczego nie czepiłem, to strasznie mnie drażni podawana przez producentów ilość G, jakie wytrzymuje sensor w ramach poprawnej pracy. Wspominałem już o tym w którymś z poprzednich testów. Jaka jest różnica między trzydziestokrotnością ziemskiego przyciągania a poziomem „ponad 9000”? Nikt nie będzie sobie ręki łamał na testach, więc można sobie chyba odpuścić, co?

Pomijając moje marudzenie, Tracer Gamezone Torn to jeden z najlepszych gryzoni, jakie miałem ostatnio w rękach. Bardzo polecam.

Tracer Gamezone Torn w chwili publikacji recenzji kosztowała około 100 złotych.

Pros

Plusy
  • Wzorowo wykonana, nie trzeszczy
  • Przemyślany układ klawiszy
  • Kabel w oplocie
  • Spore możliwości oprogramowania
  • Metalowe ślizgacze

Cons

Minusy
  • Wygląd oprogramowania
  • Brak regulacji wagi
  • 9000G

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Jeden z lepszych gryzoni jakie miałem w rękach. Tracer Gamezone Torn – recenzja”

  • Rumci
    10 grudnia 2018 at 22:59

    W recenzji brak najważniejszego aspektu, który ma najwiekszy wpływ na wybór myszki (prócz dopasowania do dłoni), a konkretnie nazwy zastosowanego sensora. Wyglądać sobie może, ale sercem każdej myszki jest sensor. Jeżeli siedzi tam sensor średniej lub niskiej jakości to te wszystkie zalety można schować miedzy buty. No chyba, że jest się „niedzielnym graczem” i nie zależy Nam na osiągach gamingowych sprzętu, ale bardziej wtajemniczeni gracze raczej zwracają na to uwagę. 😉

    Edit: wystarczyło pogooglować. Myszka posiada sensor PixArt PMW3325, typowy średniak. Wypadałoby takie info wstawić, jak już się recenzuje mysz gamingową. Pozdro. 🙂