Proszę szanownych państwa, CES 2022 dopiero się zaczęło, a Asus już zdążył tam pozamiatać. Pokazali coś czego kompletnie się nie spodziewałem i jednocześnie coś, co cholernie potrzebuję. Chodzi o komputer Asus ROG Flow Z13 zamknięty w obudowie podobnej do microsoftowego Surface Pro.

Naprawdę szanuję redakcje, które są wstanie napisać o wszystkim co zostało pokazane w ramach targów w Las Vegas. Ja się powoli gubię, gdy zaczynam przeglądać te wszystkie prasówki i newsy na zagranicznych stronach. A z racji tego, że redakcja jest raczej skromna postanowiłem wybrać tylko te najciekawsze nowości. I raczej nie powinniście być zaskoczeni, że wśród nich pojawił się ROG Flow Z13. Ja nie jestem, bo to niezwykle ciekawy i niecodzienny sprzęt.

Dlaczego powstał ROG Flow Z13? BO MÓGŁ!

Asus już niejednokrotnie pokazał, że „umie w gamingowe sprzęty”, a tabletowy ROG jest tego idealnym przykładem. A nawet czymś więcej. Zmieścili procesor Intel Core i9 12. generacji i kartę graficzną RTX 3050 Ti. To już o czymś świadczy, tym bardziej, że mówimy o sprzęcie w 12-milimetrowej obudowie, ważącym około 1,2 kilograma. Sprzęcie, który de facto jest tabletem z odchylaną do 170 stopni podstawką i doczepianą na magnes klawiaturą. Coś jak Surface Pro, którego używałem kilka lat, którego zawsze chwaliłem, ale też w którym brakowało mi wydajności. Z takim ROG-iem najwyższą wydajność mamy zapewnioną.

Asus ROG Flow Z13 (2022)
Asus ROG Flow Z13 (2022) / fot. Asus

Wspomniane wyżej podzespoły dotyczą najbogatszej i najwydajniejszej wersji, ale będą jeszcze dostępne dwa warianty, nieco mniej… odważne. Jeden z procesorem Core i7-12700H i grafiką RTX 3050 oraz drugi z Core i5-12500H i bez dedykowanej grafiki poza tą wbudowaną w CPU. Wersje będą się różniły wyświetlaczami. Wszystkie będą oparte na matrycy IPS i będą miały 13,4-calową przekątną, ale rozdzielczość 4K i odświeżanie 60 Hz znajdziemy tylko w najdroższym wariancie. W pozostałym rozdziałka będzie niższa, bo Full HD, ale za to z odświeżaniem 120 Hz. Do zadań w stylu obróbki wideo przyda się bardziej 4K, ale do gier wybrałbym tę drugą opcję.

Będzie też maksymalnie 16 GB RAM (DDR5) i dysk SSD NVMe o pojemności 512 GB lub 1 TB. Dwa głośniki z obsługą Dolby Atmos, Wi-Fi 6E czy Bluetooth 5.2. Mimo w miarę smukłej konstrukcji znalazło się miejsce dla portu USB-A, USB 3.2 gen 2 typu C i Thunderbolt 4. Gniazdo na słuchawki też jest. I takie specjalne złącze, którym można podpiąć dodatkowe bebechy w formie RTX 3080. Aaa i zapomniałbym o baterii, która ma 56 Wh, 100-watowej ładowarce i systemie Windows 11. Całą specyfikację można sprawdzić na stronie producenta.

ROG Flow Z13 w kwestii designu ma wiele wspólnego z pozostałymi gamingowymi laptopami Asusa. Jest bardzo charakterystyczny i wygląda jak żywcem wyjęty ze świata Cyberpunka. Tego jeszcze ciężej jest pomylić z czymś innym, bo ma podświetlane „okienko” w obudowie. Nie sądzę, by miało to inny aspekt niż tylko wizualny, ale jest i jakoś się wyróżnia.

Ja jestem pod wrażeniem, nawet wielkim.

Na tyle wielkim, że myśląc o horrendalnie wysokiej cenie tego sprzętu, z grymasem na twarzy i niepokojem w sobie łapę się za nerkę. Gdzieś trafiłem na wzmiankę, że ma to być jakieś 1899 dolarów, pewnie za podstawową wersję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj