Marka Trust nie każdemu kojarzy się dobrze. Znam osoby, które uważają produkty tej firmy jako tanie zamienniki, prawdziwych sprzętów gamingowych. Czy tak jest w rzeczywistości? Każdy ma własne zdanie na ten temat. Ale ja nie o tym. Mikrofon Trust GXT 258 Fyru jest sprzętem wartym uwagi i każdej złotówki w niego zainwestowanej. Dobry sprzęt dla streamerów, youtuberów, podkasterów czy też muzyków. Dlaczego? O tym w recenzji!

Co mamy w zestawie?

Poza mikrofonem Trust GXT 258 Fyru, w pudełku znajdziemy jeszcze trójnożną podstawkę, którą dokręcimy za pomocą dołączonego do zestawu pokrętła. Mamy też kabel USB, którym podłączymy mikrofon do komputera (czy też konsoli – w moim przypadku PS4). Cały przewód jest opleciony czarnym materiałem tekstylnym, co nadaje temu jakiejś takiej elegancji i komponuje się z wykonaniem reszty sprzętu. A do tego jest w miarę elastyczny.

Jeśli chodzi o montaż mikrofonu to jest on banalnie prosty: mikrofon umieszczamy w trójnogu, dokręcamy, wpinamy kabel do portu USB-C (znajduje się on u dołu), a następnie USB-A do naszego PC/konsoli i tyle. Nie ma z tym za dużo roboty, prawda? Dodatkowo mikrofon nie wymaga żadnego specjalistycznego oprogramowania. Wystarczy podłączyć i zacząć streamować, nagrywać czy co tam chcemy robić.

Budowa, która cieszy oczy

Po wyjęciu mikrofonu z pudełka pierwsze co rzuca się w oczy to jego świetne wykonanie. Sprzęcik swoje waży, pomimo niewielkich rozmiarów. Dzięki temu robi wrażenie solidnie wykonanej roboty. Jeśli chodzi o samą podstawkę to jest wykonana z metalu, tak samo jak obudowa mikrofonu. Trójnóg ma na nóżkach ślizgacze, żeby nie jeździł nam po biurku, jak auta po drodze po ostatnich opadach śniegu. W Madrycie. Jedna z nóżek ma regulowaną wysokość, dzięki czemu możemy sobie wybrać, czy mikrofon ma być ustawiony prosto, czy może jednak lekko przekrzywiony. Każdy ma przecież inne upodobania.

Trust GXT 358 Fyru
Trust GXT 358 Fyru

Tyle, jeśli chodzi o ogólną budowę naszego Trust GXT 258 Fyru. Przejdźmy do złączy, przyłączy, guzików, przycisków. Patrząc od dołu mamy wpierw wejście na mini-jacka 3,5 mm, do którego możemy wpiąć słuchawki. Kolejne jest pokrętło od regulacji głośności w słuchawkach. Następnie mamy GAIN, którym regulujemy siłę naszego mikrofonu. Po jego wciśnięciu wyciszamy kompletnie sprzęt (niestety, również odsłuch na słuchawki). Ostatnim przyciskiem jest ten umiejscowiony na samej górze – MODE. Po co to? Zmieniamy liczbę kierunków z jakich zbieramy dźwięk. A informują nas o tym cztery diody, umieszczone wokół przycisku.

Co do samych diod, to można zauważyć jeszcze pięć z tyłu mikrofonu. Mamy do wyboru pięć kolorów podświetlenia: niebieski, zielony, fioletowy, żółty, biały. Zmieniamy je przyciskiem znajdującym się u dołu mikrofonu, obok złącza USB-C. Jeśli chodzi o kolor czerwony, to nie możemy co prawda go ustawić, ale pojawia się w momencie wyciszenia sprzętu. Czy tylko mi przypomina to kolory mieczy świetlnych?

Pogadajmy o minusach Trust GXT 258 Fyru

Niestety, jak przy wszystkim, zawsze znajdzie się coś, do czego można lub czasami nawet trzeba się przyczepić. Jak wspomniałem wcześniej, mikrofon Trust GXT 258 Fyru nie wymaga specjalistycznego oprogramowania, żeby mógł działać. Podpinamy i tyle naszej roboty. Ogółem rozwiązanie jest świetne, ale tracimy wtedy możliwość regulacji (poza tą dostępną w ramach pokręteł). Spory minus dla kogoś, kto lubi mieć dostęp do wszystkich parametrów sprzętu.

Trust GXT 358 Fyru
Trust GXT 358 Fyru

Kolejnym minusem jest brak możliwości podłączenia mikrofonu do telefonu czy Nintendo Switcha. Po co do telefonu zapytacie? Często korzystam z rozmów głosowych, czy to przez messengera lub discorda właśnie przy użyciu telefonu. W sytuacji, gdy mikrofon jest podłączany jedynie poprzez USB-A, jestem ograniczony do PC.

Ostatnim minusem jest również wspomniane wcześniej w tekście podłączanie słuchawek. Już tłumaczę o co chodzi. Dla kogoś, kto korzysta ze słuchawek przewodowych, wszystko gra. Problem zaczyna się przy bezprzewodowych. Niestety mikrofon nie ma żadnej opcji sparowania takich urządzeń. A szkoda, bo po jego podłączeniu, cały dźwięk jest na niego kierowany, więc chcąc słuchać muzyki lub słyszeć rozmówce, musimy podłączyć słuchawki.

Ale nie skupiajmy się tylko na negatywach. Na uznanie zasługuje z pewnością możliwość wybrania trybu nagrywania.

Mamy dostępne w sumie cztery. Pierwszym jest kardioidalny – skupia wtedy nagranie na nas, a ignoruje częściowo dźwięki z otoczenia. Dlaczego częściowo? A dlatego, że mikrofon jest bardzo czuły i myślę, że spokojnie zbierze pierdnięcie muchy z kilometra. A tak już zupełnie poważnie to, Trust GXT 258 Fyru jest naprawdę czuły, by nie napisać wrażliwy. Ja uważam to za duży plus, bo i tak potem trzeba obrabiać dźwięk. Drugim trybem jest dwukierunkowy – idealny jeśli nagrywamy we dwójkę np. podcast. Trzeci to stereo, który najlepiej sprawdza się przy nagrywaniu muzyki. Czwartym i ostatnim jest wielokierunkowy – pozwala na nagrywanie dźwięku ze wszystkich stron. Bardzo dobrze się sprawdza przy rozmowach studyjnych lub dużej ilości osób.

Trust GXT 358 Fyru
Trust GXT 358 Fyru

Jak mogę podsumować mikrofon Trust GXT 258 Fyru?

Jestem bardzo miło zaskoczony. Jest to świetnie wykonany sprzęt, solidny, ładny i prosty w obsłudze. Jak wszystko, ma swoje wady, ale i tak mogę śmiało go polecić każdemu. Z racji, że dopiero zaczynam przygodę ze stremowaniem i wszystkim co pokrewne, na moje potrzeby sprawdził się idealnie. Mam świadomość, że na rynku są bardziej sprzęty do nagrywania, ale ten mikrofon zdobył moje uznanie. Dowód na to, że sprzęt nie musi być za miliony monet, aby dobrze nam służył. Jeśli chodzi o jego cenę, to waha się między 400 a 500 złotych. Zależnie od sklepu.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 replies on “Trust, jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwili! Trust GXT 258 Fyru – recenzja”

  • Kurdemol
    18 stycznia 2021 at 10:59

    A jaki to problem użyć przewodu USB-C do USB-C, żeby sprawdzić działanie z telefonem?

    • 19 stycznia 2021 at 11:18

      Jak tylko Dorian skołuje sobie kabelek to sprawdzi 🙂

      • Dorian Szubert
        21 stycznia 2021 at 09:20

        Dokładnie. Czekam aż otworzą galerię, bo i tak muszę kupić trochę okablowania. Wiem, można przez Internet czy coś, ale w tej kwestii wolę tradycyjnie, w sklepie