Honor Play miał swoją premierę w czerwcu 2018 roku, ale to wcale nie przeszkodziło mu w tym, by we wrześniu pojawić się na targach IFA w Berlinie. To drugie wydarzenie można było uznać za europejską premierę tego modelu, a po tym jak pojawiły się pierwsze informacje o cenie, każdy czekał na ten smartfon w Polsce. Rzeczywiście, za 1499 złotych ciężko było znaleźć coś lepszego, bo specyfikacja na papierze wyglądała świetnie. Sprawdziłem Play’a w życiu codziennym i rzeczywistość kilka rzeczy zweryfikowała.

W ostatnich miesiącach „smartfon gamingowy” był odmieniany chyba przez wszystkie przypadki, a smartfony stworzone głównie pod gry pojawiały się jak emeryci przed otwarciem nowego dyskontu. Ale Honor, a potem Xiaomi ze swoją marką Pocophone poszli o krok dalej i chcieli, by tani smartfon też był wydajny tak jak o wiele droższe flagowce. Tak też powstał Honor Play z Kirinem 970 czy Poco F1 ze Snapdragonem 845, odpowiednio za 1499 i 1599 złotych w dniu polskiej premiery. Tanie? Owszem. Wydajne? Na swój sposób tak. Zatem, gdzie jest haczyk?

Honor Play
Honor Play

Honor Play wygląda jak kilkadziesiąt innych smartfonów, które pojawiły się w 2018 roku. Jest powtarzalny do bólu, ma ohydnego, szerokiego notcha, wystający aparat w najczęściej spotykanym, „afjonowym” miejscu, okrągły czytnik na pleckach (co akurat mnie się podoba). Po prostu wszystko to co widzieliśmy w innych smartfonach, nie tylko tych od Xiaomi, jest widoczne też w Play’u. Całości wcale nie ratuje fakt, że zarówno u góry jak i na dole zostały poprowadzone miejsca pod anteny, dodatkowo zaakcentowane nieco jaśniejszym kolorem. Z jednej strony wyróżnia, ale z drugiej trochę irytuje.

Gdyby nie ten różowy kolor, smartfon byłby bardzo nudny.

Tak, taki kolor tutaj robi swoje. Czarny jest zbyt zachowawczy i zwykły, niebieski można postawić na równi z różowym, bo niebieskich smartfonów nie ma zbyt wiele na rynku, ale gdybym miał wybrać tą najlepszą wersję to byłby to jeden dwóch limitowanych wariantów: czerwony lub czarny z laserowymi grawerami na obudowie. Zawsze to jakiś element rozpoznawczy. Dla ścisłości, w czarnej wersji wygląda to tak:

Honor Play Special Edition
Honor Play Special Edition / fot. pandaily

Poza tym co napisałem wyżej, ciężko jest temu smartfonowi cokolwiek zarzucić. Można przyczepić się tego, że jest wystający aparat, ale przyznam, że jest to praktykowane w niemal każdym smartfonie, więc z czasem przestaję na to zwracać uwagę. Konstrukcja jest wykonana tak jak należy, nie ma żadnych niedoróbek, przyciski nie latają, obudowa się nie wygina, jest pewnie i solidnie. Warto zwrócić uwagę też na to, że tył ma przyjemną, matową powierzchnię, więc nie mowy o żadnych zabrudzeniach czy paluchach. Może jednak zdarzyć się tak, że smartfon wysmyknie się nam z rąk albo zleci ze spodni, dlatego warto włożyć Playa w dołączone do zestawu silikonowe etui. Da nam pewniejszy chwyt i ochroni, ale nie zasłoni różowej obudowy.

Kiedy spojrzymy na ekran, a potem na cenę to od razu stwierdzimy, że nic lepszego w tej kwocie nie dało się wsadzić. Ale czy to źle? Niekoniecznie, choć jedno „ale” znalazłem. Ogólnie jest to dobrej jakości IPS, który nie wyróżnia się niczym w jedną jak i w drugą stronę. Kąty są odpowiednie, jasność również, a rozdzielczość jest trochę więcej niż Full HD. Przekątna sięga 6,3 cala, ale przez mniejsze, choć nie jakoś rekordowo mniejsze ramki, czujemy jakbyśmy trzymali w łapkach 5,5-calowca. Wszystko przez proporcje 19,5:9.

Wycięcie w ekranie jest spore i słabo wygospodarowane, ale chyba nie aż tak słabo jak w Xiaomi Mi 8. W razie czego można je zamaskować systemowo, ale nie to mnie najbardziej boli w przypadku notcha. Trochę rzuca się w oczy ciemniejsza poświata na krawędziach wycięcia, więc można stwierdzić, że podświetlanie nie jest do równomierne.

Ile jest gamingu w gamingowym Honorze Play?

No dobra, zatem przechodzimy do najważniejszego – wydajności i kultury pracy. Skoro Honor Play ma być „Szalenie Szybki, Szalenie Inteligentny” (hasło reklamowe tego modelu brzmi „Crazy Fast, Crazy Smart”) to tego w pierwszej kolejności powinniśmy od niego oczekiwać. To też powinny zapewnić niebywałe jak na tak niską cenę podzespoły – ośmiordzeniowy Kirin 970, bardzo wydajna grafika Mali-G72, 4 GB RAM czy 64 GB super-szybkiej pamięci wewnętrznej. Aaa i byłbym zapomniał o funkcji GPU Turbo, która ma jeszcze wykrzesać ostatnie pokłady mocy i jeszcze zwiększyć wydajność. Za 1500 złotych?! Kto by kiedyś uwierzył w takie cuda.

I tutaj jest trochę tak, że na dwoje babka wróżyła. Z jednej strony Honor Play ma cholernie szybką pamięć wbudowaną, co potwierdzają testy sekwencyjnego odczytu i zapisu (poważnie, niektóre droższe mogą o takich wynikach pomarzyć), działa ja piorun, reaguje jak trzeba na każde polecenie, bez żadnych przycięć czy spowolnień, a do tego ma już Androida 9.0 Pie (ja testowałem jeszcze gdy pracował w oparciu o Oreo). No, za ogólne działanie należy się solidna piątka.

Honor Play
Honor Play

Z drugiej strony, coś jest z tym smartfonem nie tak, jeśli chcemy zaciągnąć go to pracy na „wyższych obrotach”. Skoro Honor Play już z samej nazwy ma być smartfonem do grania (nie twierdzę, że typowo gamingowym, bo nie ma ledów, pada czy innych dodatków i nie przychodzi do nas w walizce) to czemu krzaczy się na tym, co dla innych smartfonów jest normalne i wykonalne?

Nie przypominam sobie, by w ciągu ostatni kilku lat jakiś smartfon nie przeszedł chociaż jednego testu w 3DMark. A Honor Play? Za każdym razem wykrzaczał się mniej więcej w połowie, niezależenie na jakiej wersji benchmarku. Co więcej, temperatury niektórych czujników dochodziły do 60 stopni przez co obudowa z tyłu była gorąca, a komfort spadał do zera.

W GTA San Andreas widoczne na powyższym zdjęciu dało się grać, było płynnie, ale wysoka temperatura dawała o sobie znać. Czuć było, że obudowa jest bardzo ciepła co przy rozgrywce np. w lato nie byłoby zbyt komfortowe. Przy grach Honor się nie wysypywał i zdarzało się to tylko we wspomnianym benchmarku. Co do odczuwaniu silniejszych, bardziej dopasowanych wibracji podczas grania… to yyy nie czułem tego za bardzo, a mam z czym porównywać, bo korzystam z Nintendo Switch. Także te wibracyjne odczucia traktujcie bardziej jako ciekawostkę (panie, wy również).

I jeszcze kilka słów o aparacie i baterii

Honor Play ma dwa aparaty z tyłu – jeden 16-megapikselowy, którego można określić tym głównym i drugi, pomocniczy 2 megapiksele. Czy od aparatu w cenowym średniaku można czegoś więcej wymagać, skoro priorytetem jest tutaj wydajność czy inaczej mówiąc, wsadzenie najlepszego możliwego procesora, by się to jeszcze w jakiś sposób zwróciło? Otóż można wymagać i pewnie niektórzy tak robią, ale ja od samego początku mówiłem, że na czymś musieli szukać oszczędności. Oczywiście w naturalnych warunkach, w dzień, zrobimy zdjęcia zadowalające, nawet bardzo, ale w sztucznym świetle, w pomieszczeniu czy po zmierzchu to nie ma przeproś, aparat musi klęknąć, a na zdjęciach pojawia się szum i zmniejsza się poziom detali.

Honor Play
Honor Play

Aparat w Playu jest „ynteligentny”, co zostało wyryte nawet na obudowie z tyłu (AI Camera). Oznacza to, że będzie nam podpowiadał i sam kombinował z ustawieniami tak, by jeszcze co nieco podbić, coś tam wyrównać, zmienić, by efekt finalny był jeszcze lepszy. Działać działa, to na pewno, ale niejednokrotnie miałem wrażenie, że AI trochę przesadzało z suwakami i zdjęcie miało np. przesadzone kolory.

Kilka przykładowych strzałów możecie zobaczyć poniżej:

Trochę napsioczyłem na aparat, ale obiecuję, że z baterią będzie inaczej. Honorowi udało się w całkiem smukłą obudowę wcisnąć akumulator o pojemności 3750 mAh i już patrząc na te cyferki można z dumą powiedzieć, że będzie dobrze. I okazało się, że miałem nosa, bo późniejsze testy baterii tylko to potwierdziły.

Z całą pewnością, bateria jest mocną stroną Honora Play i to potwierdziło się nie tylko u mnie, ale też u osób, które korzystają z tego smartfonu na co dzień. U mnie przeważnie wychodziło od 5,5 do nawet 7 godzin na ekranie i ani na chwilę nie zwątpiłem w to, że smartfon nie wytrwa do wieczora, nawet gdy był intensywnie używany. Wystarczyło jeszcze na prawie następny dzień. Z kolei z informacji od znajomej dowiedziałem się, że ładuje smartfon przeważnie raz na 3 dni, a wiadomo, że tam pierwsze skrzypce gra aparat i serwisy społecznościowe.

Nawet jeśli bateria niespodziewanie się wyczerpie to i tak w miarę sprawnie ją naładujemy. Co prawda nie ma tutaj jakiejś flagowej technologii ładowania, gdzie wystarczy kilkadziesiąt minut i bateria pełna, ale miło, że Huawei zdecydował się na wyposażenie Play’a w technologię Huawei Quick Charge. Mało tego, dorzucił też kompatybilną ładowarkę sieciową, co nie u każdego producenta się zdarza.

Honor Play – czy warto?

Wiecie co? Cieszę się, że wrzucam tą recenzję trochę później niż inni. Po pierwsze, mogłem lepiej przetestować ten smartfon i zapoznać się z tym, co sądzą o nim inni użytkownicy. Po drugie, ceny trochę się obniżyły i choć smartfon tuż po premierze został bardzo rozsądnie wyceniony to teraz… ten stosunek ceny do jakości jest jeszcze korzystniejszy. Aktualnie spokojnie zmieścimy się w 1200 złotych, a jak dobrze poszukamy, trafimy na promocję czy skorzystamy z oferty chińskich sklepów, to jesteśmy w stanie zbliżyć się do tysiąca. Taki smartfon za tysiaka? A proszę bardzo.

Honor Play
Honor Play

Honor Play w cenie w okolicy tysiąca ma wiele zalet i można go postawić w czołówce średniaków. Nie wiem nawet czy nie wygrywa ze swoim głównym konkurentem, czyli Poco F1, który może i ma nieco wydajniejszy SoC, ale brakuje w nim np. NFC, co coraz częściej jest brane pod uwagę przy zakupie smartfonu.

Trochę gryzie mi się tutaj wizerunek Honora Play jako maszynki do najwydajniejszej rozrywki, a to wszystko przez problemy ze stabilnością i zawaleniem benchmarkowego testu. Zazwyczaj nie zwracam uwagi na cyferki, ale po prostu chciałem go rozgrzać, by sprawdzić jak smartfon zachowuje się „w stresie”. I okazuje się (przynajmniej w moim egzemplarzu), że poradził sobie gorzej niż inne, nawet sporo starsze urządzenia. A kompletnie się tego nie spodziewałem. Szkoda, choć nie ukrywam, że nie miałem możliwości powtórzenia testu na nowszym Androidzie, być może coś się poprawiło.

Mimo wszystko, mogę polecić Play’a, ale tylko wtedy, gdy dorwiecie go w promocyjnej, niższej cenie.

Na resztę „za i przeciw” możecie zerknąć poniżej:

Pros

Plusy
  • Solidna konstrukcja, ładne kolory obudowy i limitowana wersja
  • Wydajny układ Kirin 970 w tanim smartfonie
  • Bardzo szybka pamięć wewnętrzna
  • Aktualizacja do Androida 9.0 Pie
  • Zadowalające możliwości aparatu w dzień
  • Czytnik linii papilarnych z tyłu
  • NFC
  • Długi czas pracy na baterii
  • USB Type C i mini jack 3,5 mm (aż dziwne, że trzeba o tym teraz pisać w plusach)
  • Etui i szybka ładowarka w zestawie

Cons

Minusy
  • Problemy ze stabilnością (3DMark)
  • Wysoka temperatura obudowy podczas obciążenia
  • Nudny design
  • Aparat w nocy mógłby być lepszy
  • Śliska obudowa bez etui
  • Słabo zagospodarowany notch
  • W Polsce wersja tylko z 4 GB RAM

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Czy jest to smartfon do gier i dlaczego… nie jest? Honor Play – recenzja”

  • 27 stycznia 2019 at 13:37

    Coś w tym jest, ja też raczej wybrałbym POCO F1.