Gdyby kogoś ominęła ta informacja to od 2021 roku realme robi też tablety. Pierwszy z nich, realme Pad, trafił do Polski pod koniec listopada i z tego co zdążyłem się już zorientować, nawet się przyjął. Ja do testów dostałem coś innego, nowszego i mniejszego. Pojawił się u mnie realme Pad mini w wersji z LTE i od razu napiszę, że jeśli kiedykolwiek napisałem o tym tablecie jako alternatywie do iPada mini, to w tej recenzji chciałbym to szybko odwołać.

Jeszcze w kwestii wprowadzenia, realme Pad mini jest do kupienia w dwóch wersjach. Za wariant z „samym” Wi-Fi zapłacimy 899 złotych. Jeśli dołożymy stówkę to będziemy mieć jeszcze LTE. Obydwie kwoty są trzycyfrowe i gdyby były choć o złotówkę wyższe, byłoby to sporym przegięciem. Kolory są dwa i według mnie trafił mi się do testów ten ładniejszy – błękitny.

realme Pad mini nie jest taki mini

Realme Pad mini z założenia i nazwy ma być tym kompaktowym. Takim co to nawet małe dziecko złapie i nie upoci się po półgodzinnym patrzeniu na boba budowniczego czy innego tabalugę. Problem jednak w tym, że jak na 8,7-calowy wyświetlacz to tablet waży całkiem sporo, bo ponad 370 gramów. Dlaczego o tym wspominam? A dlatego, że taki Galaxy Tab S z 2014 roku przy nieco mniejszej przekątnej był o prawie jedną trzecią lżejszy. Nawet dwuletni Galaxy Tab A lekko przekraczał 300 gramów. Ok, może stwierdzicie, że to przez aluminiową obudowę albo naprawdę sporą baterię (6400 mAh), ale coś czuję, że to po prostu przez to, że to mocno podstawowy tablet jest. Miał być mniejszy od 10-calowych i tyle. Może napiszecie, że Samsung był z tych flagowych? Owszem, był, ale osiem lat temu.

realme Pad mini

Płaskie, kanciaste (by nie napisać „ajfonowe”) ramki w realme Pad mini wyglądają w miarę nowocześnie i dużo tutaj daje „świeży” kolor. Inny od tych klasycznych. Spasowanie jest nawet w porządku, przyciski działają ok, USB-C jest na dole, a mini jack na górze. Raczej standard. Zastanawiające są głośniki, bo te umieszczono po prawej stronie dolnej i górnej ramki, gdy trzymamy tablet pionowo. Ale jest w tym metoda, bo grając czy oglądając coś na tablecie raczej będziemy go trzymać w poziomie, więc na pewno nie zasłonimy dłońmi głośników.

Mam spore zastrzeżenia co do sztywności obudowy. Zazwyczaj tego nie robię, szczególnie, że więcej testuje smartfonów niż tabletów, ale nie pamiętam kiedy miałem tak, że mogłem złapać tablet oburącz w poziomie i trochę go powyginać w różne strony. Trochę trzeszczał i po prostu zbyt łatwo się poddawał na takie rzeczy. Bałem się to zrobić mocniej, bo z pewnością coś by pękło i pewnie byłby to ekran. Tym bardziej, że ten nie znosi takiego maltretowania i nawet przy lżejszym nacisku obudowy potrafi wyświetlić „duszki”. Zauważyłem też, że tablet ciężko jest podnieść jedną ręką, np. jak leży na biurku, bo wręcz „przykleja” się do blatu. Mimo tego, że aparat trochę wystaje.

Ten tablet rzeczywiście przeniósł mnie w czasie, co poczułem zaraz po wstępnej konfiguracji i pojawieniu się głównego pulpitu.

W ustawieniach jak byk jest Android 11, i to nawet taki „czysty”, ale czuję się jakbym obsługiwał coś co pojawiło się kilka lat temu i nie było przez ten czas aktualizowane. O ile dobrze pamiętam po pierwszym uruchomieniu tablet nie załapał żadnej aktualizacji i pakiet zabezpieczeń jest ważny na 5 stycznia 2022 roku. System oparty jest na aplikacjach od Google, więc przykładowo do poczty mamy Gmaila, Chrome to przeglądarka, a Zdjęcia Google działają jako domyślna galeria. Jest też aplikacja do podcastów, menedżer plików, a nawet Kids Space (taki googlowy tryb dla dzieci) czy Google TV. Szczerze powiedziawszy jeszcze nie miałem urządzenia z większą liczbą domyślnie zainstalowanych aplikacji Google. Naliczyłem ich ponad dwadzieścia. Jest nawet Google Pay, choć tablet nie ma wbudowanego NFC, ale z drugiej strony, wyobrażacie sobie minę pani w żabce, gdy do terminala przykładamy tablet? No właśnie.

O ile uruchamianie aplikacji jest zadowalająco szybkie, tak często można zauważyć spowolnienia w animacji. Wyraźnie odczuwalne są szarpania interfejsu, np. podczas przesuwania się między pulpitami i to wcale nie chodzi o to, że tablet ma 60-hercowy ekran. Klikając na cokolwiek słychać archaiczne „plumkanie” rodem z pierwszych tabletów. Nie muszę tłumaczyć dlaczego od razu to wyłączyłem w ustawieniach.

Dobrze chociaż, że cały interfejs jest w miarę dostosowany do tabletu i pracy zarówno w pionowej jak i poziomej orientacji. Żyroskop reaguje dobrze i o dziwo podczas zmiany położenia nie dostrzegłem ani jednego szarpnięcia. Poziomy układ działa także na ekranie blokady i ekranie domowym. Zagłębiając się w ustawienia zauważyłem, że kilka opcji nie jest przetłumaczonych, mimo tego, że tablet jest oficjalnie dostępny w Polsce. Dotyczy to około 5% całego systemu i mam nadzieję, że przyszła aktualizacja to wyprostuje.

Co z tym wyświetlaczem i resztą?

Szczerze? Nie ma się czym chwalić, serio. Gdybym nie zerknął do specyfikacji to nadal żyłbym w błogiej nieświadomości, że taki procesor jak Unisoc Tiger T616 w ogóle istnieje. To iście budżetowy układ, który nie ma co ukrywać jest technicznie mocno przestarzały. Do tego mamy 64 GB pamięci wewnętrznej (UFS 2.1) i tylko 4 GB RAM, które obecnie to i w smartwatchach można spotkać. Tak naprawdę nie byłbym wcale zaskoczony, gdyby ten tablet działał gorzej, a jest względnie dobrze.

Bardzo brakuje mi tutaj lepszego ekranu. A aparatu w ogóle mogłoby nie być.

Nie będę tutaj nikogo i niczego bronił i napiszę to od razu, że ekran w tym tablecie jest słabej jakości. Już nie chodzi o to, że wygląda jak najtańszy panel IPS LCD, ale o to, że ma niską, niewystarczającą rozdzielczość. Jest 1340 x 800 pikseli, a powinno być coś w okolicy Full HD. Patrzę na niego i widzę poszarpane krawędzie ikon i czcionek i przyznam, że dawno czegoś takiego nie widziałem. Kolory są mocno „wyblakłe” i wystarczy spojrzeć pod lekkim kątem, by wszystko na ekranie było ciemniejsze. Ale żeby nie było, maksymalna jasność jest zadowalająca, czujnik oświetlenia działa tak jak powinien i ekran ma odpowiednią reakcję na dotyk. Do tego znajdziemy takie funkcje jak zmiana między trybem jasnym i ciemnym (również według harmonogramu), tryb ochrony oczu czy jakieś turbo ulepszenie, dzięki czemu zdjęcia i klipy na YouTubie będą wyglądały lepiej. Co do tego ostatniego, nie zauważyłem żadnej różnicy.

realme Pad mini
realme Pad mini

Muszę pochwalić realme Pad mini za kilka rzeczy, ale nieco niżej, bo póki co kilka słów o aparacie. Ten jest TRAGICZNY i NIEPOTRZEBNY. Nie wiem jak bardziej dosadnie można to podkreślić niż napisać z wciśniętym Caps Lockiem. Mamy tu „wystające 8 megapikseli” znane z pierwszych kalkulatorów. Bez diody doświetlającej i z nagrywaniem w wymyślonym Full HD. Najlepiej będzie jak sami poddacie zdjęcia ocenie. Nie, nie wrzuciłem żadnego zrobionego w nocy, bo i tak nic byście nie zobaczyli ( ͡° ͜ʖ ͡°). A poza tym twierdzę, że robienie zdjęć tabletem powinno być zakazane jakąś osobną konwencją.

Jest też 5-megapikselowa kamerka z przodu, ale według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby wywalenie kamery z tyłu i włożenie lepszego modułu z przodu. Tym tabletem nikt nie pójdzie w teren i nie będzie robił zdjęcia kwiatkom. Tu powinna być lepsza kamerka z przodu wykorzystywana przede wszystkim do wideo-rozmów na Teamsie czy innym Skajpaju.

W realme Pad mini znajdziemy świetny akumulator i coś czuję, że to najlepszy element tego tabletu.

Solidne 6400 mAh wystarczy spokojnie na kilkanaście godzin, załóżmy, że niemal ciągłej, pracy. Starałem się go rozładować w ciągu jednego dnia i bez wspomagaczy w formie obciążających aplikacji nie jest to raczej możliwe. Zahaczając jeszcze trochę o wyświetlacz i może zbyt odważnie podchodząc do tematu, zainstalowałem apkę Xbox Game Pass i sprawdziłem streamowanie gier. O ile ponownie daje o sobie znać niska rozdzielczość, to grało się nawet dobrze. Wiadomo, trochę zależy to też od sieci czy obciążenia serwerów, zdarzały się glitche, ale dało się grać. Zaskakująco tablet praktycznie się nie grzał i po pół godzinnej rozgrywce był tylko lekko ciepły w górnej części. Poł godziny streamowanej gry zżarło około 7-8% baterii, co można uznać za dobry wynik.

Szybkie ładowanie według realme to 18 W i pełny akumulator powinniśmy zobaczyć po około dwóch godzinach. Tu obudowa też się nie grzeje i powiedziałbym, że jest zimniejsza niż podczas grania.

Octopath Traveler

realme Pad mini, czyli co, dla kogo i dlaczego?

Może to ja mam zbyt wysokie wymagania? A może ten tablet jest po prostu słaby? Jestem pewien, że za tysiąc złotych powinniśmy dostać lepsze urządzenie. A tak, czułem się tak jakby był 2015 rok, gdy z niego korzystałem. Mam wrażenie, że wśród tabletów bardziej widać różnicę w klasie i jakości niż przy podobnym porównaniu smartfonów. Już tłumaczę o co chodzi. Między takim POCO X4 Pro, a chociażby Samsungiem Galaxy S21 FE nie widać aż takiej przepaści jak między realme Pad mini, a np. droższymi tabletami Huawei. Między smartfonem za 1500 złotych, a takim za dwa razy tyle te różnice nie są aż tak dostrzegalne niż między tabletem za tysiaka, a takim za dwa tysiące. W tym nawet nie znajdziemy czytnika linii papilarnych, radia FM czy jakiejkolwiek wodoodporności.

realme Pad mini
realme Pad mini

Wiem, że jest to mega tani tablet i ma być skierowany dla tych, którzy chcą kupić coś w miarę taniego i większego od smartfonu. Tak, by zająć dzieci na tylnym siedzeniu w drodze na wakacje do Kołobrzegu, a gdy tablet wypadnie przy otwieraniu drzwi, to za bardzo nie rzucać epitetami. Tablet idealny dla taksówkarza czy kierowcy zawodowego, który podepnie go pod ładowarkę, włączy nawigacje i od czasu do czasu coś kliknie. A na postoju włączy jakiś film czy nawet trzy albo połączy się z żoną na krótką rozmowę. Tak, w tym przypadku wbudowany modem LTE w realme Pad mini robi robotę.

Coś czuję, że mając tysiąc złotych na tablet wybrałbym coś innego. Bardziej przychylnie spojrzałbym w kierunku czegoś większego jak 10,4-calowego realme Pad czy tabletu Nokia T20 z taką samą przekątną. Może kosztem LTE, ale za to z jeszcze większym akumulatorem i czytelniejszym, lepszym ekranem.

Mocne strony

  • Wygląd premium i dobre wykonanie
  • „Kanciasty” design może się podobać
  • Ładny kolor obudowy
  • Slot na kartę nanoSIM i wsparcie dla LTE
  • Bardzo pojemny akumulator
  • „Czysty” system z aplikacjami Google
  • Nawet, że się nie grzeje

Słabe strony

  • Ekran IPS słabej jakości
  • Zauważalnie wolno działający system
  • Tragiczny aparat
  • Brak czytnika biometrycznego
  • Brak radia FM
  • Nieprzetłumaczone funkcje w systemie

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *