W tym miejscu skupimy się na sesji zdjęciowej, którą przeprowadziłem w czasie składania zestawu. Jeśli kiedykolwiek grzebaliście w komputerze to od razu połapiecie się w temacie. Z góry uprzedzam, że nie znajdziecie tu nic odkrywczego, szczególnie jeśli sami nie planujecie zakupu ASRock DeskMini A300.

Komputer przybywa do nas w skromnym, tekturowym opakowaniu.

W środku znajdziemy obudowę z już zamontowaną płytą główną, zasilacz i szereg kabelków. Jest też płyta CD (sic!) ze sterownikami.

Konstrukcja jest bardzo poręczna i waży niecały kilogram.

Na tyle mamy wszystkie niezbędne porty, aczkolwiek szkoda, że tylko 2 wejścia USB.

Po wyjęciu z obudowy rzecz prezentuje się jak widać powyżej. Nie ma tu wiele wolnego miejsca i wszystko będziemy musieli upakować na styk.

Przedni panel to dwa porty USB i dwa mini-jacki.

Od spodu znajdziemy miejsce na dwa dyski 2,5 cala oraz, podobno, kolejny M.2 2280 pod blachą, ale tego nie sprawdzałem.

Składanie rozpocząłem od slotów M.2, a konkretnie od włożenia tam karty Wi-Fi.

Wbrew temu co mówi instrukcja, najpierw podłączamy kabelki antenowe, a dopiero potem wsuwamy kartę na miejsce. Inaczej będzie to mocno upierdliwe.

Potem trzeba owe przewody poprowadzić w stronę wyjść antenowych i dobrze to wszystko poprzykręcać.

Kolejny jest dysk. Można włożyć model NVMe (jedno wcięcie w pinach, na obrazku) lub wolniejszy i tańszy SATA 3 (dwa wcięcia).

Sklep dorzucił w gratisie radiator na dysk, którego nie omieszkałem przykleić na końcu.

Teraz czas na pamięci RAM. Te wkładamy tak jak mówił pan na informatyce – powoli, ale stanowczo. Aż klikną bolce po obu stronach kości. O pomyłce raczej nie ma mowy. Są dwa sloty.

Tak ma to wyglądać po włożeniu na miejsce.

Teraz idzie procesor, który jest idiotoodporny i można go wcisnąć tylko jedną stroną – zwróćcie uwagę na strzałkę na układzie. Pamiętajcie o uprzednim podniesieniu metalowego lewarka.

Standardowo wentylator boxowy z Ryzenów jest nieco za duży, ale wystarczy odpiąć wierzchnią nasadkę i wejdzie idealnie.

Tak złożony komputer możemy już włożyć z powrotem do obudowy.

No chyba, że mamy jeszcze kabel USB, który też trzeba jakoś upchnąć do środka. Uwaga – nie będzie łatwo!

I gotowe! tak wygląda w pełni „uzbrojony” ASRock DeskMini A300.

 


SPIS TREŚCI:

  1. ASRock DeskMini A300: specyfikacja, podzespoły i cena.
  2. Zdjęcia i składanie zestawu „krok po kroku”.
  3. Testy syntetyczne, testy w grach. Kultura pracy. Podsumowanie.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “Świetny mini komputer. Nie polecam. ASRock DeskMini A300 – recenzja”

  • Mark Kubacki
    1 października 2019 at 14:07

    Indeed it’s a nice machine. I’m using it with Linux; when idle it draws about 7.2W – and there’s the option to go as low as 3–4W. No doubt I’ll relegate it to home-server use eventually.

    It’s not without flaws, though: M.2 cards get warped as height of standoffs and M.2 slots don’t match, and distances are slightly off in between. Invites the suspicion one were to compensate the other.

    As for gaming, my thinking is, with the advent of Gaming from the Cloud for the masses—which essentially is rented hardware—the performance envelope “needed” on gaming rigs at home shrinks. Save perhaps for the niche of competitive low-latency titles. In any case, GPU prices have reached such heights, depreciation has created the opening for aforementioned cloud gaming to disrupt markets. Now here come those SFF devices for those who need a bit more performance at smaller price that notebooks deliver.